Zgodnie z wczorajszą obietnicą dzisiaj skrobnę parę słów. Jak jakiś czas temu pisałam dopadł mnie leń, w połączeniu z tygodniem przzeziębienia,tygodniem leczenia urazu były łącznie trzy tygodnie przerwy od ćwiczeń. Bo kolejny tydzień leniuchowałam. Nie usprawiedliwiam się, no tak wyszło. Ale przyznaję, że teraz gdy już nie muszę gubić tak wielu kg to taka przerwa nie spowodowała dużych wyrzutów sumienia. Uznałam, że po prostu tego mój organizm potrzebował i dostał trochę laby. Od ćwiczeń bo diety pilonowałam.Ale w końcu wróciłam do ćwiczeń i teraz już jest pełna regularność no i waga się odplaciła pokazując 69,9 kg :) Tak jak wczoraj pisałam to dla mnie swego rodzaju abstrakcja więc jeszcze to takie jest dla mnie dziwne i powoduje niedowierzanie ale myślę, że jak to utrzymam to przywyknę :) Z radością przywyknę. Mój cel to 65 kg, wydaje się być to bliziutko ale wiem, że na tym końcowym etapie to nie będzie takie hop siup ale co tam, to juz może się toczyć, znaczy spadać pomalutku :)
Buziaki :)