Nadejszła wiekoopomna chwila kiedy to musiałam zaprzestać jedzenia wszytskiego co posiada gluen... Powiecie łatwizna... nieeeee nie nie! Gluten jest wszędzie!
Jednak kiedy mam do wyboru smukłą sylwetkę, lepsze samopoczucie i nie budzę się z opuchniętą połową twarzy,nie drapiąc się przy tym co chwila nie muszę mówić, że świeżym, pachnącym bułeczkom mówię zdecydowane nie :)
Życie bez glutenu jest proste o ile człowiek żywi się w domu... zauważyłam, że większym problemem są służbowe kolacje... natomiast jeżeli nauczymy się w czym też ten nieszczęśliwy gluten siedzi, wybór dań staje się o niebo łatwiejszy. Jakoś nie ufam odpowiedziom na moje pytania "Czy w tej potrawie znajdeje się gluten?" Zazwyczaj słyszę nie, ale po ostatniej kolacji wysypało mnie w mgnieniu oka..
Kolejnym problemem staje się alkohol... pozostaje mi mi.in. whisky, tequila, z tym, że do niektórych smaków trzeba dojrzeć, widocznie jestem zbyt smarkata, bo nadal nie mogę się do tego przekonać:P
Wódka? tak, ale z ziemniaków:P ciężka...stanę się może w końcu absynentem :)
Dzisiejsze menu:
Ś: sałata lodowa + ogórek kiszony + pomidor + pollenta posmarowana twarożkiem
II Ś: jabłko + pomarańcza
O: potrawka z kurczaka, z cebulką, marchewką, selerem, pietruszką + ziemniaki na parze bez soli z koperkiem + buraczki zasmażane
P: jogurt naturalny + jabłko z cynamonem + rodzynki
K:faszerowana papryka + czerwona herbata z cytryną