Czuję się jeszcze gorzej niż na początku choroby :c mam nadzieję, że szybko mi przejdzie, bo mam już dość leżenia w łóżku. Chciałabym w końcu poćwiczyć. Ale są też plusy tego chorowania, nareszcie jestem wyspana i nadrabiam luki w lekturze. Czytam teraz "Jesteś cudem" Reginy Brett. Podoba mi się :) No i obejrzałam kilka niezłych filmów. Dwa szczególnie dobre: "Nietykalni" i "Życie jest piękne".
Menu:
1.pół gołąbka
2.mandarynka x2
3.gołąbek (to urozmaicenie)
4.banan
I żadnych słodyczy :) Mama piecze pyszne porzeczkowe ciasto i rurki z kemem- mam nadzieję, że się nie skuszę, w końcu jeszcze nie raz będę miała okazję je zjeść, prawda?