Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Grubasek z wielką motywacją!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 52576
Komentarzy: 1585
Założony: 12 marca 2015
Ostatni wpis: 31 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
HappyWay

kobieta, 35 lat, Katowice

167 cm, 91.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 stycznia 2016 , Komentarze (36)

Hej

Ouch nie wiem co napisać- może tylko PRZEPRASZAM, że tyle czasu Was zaniedbałam, moja wina, moja wina mojaaa!

Nadmiar obowiązków + praca + siłownia + nowa pasja (o niej w innym poście) choć mam parę pomysłów na posty, ciągle nie mogę jakoś się zebrać - ale przed nami tydzień wolnego więc na pewno jakieś mini zaległości nadrobię :)

Nie wiem, czy wiecie ale wielką radość sprawia mi Wasze dopytywanie się o mnie, czy nie zginęłam itd :) <3




Dobra przejdźmy do ROZLICZEŃ

1. Przejeść minimum 56km NW - 3x w tygodniu minimum 4kmPrzeszłam 77,4(puchar)
2. Codziennie pić minimum 2l wody/ płynówW 80% się udało(puchar)
3. Wypełniać dzielnie tabelę Zdrowej rywalizacji, prowadzić kalendarz Dzielnie wypełniam(puchar)
4. Kupić karnet za siłownie - chodzić na nią 2x w tygodniu na minimum 1h.Kupiłam chodzę 3-4x tygodniowo na 1,5h(puchar)(puchar)(puchar)(puchar)
5. 3x w tygodniu post na Vitalii :) Buuuu do połowy stycznia się udało(fala)
6. Wstawać najpóźniej o 9.15!!!, chodzić spać zaraz po pracy ok. 1.50!Tutaj różnie jak idę na siłownię wstaję o 8-9 jak nie to o 10-11 :p]:>
7. Najważniejsze chciałabym zejść z otyłości do nadwagi :)Zeszłam i nie- niestety na nowej wadze wynik wskazuje na otyłość(szloch)

Ogólnie nie jest źle, jaki jest spadek w tym miesiącu? Do końca nie wiem, ale od zakupu nowej wagi czyli przez 15 dni udało mi się zejść z wagi 88,5 do 87,3 czyli 1,2kg

po 0,6kg na tydzień (średnio, bo było 0,9 i 0,3) IDEALNIE <3




Co do siłowni jestem MEGA zmotywowana- to sposób dla mnie, dywanówki nigdy mnie nie kręciły - co innego hantle maszyny - oooo tak :)

Póki co realizuję plan treningowy na 8-tygodni rozwojowy na całe ciało + cardio + plus na koniec coś na brzuch, planki, wykroki no i rozciąganie, do tego jeszcze chodzę na siłownię pieszo. Ta satysfakcja jak wyjdę, to uczucie, ŻE MOGĘ - piękne. Na początku martwiły mnie zakwasy - teraz już odpuściły. Zobaczymy jak zwiększę za tydzień ciężary 8)

Zmieniła się moja dieta, ZWIĘKSZYŁAM kaloryczność jem teraz ok 2200-2300kcal, i minimum 120g białka, (już drugą paczkę odżywki wczoraj zakupiłam) powoli przekonuję się do mięs (białych oczywiście)- powoli bo są może 2 razy w tygodniu - ale to już progres :)

Jutro idę do ginekologa w końcu (!) Zobaczymy co się w moich hormonach dzieje w końcu wszystko sobie ureguluję - przynajmniej mam taką nadzieję 




Zmienisz pracę, samochód, mieszkanie- ALE CIAŁO MA SIĘ TYLKO JEDNO, trzeba zadbać o nie najbardziej jak się da, to jedyna rzecz którą tak na prawdę posiadamy. Chcę jakoś naprawić długie lata mojej głupoty moich błędów, otyłości - idzie to powoli - ale w dobrym kierunku, nie wybieram dróg na skróty.

Na siłowni poznaje się swoje ciało, ręce odmawiają posłuszeństwa mięśnie palą, brakuje sił... odczuwa się na początku flustrację - ALE BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW, ja się nie zraziłam, a ZARAZIŁAM. Nigdy przenigdy nie powiedziałabym, że spodoba mi się na siłowni. Nie sądziłam, że tak będzie mi tam dobrze :) nie czuję dyskonfortu mimo swojej wagi- wszysycy są tam pomocni dużo mi pomagali dopingują :)

Już po pierwszym tygodniu mięśnie się trochę przyzywczajają przy drugiej serii juz się tak nie telepią- dziś zaczął się mój trzeci tydzień i wszystkie serie robię swobodniej.

W planie mam  2 serie po 15 powtórzń

Wyciskanie hantli leżąc  4kgx 15p

Wyciskanie hantli siedząc  4kg x15p

Rozpiętki na ławczece z hantlami (maszyna ma niestety zerwany naciąg) 4kg x15p

Uginanie rąk na wyciągu 14kg x15p

"Wiosłowanie" na wyciągu 21kg x15p

"Młotki" 5kg x15p

Prostowanie nóg na maszynie 32kg x15p

Uginanie nóg na maszynie 32kg x15p

Przywodziciele i odwodziciele 39kg x15p

Wspięcia na palcach na suwnicy 39kg x15p




Tyle chciałam Wam jeszcze napisać i o tym i o tamtym, ale muszę już uciekać, jedziemy na kijki połazić trochę.

A jak Wam styczeń minął?

Pozdrawiam!(slonce) 


16 stycznia 2016 , Komentarze (62)

Hej,

jeszcze tutaj takiego wpisu nie było, nie chcę także pisać takich rzeczy, ale czuję się mega źle, zdemotywowałam się - po świetnym tygodniu.

DRAMAT(loser)

masakra.

Może wyjaśnię o co chodzi.

Ostatnimi czasy moja waga zaczęła świrować, ciężko było ją włączyć, jak się włączyła to nie chciała ważyć. Po którejś próbie zaskakiwała, więc postanowiłam kupić sobie nową wagę, pojechaliśmy wybrałam model wszystko ładnie pięknie, aż do rana....

Wstałam zrobiłam co trzeba przed ważeniem, wchodzę na wagę a tam........... (szloch)(szloch)(szloch)

MASAKRA. Do oczu napłynęły mi łzy miałam ochotę wyć. 5k różnicy, 5kg dalej od celu - to dla mnie dużo bardzo dużo, wróciłam zatem ze snu i znowu jestem otyła i beznadziejna. 

Tutaj dzisiejszy odczyt ze starej wagi

Swoją drogą jestem ciekawa ile ja ważyłam przed rozpoczęciem 109+5? Masakra

EDIT  »»»wazylam się dzisiaj na siłowni wynik 88.1 ««««




Rzuciłam się na jedzenie i wypiłam beczkę słodkiego ulepku zwanego colą - NO CHYBA W SNACH.

Nie ma takiej opcji, no nie ma, tym bardziej, że dobrze mi w tym moim nowym życiu - nie mam żadnych napadów, nawet gdy popadnę w dołek - Mój mąż mnie dzisiaj z niego wyciągał, on mi zawsze poda dłoń.

Od jutra delikatnie zwiększę kalorie, tym bardziej, że coś tam z ciężarami zaczęłam ćwiczyć.

Nie mogę się poddać, cóż bańka prysła - ale to nie koniec świata- choć podłamałam się dzisiaj.

Rozproszyłam jednak złe myśli - próbuję sobie dobrac jakiś plan treningowy - bo spodobało mi się na siłowni :)




Trening z wczoraj

Siłowy:

Barki 3x po 15 powtórzeń hantle 3kg

Biceps 3x po 15 powtórzeń hantle 3kg

Triceps 3x po 15 powtórzeń hantel 6kg

Drugi zestaw

Biceps 3x po 15powtórzeń obciążenie 14kg - robiłam oburącz

Triceps 3x po 15 powtórzeń obciążenie 14kg

Mięśnie naramienne 3x po 15 powtórzeń hantle 2kg

I jeszcze

Plecy 3x po 14 (zabijcie nie pamiętam obciążenia)

Cardio

15min rower obciążenie 6

12 min orbitrek - obciążenie od 3 do 8

12 min stepper 6min lvl 0 / 6 min  lvl 2

5,9 km spaceru do i z siłowni.

+ Rozciąganie




Po tym wszystkim dzisiaj jestem mega zakwasza, ale trochę porozgrzewałam mięśnie w domu, plus zaczynam próbować robić planki - wydają się łatwe -a jak przychodzi co do czego (smiech)

Jestem pozytywnie nastawiona do siłowni, coś czuję, że to będzie coś dla mnie, póki co zdobywam wiedzę próbuję buszować po internecie i zdobywać choć podstawową wiedzę - daleka droga przede mną :p




3majcie za mnie kciuki! Przyda mi się!

Pozdrawiam!




-20kg w 2016roku -> wykonano ------- -> do celu pozostało ----(ważenie oficjalne w poniedziałek)

2016km w 2016roku -> wykonano 43,17km -> do celu pozostało 1972,83km

12 stycznia 2016 , Komentarze (28)

Hej,

miałam się odezwać wczoraj, ale po siłowni wpadła do mnie dobra znajoma, pogadałyśmy trochę, a później to wiadomo obiad, szykowanie się do pracy. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszła. Dzisiaj Wam opowiem jak to przeleciał mi mój pierwszy raz na siłowni.

Wstałam już z samego rana, chyba z nerwów nie mogłam usnąć (smiech) nie wiem dlaczego, ale bardzo się stresowałam. Wzięłam torbę w garść odpaliłam endomondo i ruszyłam, wedle tej wspaniałej aplikacji w jedną stronę przeszłam 2,9km- większość drogi to spokojna malownicza uliczka- czułam się jak na wsi(smiech) - więc jeden problem odpadł - droga do siłowni spoko.

Gdy już dotarłam, przebrałam się i turlałam do sali ćwiczeń, jak wielkie było moje zdziwienie ile tam jest osób, chociaż to nieduża siłownia, co więcej bły tam tylko 3 kobiety szczuplutkie, nikt nie  był nawet pulchny - więc pierwsza myśl pewnie będą się na mnie dziwnie patrzeć. - Później okazało się, że nic bardziej mylnego, każdy tam jest zajęty sobą. Nie było nawet żadnych dziwnych spojrzeń. 

No ale nic idę do instruktora, pogadałam z nim chwilkę, powiedziałam, że chudłam głównie samą dietą, że bardzo mało ćwiczyłam, jak już to tylko NW, zalecił mi abym pierwsze 2 tygodnie poćwiczyła na maszynach (rower/bieżnia/orbi), aby przyzwyczaić się do wysiłku i podkręcić kondycję. Pan nie był zbytnio rozmowny, ale jeszcze go przycisnę ba pewno ;)

No i pierwsze co  to wsiadłam na rowerek przejechałam 8km na obciążeniu od 5-8m później na orbitreku 4km - minęło mi 50 minut, zeszłam porozciągałam się i wyszłam, na pierwszy raz nie chciałam szarżować, trochę mnie wszystko przytłoczyło, nie wiedziałam co mogę jeszcze porobić.

Ale na pierwszy raz i tak spoko, dzisiaj wstałam na szczęście nie zakwaszona, wczoraj w pracy też jakoś wychodziłam chociaż tak około północy już zmęczenie dawało mocno we znaki.

Zrobiłam to i cieszę się, nie każdy od pierwszego razu był bogiem na siłowni, przyjdzie czas to i ja się wszystkiego nauczę 8)

Póki co planuję chodzić tak pon/środ/pt/ i może niedziela - ale zobaczymy




Jeszcze moje 2 propozycje śniadaniowe

1. Kaszka manna z chia + kiwi i orzeszki ziemne -> wszystko na mleku

2. Płatki jęczmienne na mleku + chia, siemię lniane i łyżka marmolady z gruszki (bez sgf i innych wynalazków) 




Kupiłam ostatnio te nasionka chia i je teraz testuje, mam też komosę ryżową, dzisiaj planuję ją wmontować w obiad - zobaczymy ;d - niech ta zima mija będę mogła robić też zdjęcia obiadom - bo teraz niestety jest zdecydowanie za ciemno, a przy sztucznym świetle nie lubię robić zdjęć. 

Na dzisiaj to chyba tyle, 

ściskam Was i pamiętajcie DAMY RADĘ

Do następnego pa!




Postępy postanowień

-20kg w 2016roku -> wykonano -1,5kg (8%) -> do celu pozostało 18,5kg

2016km w 2016roku -> wykonano 28,27km -> do celu pozostało 1987,73km


10 stycznia 2016 , Komentarze (41)

Cześć i czołem (kwiatek)

Tak jak postanowiłam tak się i stało, minął mi dokładnie rok i już 4 dni bez papierosa, nie brakuje mi tego nic a nic, to była jedna z lepszych decyzji jakie mogłam podjąć. Mam i pełniejsze płuca i pełniejszą kieszeń 8)

U mnie rzucanie palenia przyszło spontanicznie, były u Nas kuzynki męża z mężami, w towarzystwie paliłam więcej niż zwykle i tamtego pamiętnego dnia skończyła mi się paczka, mąż zaproponował, że kupi mi ją z rana jak będzie wychodził do pracy - stwierdziłam, aby tego nie robił, bo rzucam - i ot cała historia :D

Z tym, że jak wyjeżdżałam z domu rodzinnego paliłam paczkę dziennie praktycznie, po 2 latach mieszkania już tutaj z mężem miałam 1-1,5 paczki na tydzień. Mąż nie pali, nie paliłam w domu, więc zaczęłam kopcić coraz mniej. 

Większość ludzi szerzy mit o tym, że rzucenie palenia powoduje tycie. G**** prawda, Tycie powodujesz sobie SAM, absolutnie sam. Szukasz wymówek, zachęcasz sam siebie do grzeszków - przecież Ty rzucasz palenie, musisz coś pomielić. Koło się zamyka.


Nie powiem, pierwsze 2-3 tygodnie były ciężkie, po wyjściu z domu, sklepu, autobusu chciało mi się palić najbardziej, bo tyle lat to było nawykiem. Normą. Wtedy najłatwiej się złamać,  - ale warto samemu wywalczyć sobie czas na przetrwanie tego. Z każdym dniem coraz mniej czujesz chęć, po pewnym czasie to wygasa całkowicie, później najbardziej chcesz zapalić gdy jesteś w towarzystwie, kiedy palą, w domu już o tym nie myślisz, a w towarzystwie wręcz papierosy śmierdzą, widzisz, że możesz, że się nie poddałeś. Dałeś radę. Wstyd teraz zacząć, czujesz radość i swoją siłę. WYGRYWASZ.

Ja nie szukałam zamienników, powtarzałam sobie, że zaraz rozproszy się myśl o papierosie i tyle.

Co więcej rzucenie palenia, UDOWODNIŁO mi, że mogę coś dla siebie zrobić, po dwóch miesiącach od rzucenia, zaczęłam zmieniać swoją dietę, swoje życie. Zobacz to trwa już 10 miesięcy, a nie palę od 12-stu - nie przytyłam, schudłam, cera wyjaśniała czuję się zdrowsza, szczęśliwsza silniejsza, było bardzo ciężko - ALE SIĘ OPŁACIŁO. 


Dlatego, jeżeli i Ty myślisz, że nie dasz rady, że już próbowałaś i nici - zacznij od teraz, nie od jutra czy od następnej niedzieli, OD TERAZ - wystarczy, że sama tego głęboko zapragniesz, że stoczysz sama ze sobą bitwę, o lepsze jutro. Postaw się. A dasz radę, bo i ja dałam, ja jeszcze rok temu 110 kilowa baba bez siły do życia.




W plnie na ten miesiąc był zakup karnetu, wczoraj to zrobiłam! (puchar)(puchar)(puchar)

Od jutra zaczynam (dzisiaj nie ma niestety instruktora), to będzie mój pierwszy pobyt na siłowni, pierwszy raz zetknę się z całym osprzętem - mam lekki stress, ale i jestem mega podekscytowana, schudłam już na tyle, że dam radę się coś poruszać.

Pierwszy tydzień/ dwa dam sobie i ciału się przyzwyczaić nie chcę szarżować, zniechęcić się. Baby steps - jak u mnie ze wszystkim.

Znalazłam też fajną siłownię ze strefą mokrą - mam nadzieję schudnąć tak do 70 i zacząć uczęszczać też na basen tak swoją drogą ;)

Leży ona 3km od mojego domu - będę chodziła na nią pieszo - więc 6km 3x w tygodniu wpadnie :)

Wczoraj poczyniłam też mini zakupy kupiłam sobie biustonosz sportowy, buty i bidon, za wszystko zapłaciłam zawrotną sumę 62zł (smiech) póki co taki podstawowe rzeczy, jak wkręcę się na dobrze na pewno zainwestuję w lepsze buty i "osprzęt"

Edit (ucięlo mi post)

Odezwę się jutro! Całuję :*

Kijków w tym tygodniu niestety nie było, po śniegu nie umiem chodzić, za bardzo się ślizgam" :PP


4 stycznia 2016 , Komentarze (68)

Cześć <3

Stało się, dzisiaj po ważeniu i wprowadzeniu danych do Vitalii mój model wskazał na NADWAGĘ, sprawdził.am BMI zeszło z 30, co oznacza, że moja otyłość odeszła i niech już nigdy nie powraca. Długa to była droga z otyłości 2stopnia, klinicznej, olbrzymiej, czy jak inaczej mam ją nazwać, ale UDAŁO SIĘ! Na początku drogi nie wierzyłam w to, a jednak ;)

Na dzień dzisiejszy ważę 83,5kg -> do 7 na przodzie już tak niewiele, mam nadzieję, że do rocznicy marcowej dam radę ją złapać. Nie widziałam się z tą ślicznotką jakieś 8 lat.

Czyli jak uda mi się to utrzymać już jeden cel styczniowy będę miała odhaczony!




Zbieram od wczoraj szczękę z podłogi po słowach jakie mi pisałyście pod poprzednim postem, tyle komplementów, cudownych ciepłych słów! Tyle co ja wczoraj nazbierałam do worka motywacji! Chwaliłyście i mnie i moje zdjęcia! Dociera coraz bardziej do mnie, że mogę coś osiągnąć, że podoba się komuś to co robię - mąż mi to zawsze powtarzał, a ja mu nie wierzyłam, mówiąc, ze on nie jest obiektywny, bo mnie kocha. Niestety tłuszcz zagłusza pewność siebie, zmienia wszystko co człowiek myśli o sobie. Na szczęście jest go coraz mnie!




Teraz czas na podsumowanie 1wszeo tygodnia zdrowej rywalizacji

Zacznę od tego, że bardzo spodobała mi się sama idea takiej rywalizacji w doborowym towarzystwie, wspólna zabawa i walka o dobry cel. Choć sama już wcześniej trzymałam dietę nie jadłam słodkości to

I tak to dodatkowa motywacja! a tej jak wiemy nigdy nie za wiele!

Punkty prezentują się następująco:

DIETA 13 na 14

SŁODYCZE 13 na 14

WODA 10 na 14

ĆWICZENIA 13 na 21 -> nie ćwiczę co dzień (póki co :p)

BALSAMOWANIE 6 na 7

Czyli zdobyłam 55 na 70 punktów co uważam za super wynik, tym bardziej, że waga pokazała -1.5kg, aż się sama zdziwiłam, bot takiego wyniku nie miałam od czasów początku mojej zmiany.




Jeszcze na szybko dzisiejsze śniadanko:

Płatki jęczmienne, banan, słonecznik, nerkowce i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy + ostatnio moja ulubiona herbata -zielona z maliną i żurawiną z Vitaxa




Pozdrawiam i wysyłam motywacyjne całusy :*


 

3 stycznia 2016 , Komentarze (65)

Dzień doberek w ten mroźny dzionek :)

Już nie mogłam się doczekać jak napisze Wam, ten post! Muszę się pochwalić, bo jestem z siebie dumna!

Dzisiaj mimo tego, że leń zaglądał "między pośladki" ]:> Ubrałam się i wyszłam na kijki, nie ma, że -13C, nie ma, że się nie chce. 

Co więcej przeszłam najwięcej jak do tej pory - dla Was może się to wydać niewiele, ale dla mnie te 7km, to mega dużo i jest to mój powód do dumy 8) Bo doskonale pamiętam czasy kiedy moje dystansy kończyły się na 300-400 metrach i musiałam odpocząć odetchnąć, bo ledwo lazłam.

Pierwszy kilometr był, że tak powiem trudny - zimny, palce mimo rękawiczek zdrętwiały :P, ale im dalej szłam tym ciało bardziej się rozgrzało i było całkiem przyjemnie, rzęsy mi sklejał szron :D, zimowe słońce grzało plecy,czerpałam przyjemność z tego, że idę, że tak gładko mi mijają kilometry. Nie wiem czym ja się tak ekscytuję, ale dla mnie to jest coś :p stuknięta jestem :PP A najlepsze było to, że mogłam iść dalej bez problemu, wróciłam do domu zrobiłam sobie przepyszne drugie śniadanko i zabrałam się za klejenie pierogów. Więc nie padłam po tych 7km.

Ciekawa jestem kiedy pęknie pierwsza "dyszka" :))




A oto moje 2gie siadanie po treningu, chyba przegięłam z oprawą zdjęcia :P

Mrożone truskawki, jogurt grecki,twaróg, trochę, mleka i banan plus domowe ciasteczko z mąk pełnoziarnistych (piekłam na sylwestra)




Te ciasteczka upiekłam na szybko, żeby było co pochrupać, wyszły wręcz idealne, ale niestety trochę zbyt kaloryczne, więc większą uciechę ma mąż :P Nie są zasłodkie jednak dodałam chyba ciut za dużo masła

Ale jeżeli szukacie takiego szybkiego przepisu to go podaję:

Składniki na 24ciasteczka cienkie

♦ 135g mąki pełnoziarnistej pszennej

♦ 40g mąki pełnoziarnistej żytniej

♦ 20g płatków owsianych

♦ 50g cukru trzcinowego nierafinowanego

♦ 1 jajko kurze L

♦ 100g masła (można użyć śmiało mniej)

♦ proszek do pieczenia - bardzo płaska łyżeczka

♦ dodałam odrobinę suszonej skórki pomarańczowej do smaku, ale z sezamem byłyby cudne!

Przygotowanie:

Jeżeli wyrabiamy ciasto w malakserze, to wrzucić wszystkie suche składniki i przemielić, aby płatki zmieniły się jakby w mąkę, dodać masło i jajko wyrobić ciasto. Jeżeli robimy ręcznie to robimy dokładnie tak samo jak ciasto na kruche ciastka :)

Następnie cieniutko rozwałkujemy - i tutaj jest najgorzej ciasto jest toporne ciężko je rozwałkować.

Wykrawamy ciasteczka, które przekładamy na wyłożoną papierem blaszkę wsuwamy do piekarnika nagrzanego do 170stopni na ok 12-15 minutek.

Możemy z wierzchu porobić widelcem dziureczki, ale nie są wymagane ciastka pieką się równiutko. Zrobiłam i tak i tak nie było różnicy

Gotowe!




To tyle ode mnie na dzisiaj, ale na koniec chciałabym podziękować Wam za wszystkie życzenia noworoczne i wszystkie słowa, które mnie jeszcze bardziej motywują! (kwiatek)(kwiatek)(kwiatek)

I pamiętajcie NEVER STOP!




WyzwanieWykonanoDo celu zostało
2016km w 2016r12,8km2003,2km
-20kg w 2016r0kg20kg

1 stycznia 2016 , Komentarze (38)

Cześć i czołem w Nowym Roku!


Razem z mężem chcielibyśmy złożyć Wam życzenia, pogody ducha, zdrówka i mnóstwa powodów do uśmiechu w Nowym Roku, niekończącej się motywacji i spełniania marzeń! Wygranej walki... o siebie, o zdrowsze życie, o wszystko o czym marzycie! Zrobiłam dla Was zdjęcie, nie wyszło najpiękniej, ale się starałam! 

◙◙◙

Ja w ubiegłym roku, nawet nie marzyłam o tym co mam teraz, tracąc kilogramy z tygodnia na tydzień odzyskiwałam siebie, odkopywałam się ze zwałów tłuszczu - który wciągał mnie w czeluści - serio tak się czułam. Nie przesadzam. Otyłość skrajna otyłość, dla mnie było śmiercią za życia, wyłączyłam się z życia, zamknęłam w domu z deprechą, dyskopatią, ledwo żywa. Cień człowieka. Wstać(co było wyzwaniem), zjeść (śmieci o 16, bo od rana nie jadłam), grać do nocy i od nowa. Nie dbałam o siebie, nie dbałam o ognisko domowe, o sypialnię. WEGETOWAŁAM. Nawet nie pamiętam tamtego Sylwestra nie pamiętam jakie miałam postanowienia- ale pewnie, że schudnę - co skończyło się na drugi dzień, bo dietę trzymałam do godziny 13.

Ten ubiegły rok pewnie byłby jeszcze straszniejszy, ale NAGLE jak grom z jasnego nieba pojawił się pomysł - SCHUDNĘ, i zaczęłam. Na początku marca 2015, postanowiłam odmienić swoje życie - na spokojnie, bez zrywu - bo zrywy szybko się kończą i jest jeszcze większy ból. Do odchudzania podeszłam nie jak do diety a jak do zmiany stylu życia. Powoli wprowadzałam zmiany, nie zawsze było łatwo, pierwsze 3-4 tygodnie były huśtawką, bałam się panikowałam, myślałam, że nie dam rady. Brak cukru we krwi dawał się we znaki, ale PRZETRWAŁAM, przetrwałam - miesiąc, dwa przyszły efekty maszyna zwana MOTYWACJĄ, ruszyła, sama się napędzałam, po tym czasie stwierdziłam, ze już się nie zatrzymam, założyłam Vitalię, poznałam WAS! Dziękuję za Waszą obecność, jesteście mi na prawdę wielką pomocą i motywacją!

◙◙◙

Chociaż nigdy nie snułam jakiś wielkich Noworocznych planów tak w tym roku chciałabym coś sobie obiecać i starać się ze wszystkich sił, aby mi się to udało spełnić wszystkie. No i tak noworocznych postanowień będzie tylko 3- czemu? Bo wszystkie inne będą robione co miesiąc :) Na rok 2016 postawię sobie 3 ogólne i bardzo ważne dla mnie cele.

Numer 1 - Schudnąć 20kg

Numer 2 - Uprawiać więcej sportu

Numer 3 - być szczęśliwą!

◙◙◙

No, ale:

Nowy Rok otwiera przed Nami nowe szanse, jest motywacja i chęć działania - ale PAMIĘTAJCIE, że cele umacnia wiara w zrealizowanie ich i nie trzeba snuć postanowień Noworocznych wystarczy mocno chcieć je po prostu spełnić i nie trzeba do tego mieć 'ważnej" daty :)

1. Przejeść minimum 56km NW - 3x w tygodniu minimum 4km

2. Codziennie pić minimum 2l wody/ płynów

3. Wypełniać dzielnie tabelę Zdrowej rywalizacji, prowadzić kalendarz (zamiast mojego zeszytu odchudzania)

4. Kupić karnet za siłownie - chodzić na nią 2x w tygodniu na minimum 1h.

5. 3x w tygodniu post na Vitalii :) + uzupełniać moją tabelkę "wyzwań"

6. Wstawać najpóźniej o 9.15!!!, chodzić spać zaraz po pracy ok. 1.50!

7. Najważniejsze chciałabym zejść z otyłości do nadwagi :)




Ach no i żeby nie było nie opierniczam się byłam na kijkach już dzisiaj z rana - nie ma, że mróz trzeba maszerować :) W końcu udało mi się przejść wszystkie km w czasie 11minut z hakiem :) co więcej jeden ukończyłam z czasem 10:54 8) Rekord (puchar) dzisiaj same rekordy pobiłam :D i  średniej prędkości i czasu i dystansu :D

Dzisiaj chciałam też przejść najwięcej no i udało mi się przeszłam prawie 6km :) w 

1h i 5min mogłabym więcej, ale chce chodzić ok. godziny, muszę oszczędzać nogi, bo w pracy intensywne 6 h muszę na nich spędzić i w szybkim tempie chodzić.

Szłam szybciej niż zwykle, co też mnie cieszy, bardzo starałam się chodzić tak jak należy, bo technika chodzenia z kijami jest mega ważna.

I jeszcze zaległy screen z 30-tego niestety nie miałam czasu zamieścić posta- ale wstawiam, żeby nie było, że się obijam :D




Tabelka wyzwań:

Wyzwanie
WykonanoDo celu zostało
2016km w 2015r5,73kg2010,27km
-20kg w 2016r0kg20kg




Całuję! :*

28 grudnia 2015 , Komentarze (45)

Hej!

Święta i po świętach, a to nawet dobrze dość lenistwa, trzeba działać 8)

Ostatnio chodziło za mną znowu domowe mleko kokosowe, ale tym razem zrobiłam, tą "pełniejszą" wersję czyli z orzechów kokosowych, a nie z wiórek kupnych :D

Zawsze podchodziłam do kokosa jak do przysłowiowego jeża, bałam się, że trzeba będzie użyć ciężkich sprzętów do jego otwarcia, jednak nie taki diabeł straszny :) samo otworzenie zajęło mężowi może 3 minuty.

Gorzej szło mi z wydłubywaniem białego miąższu, trochę się umęczyłam, ale ostatecznie wygrałam (puchar) No i dzięki temu mam pyszne mleko, cudowne wiórki i wypieczone skorupy dla chomika i myszoskoczków <3

Potrzebujemy

  • 2 Kokosy z wyraźnie chlupiącą wodą w środku - inaczej kupimy stary do niczego się nienadający kokos
  • Wodę kokosową, odlaną przed rozłupaniem
  • 250ml zimnej wody (przegotowanej)
  • 500ml wrzątku

Wydłubany miąższ wrzucamy razem z wodą kokosową i zimną do malaksera i miksujemy wszystko ok 5min - uwaga jeżeli masz małą miskę malaksera, możesz miąższ podzielić na dwa razy, aby woda się nie przelewała - ja mam duży malakser, a na końcu woda już lekko się wydostawała z misy.  Po ok.5 minutach dodajemy powoli wrzątek, dalej miksując ok 3minut, po tym czasie mleko odcedzamy na sitku i gazie, gazę z wiórkami dobrze odciskamy, mleko wstawiamy do schłodzenia do lodówki, wiórki wrzucamy na blachę wyłożona papierem do pieczenia, ustawiamy piec na 70C i pieczemy ok 2-3 h z termoobiegiem co jakiś czas mieszając je - wiórki będą gotowe gdy całkiem wyschną, poczujecie to po prostu :)




Dzisiaj ostatni dzień "ciepłej" zimy ponoć, trochę szkoda, ale nic na to nie poradzimy, siarczystych mrozów też nie zapowiadają, więc na kijki będzie można chodzić, tym bardziej, że podjęłam się wyzwania 2016km w 2016roku - zobaczymy ile mi się uda, wątpię, że dam radę, ale chociaż połowa będzie mnie cieszyć :D - szkoda, że pracy się nie uwzględnia bo tm to kilometraż narobię dziennie :D

Moim dzisiejszym kijkowym towarzyszem był mąż, bo jeszcze zahaczyliśmy o biedre, ktoś siateczkę musiał nieść :P swoją drogą na wiosnę planuję kupić i mu kijaszki, wtedy pewnie dłuższe trasy będziemy sobie urządzać :D

A tym czasem klasyka ok.4km




Kupiłam już kalendarz na 2016, będzie moim noteso-plannerem, bo Nowy rok, będzie (wierzę w to głęboko) dobrym rokiem! Jeżeli chcecie to w biedronce są teraz do kupienia fajne kalendarze na 2016rok, za fajną cenę 9,99zł - różne rozmiary i formaty ;) Chciałybyście np. zobaczyć jak będę go prowadziła? Może kiedyś "obfocę" go.




Uciekam trzeba się ogarnąć, zrobić papu i o 19 do pracy!

3majcie się całuję :*

26 grudnia 2015 , Komentarze (21)

Witajcie,

już prawie poświątecznie :)

Człowiek naszykuje się do tych świąt, a one mijają raz dwa- nawet nie wiadomo kiedy!

W zasadzie się cieszę, bo świąteczny czas za bardzo rozpieszcza i za bardzo człowiek do tego się przyzwyczaja :) święta Wielkanocne starałam się ograniczać, bo to był początek mojej drogi, bałam się, że jak zjem coś więcej to popłynę, teraz już po tylu miesiącach wiem na ile mniej więcej mogę sobie pozwolić, dlatego na Wigilii i wczoraj nie żałowałam sobie (smiech)

Mówić i pisać łatwo, ale dzisiaj wstając i idąc na wagę czułam się dość nieswojo, przecież tyle ciasta co zjadłam to szok :?- do teego wyszły takie pyszne! Wszystkie robione na brązowym cukrze, bądź miodzie, do tego pierożki.... no jednym słowem pojadłam jak nie wiem :D

A moja waga odpowiedziała mi wynikiem o takim! - -300g :PP wchodziłam na nią 3 razy no i nieugięcie pokazywała 84,4 - cóż narzekać nie mogę, ale cieszyć się też zbytnio nie ma z czego :p 5 dni do podsumowania miesiąca, a tutaj cudownych rezultatów nie ma. Chociaż wciąż, powoli do przodu - po Nowym Roku będzie torpeda, już powoli robię swoje postanowienia - chociaż nie robiłam nigdy żadnych postanowień noworocznych, to tak teraz zrobię, bo wiem, że mogę to osiągnąć 8)

***

Na dworze jest tak cudownie ciepło, że chyba już nie chcę zimy, ten czas kiedy śnieg mi pasował powoli mija, a zrezygnować z takiego słoneczka, które daje powera z rana to aż szkoda! Cały styczeń, luty przed nami - jakoś trzeba będzie przetrwać ;) Jestem dziwna, w lato uwielbiam zachmurzone niebo, a w zimę chce mi się słońca :D typowy polak - nie dogodzisz ]:>

***

Po dzisiejszym ważeniu wskoczyłam w ciuszki i na kije, marsz! 

Wracając do domu czułam się jak uwędzony baleronik :PP mieszkam w dzielnicy domów jednorodzinnych, gdzie każdy pali w piecach, szłam w większości w takim dymie, że szok blee (wymiotuje).

Po spacerku koktajl ze świeżo wyciśniętym sokiem pomarańczowym i miąższem, bananem i mlekiem

Chociaż i tak się cieszę, po chorobie taki spacer to zbawienie :) Baterie naładowane można działać dalej :)




A co u Was, jak Wasze Święta? 

Dziękuję za dodawanie mnie do znajomych, za dodawanie mojego pamiętnika do ulubionych, sprawia mi to ogromną przyjemność, że to co piszę się Wam podoba!

Pozdrawiam i moc uścisków wysyłam!

<3:*<3

23 grudnia 2015 , Komentarze (46)

Cześć Świąteczne Chudzinki!

Za oknem od wczoraj 13-14stopni, czyli bez świątecznego nastroju, ale za to w domu to co innego! Pachnie bigosem, który gotuje się już od wczoraj, pysznym moim pierwszym piernikiem, porządki zrobione w 80% prezenty już zakupione, tylko ja w tym wszystkim dalej chora (chory) na szczęście mąż już od wczoraj ma wolne, dużo mi pomaga. 

To jest także chyba ostatni post - w Święta raczej nie będę miała do jak do Was napisać, bo na każdy dzień coś mamy w planach.

Także chcielibyśmy złożyć Wam i Waszym najbliższym życzenia 

Spokojnych, przepełnionych rodzinną atmosferą Świąt Bożego Narodzenia! Abyście w ten szczególny czas byli szczęśliwi i radośni! 

A Nam Vitalijkom, aby domowe pyszności nie szły w cztery literki, a w niebyt (swiety)




Mnie w tym roku Mikołaj dużo szybciej się zjawił ponad to zawiózł mnie do Ikei, przywiózł i nawet złożył kupiony prezent :) Normalnie full wypas mam z takim Mikołajem :p 

Od jakiegoś czasu marzyła mi się toaletka, niestety mam deficyt miejsc w którym mogłabym ją postawić :| więc kupiliśmy z Mikołajem coś innego, ale zaaranżowaliśmy ten mebelek na zgrabną toaletkę. Ktoś się może śmiać z takiego prezentu, ale mi sprawił przeolbrzymią radość, wybieranie dodatków na niego i  w ogóle sam fakt, że w końcu mam toaletkę :) Całość nie wyszła przesadnie droga - z dodatkami i wkładem do szuflady coś ok.180zł- więc to całkiem rozsądna cena.

Oto zdjęcia:




Jeszcze tylko dzisiaj przetrwać w pracy i będę miała całe 4 dni wolnego, może trochę się wykuruję, najchętniej poszłabym na zwolnienie lekarskie, ale umowę mam do końca miesiąca, wolę nie ryzykować :?

Dobra uciekam piec brownie dla męża, bo to jego ukochane ciasto - on nie musi mieć makowców, serników (choć będę sernik też robiła) on MUSI mieć porządne skoncentrowane brownie :D wtedy jest full of happiness - jak on to lubi mówić :)

Do następnego!

Ściskam mocno! M.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.