W rodzinnych stronach jestem od poniedziałku, ale przyjechałam dopiero wieczorem, dlatego liczyć mogę spokojnie od wtorku.
Postanowiłam sobie, że kiedy mój luby przyjedzie po mnie (będę tu miesiąc) to zrobi takie klasyczne: wooooow!
Zacznę wpisywać sobie dni do końca, będzie to taka moja mobilizacja. Ominę jednak pierwsze 3 dni, opisałam je wcześniej i po prostu dam znać jak poszło mi w piątek i sobotę.
PIĄTEK
No więc :D Chodziłam i chodziłam. Pod koniec dnia przeszłam około 15 kilometrów, ponieważ byłam jeszcze na siłowni. No i ogólnie to dzień zwariowany :D
Trasa jaka jest na mapie to droga do pracy mojej siostry (byłam zanieść jej L4). Z jej nogą jest hmmm.. ani dobrze ani źle ponieważ, lekarz nie był w stanie zauważyć, czy coś jej się stało. Opuchlizna jest naprawdę duża i będzie musiała zrobić zdjęcie rentgenowskie w środę, ale teraz (obecnie mam niedziele :p) widzę, że coraz sprawniej sobie radzi, więc powinno być dobrze.
Jednak zwolnienie z pracy (ma prace stojąca, więc noga potrzebna) trzeba było zanieść, więc zadeklarowałam się że DOSŁOWNIE pójdę i.. poszłam :D
Z jedzeniem na plus, tak naprawdę (były co prawda jakieś słodycze, ale w dosłownie śladowej ilości, typu lizak, czy batonik alla kinderek).
SOBOTA
No, a w sobotę byłam u drugiej siostry :D Nie będę robić trasy tak jak wyżej, bo nie do końca jest się czym pochwalić. Mieszka dwa kilometry od rodzinnego domu. Tak więc zostawiłam portfel w domu by nie kusiły mnie autobusy (miałam dzień lenia przez wyczyny z dnia poprzedniego). Później musiałam pożyczyć 5 zł od siostry bo zapomniałam, że chciałam kupić kwiat dla babci (jest po poważnym zabiegu na oko).
Odwiedziny udane, babcia kwiatek dostała, a ja w sobotę zaliczyłam 4 kilometry.
Później pogadałam z lubym i dowiedziałam się, że nie będzie wysyłam mi zdjęć jak rośnie pies :D Powiedział, że on też chce bym zobaczyła jak bardzo przez miesiąc się zmieniła.
No i mój luby też na diecie :D liczę więc na 3x "WOOOOOOW" jak już się zobaczymy <3
MIŁEGO DNIA! :D