To, że ułoży mi się relacyjnie z mężczyzną, gdy jeszcze będę miała nadwagę. Podobają mi się faceci, którzy ogólnie uwielbiają laski. Zresztą - każdy je uwielbia. Co z tego, że pojawiło się kilku, którzy byli zainteresowani, skoro ostatecznie nic z tego ostatnio nie wyszło. A potem widziałam jak się afiszują znajomościami z pięknie zbudowanymi kobietami. Wniosek jest prosty.
Do czasu zgubienia bebzola i uzyskania normalnej sylwetki będę kumpelą, siostrą, koleżanką... wróć! Nie, sorry. Będę kumplem, bratem i kolegą w wersji niemęskiej. :D Bo na miano kobiety w opinii wielu nie zasłużyłam (o tych z nadwagą mówi się per baby a nie kobiety).
Wiem, że niektórym udaje się zakochać ze wzajemnością nawet jeśli mają o wiele za dużo kg. Zazdroszczę, też bym tak chciała, nawet przez pewien czas wierzyłam, że i w moim przypadku to jest możliwe. Teraz nie wierzę. Żaden facet, który mi się spodoba, nie da mi szansy ze względu na inteligencję, wrażliwość czy poczucie humoru - na nie najgorszym poziomie. Bo dla niego będę "babą", a nie kobietą. Nie będzie pożądania, nie będzie związku.
Czy jest mi z tego powodu przykro i źle? Tak. No ale co, z faktami się nie dyskutuje.