Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej jestem Marta :) Obecnie kończę studia architektoniczne i pracuje na zleceniach. Mam wiele zainteresowań np: czytanie książek, podróżowanie, gra na gitarze, śpiew, fotografia i wiele innych :) Przez moje nadprogramowe kilogramy nie mogę robić wszystkiego co bym chciała, dlatego też zdecydowałam się na zmiany

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9688
Komentarzy: 151
Założony: 11 sierpnia 2017
Ostatni wpis: 1 lipca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ChceToMoge

kobieta, 28 lat, Nowy Świat

183 cm, 150.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2020 , Komentarze (12)

hej, nie pisze już jakiś czas, ale od miesiąca walczę bardziej ;)

Dokładnie w dzień dziecka zobaczyłam na wadze 164,8. Teraz jestem 10kg i miesiąc później. 

Szczerze nic wyjątkowego nie robiłam, ale od miesiąca pracuje od 7 do 15 i powiem wam, że to chyba dużo daje, codziennie mniej więcej o tych samych porach jem. Nie trzymam się żadnej diety. Jem to co chcę, choć przez obecny niski stan konta nie zamawiam jedzenia na dowóz, więc jem to co sama przygotuje, i nie da to tylko sałatki, dzisiaj np na obiad miałam makaron z boczkiem xD 

Kupiłam rower odpowiedni do mojego wzrostu , a przy 183cm uwierzcie nie mam dużego wyboru, w sumie to było jeden w dodatku 800zl droższy niż chciałam wydać. Dlatego też z kasa jest słabo, ale dam rade, ważne że rower śmiga jak marzenie <3 

Zobaczymy jak będzie, narazie jest ok :D

A jak u was? 

Trzymam kciuki za każdą ;)

9 lutego 2020 , Komentarze (11)

Hej wszystkim :)

W tym tygodniu wszystko przebiega dobrze ale z komplikacjami ;P

Wczoraj miałam dzień ważenia i niestety waga pokazała więcej niż kilka dni wcześniej... Pierwsza myśl była "no to koniec", w sumie to był przebłysk myśli, ale uspokoiłam się, nie rzuciłam się na nic, pilnowałam kalorii nadal :D Małe zwycięstwo ale cieszy :) Szczególnie, że wczoraj miałam się na co pokusić bo byłam na kuzyna i jego synka urodzinach. Nie mówię, że nic tam nie zjadłam, ale w głowie gdzieś miałam ile mogę i żeby nie przesadzić w obie strony ;) 

Dzisiaj z ciekawości stanęłam na szklaną wyrocznię (swoją drogą muszę gdzieś ją schować, bo mimo tego że jest pod pralką to kusi) no i jednak się okazało, że spadek jest 0,9kg w 3-4dni. Może jak na moją wagę to nie jest dużo, ale ważne, że w dół :D 

Mam cholerne zakwasy na nogach i to bez ćwiczeń. Zapytacie jak? A no tak, że do kuzyna się chwilę spóźniłam i zostało mi się takie rozkładane krzesełko do 100-120kg, czyli cholernie mniej niż ważę. Pewnie niektórzy z was poprosili by o zmianę, ale Ci co mają do mnie podobną sytuację, pewnie też nie lubią zwracać na siebie uwagi.

Tak więc "siedziałam" na tym krzesełku opierając jak najwięcej swojego ciężaru na nogach. Nie ma tego złego, poćwiczyłam bez ćwiczeń xD

Nie jest źle ;) Jutro i w środę mam ostatnie egzaminy na wydziale, a później mam nadzieję będę miała na wszystko więcej czasu :D

Lecę do nauki, bo jak zwykle robię wszystko aby się nie uczyć xD

Życzę miłej niedzieli i trzymam za was i za siebie kciuki ;)

5 lutego 2020 , Komentarze (10)

Hej ;)

Dawno mnie tu nie było (ciekawe ile wpisów już tak zaczynałam), ale wracam z jeszcze innym podejściem.

Tym razem nie zakazuje sobie do końca niczego i to na serio. Zamierzam utrzymywać ujemny bilans kaloryczny i zobaczymy czy bd działać. Vitalia wyliczyła mi 3500kcal, ale znając poprzednie razy zmniejszę to do 2700 (dietetyczka u której byłam i tak uważa że nie powinnam mieć więcej niż 2100). Wszystko będę zapisywać z fitatu, jak najbardziej dokładnie ;) będę  się starała jeść zdrowo ale bez przesady ;)

Waga niestety straszna, na tyle straszna że musiałam kupić wagę do 200kg, bo ta do 150kg nie łapała.

Ważę 156,8kg, ale jeszcze 10 dni temu było 161,1kg. zobaczymy jak będzie pod koniec tygodnia. Hmmm w sumie miałam się zważyć dopiero 3 marca... No zobaczę jak będzie.

Wydrukowałam sobie koła nawyków od psycholog na diecie (jak nie znacie to polecam) i podejście z ujemnym bilansem (a jedzenie tego czego się chce) wzięłam od pani motywatorki (ją polecam jeszcze bardziej). Zobaczymy jak pójdzie, może być powoli, aby do celu :D

Postanowiłam robić sobie zdjęcia co -10kg, zobaczymy czy będzie widać różnice :)

A cd mojego życia (nie wiem czy ktoś jeszcze mnie pamięta z poprzednich prób) kończę magistra z architektury, niestety przez złe samopoczucie psychiczne oblałam dwa przedmioty, więc obrona mi się przesunie o pół roku.. Jakoś przeżyje ;) Nadal pracuję u mojej wykorzystującej szefowej, na umowy o zlecenie. Ale już niedługo bo szukam czegoś na stałe, teraz mogę już sobie na to pozwolić, gdyż w tygodniu będę miała tylko  2h zajęć (seminarium dyplomowe).

Poza tym 11 miesięcy temu poznałam M, i od 10 jesteśmy razem. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa, taka kochana. Nadal nie wierzę, że można taką mnie zaakceptować. Ale to nie moja decyzja ;)

Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia, wiele osób od kilku tygodni obserwuję i kibicuję gorąco, postaram się zaangażować bardziej ;)

Dobranoc i miłego jutrzejszego dnia ;) 

24 listopada 2018 , Komentarze (8)

Hej szybko melduje co u mnie i muszę wracać do pracy ;)

Więc tak, od wczoraj jestem rok starsza (impreza), a przez to dzisiaj waga pokazała więcej :p

Wczoraj koleżanki zabrały mnie na kręgle, drinki, burgera i ciasto, dlatego też waga którą podałam w tym tygodniu jest ta ze wczoraj nie dzisiaj, gdyż dzisiaj waga pokazała 2kg więcej, a to wszystko przez świętowanie. 

Ale co tam wiedziałam że ten dzień będzie tak wyglądał ;) Nawet nie mam jakiś dużych wyrzutów sumienia, troszkę żal tej wagi, ale zaraz wróci, więc się nie przejmuję. 

Do wigilia równo miesiąc  i tak się zastanawiam czy zejdę poniżej 130, czy też nie. Zobaczymy, może się bardziej postaram i zacznę ćwiczyć, kto wiem, może mnie natchnie :?

Wracając do wczorajszego dnia dostałam od koleżanek super prezent, jestem tak zadowolona że nie macie pojęcia, normalnie skakałam ze szczęścia. Dostałam rzecz o której już marzę nie wiem ile czasu, ale wydanie na to pieniędzy było dla mnie nie do przejścia. No patrzcie jaki piękny łapacz snów dostałam (zakochany) Jest w kolorze pudrowego różu (ostatnio lubię mieć w tym kolorze różne rzeczy oprócz ciuchów) i cały jest z włóczki, uwielbiam te kobietki, tak dobrze mnie znają że wiedzą iż przez uczulenie na pierze nie mogłabym mieć takiego standardowego (zakochany)

tu zdjęcie w świetle (jakbyście nie zauważyli ;P)

a tu zdjęcie w nocy z lampkami (zakochany)

Czyż nie jest śliczny? ja wiem wiem bibelot który będzie się kurzył, ale czy to źle mieć coś od czego mordka się cieszy? No bo w końcu to mnie ma się podobać :D

Jak myślałam o kupnie takiego cudeńka, to wyobrażałam sobie takie maleństwo góra 20cm, a tu dostałam tak myślę 6x większy (smiech)

A ogólnie z dietą nie jest źle, jak zawsze po jakimś wyskoku jest mocniejsze przyciąganie do złego, dlatego dzisiaj na obiad miałam burgery z wyliczonymi kcal pod dietę ;) muszę przyznać że wyszły pyszne i zakochałam się w sosie bazyliowym, po prostu ubóstwiam :D 

a teraz do roboty dalej ;) miłego weekendu życzę ;)

21 listopada 2018 , Komentarze (8)

Hej wszystkim

Dzisiaj był (i jest) zwariowany dzień. Zaczęło się od niedospania, pracowałam do 2 nad projektem, a na 8 musiałam być w pracy i wszystko było by ok gdybym spędziła tam zamierzoną godzinkę czy dwie. Ale nie, byłam 4h, a jako że w planach było inaczej to nie miałam ze sobą II śniadania. Od razu uprzedzę pytanie, dlaczego w pracy jestem tak krótko, a to dlatego że pracuje zdalnie z mieszkania, na konsultacje chodzę co któryś dzień na chwilę, albo dłużej. Później wracając musiałam zrobić zakupy, zajść do apteki, biedronki i paczkomatu, więc przerwa miedzy posiłkami była długa bo ponad 5h. Ale nie ma tego złego dzisiaj znów pracuję do późnej nocy (2:00-3:00) więc posiłki się troszkę poprzesuwają. Mam nauczkę na następny raz żeby zawszę mieć ze sobą coś do zjedzenia. 

Po za tym dzisiaj mija ósmy dzień trzymania się diety (po 3 tyg chorowania) i o ile pierwsze 5 dni było ciężkich to teraz już jest ok. Chyba największym zaskoczeniem było że w ciągu tych 8 dni z wagi zeszło 3.6kg, ale to nadal spada to co choroba ze sobą przyniosła. Jeszcze tylko drugie tyle i wyjdzie na zero ;)

I szybka fotorelacja z jedzonkiem z całego tygodnia

Zupa krem z dyni z kurczakiem i grzankami

Rosół z pieczonym kurczakiem i pieczarkami

sałatka z kurczakiem i grzankami 

Śniadaniowa tortilla z jajkiem i warzywami

Zupa krewetkowa (miał być makaron z krewetkami a przez ilość mleka wyszło jak wyszło)

UUUUU i moje ulubione czyli Monte (banan-awokado-mleko-kakao) <3 <3

Życzę miłego dnia ;)

17 listopada 2018 , Komentarze (10)

Hej wszystkim :D

Na liczniku w tym tygodniu -2,4kg, ale to na razie spada to co przybrałam przez chorowanie ;) 

Ten tydzień zaczęłam od powolnych zmian od poniedziałku do środy, starałam się wyłączyć znów słodycze, napoje gazowane i fast-fooda, ale i tak codziennie coś było. Za to od czwartku już pilnuję wszystkiego, oczywiście jeśli chodzi o jedzenie, bo ćwiczyć nie mogę póki nie skończę leków, przynajmniej tak zalecił lekarz, żeby nie forsować płuc. 

Czy wy także macie tak, że czas się strasznie dłuży na diecie? Bo ja dzisiaj obudziłam się z taką myślą "hmmm już tyle dni się trzymam może tak kupić coś słodkiego" Po czym policzyłam że wooooow te dużo dni to aż całe 48h (kreci) 

No cóż uzależnienie woła, ale nie dałam się, zamiast tego robię sobie dzisiaj koktajl, który nazwałam monte, bo dla mnie tak smakuje, a składa się z banana, połowy awokado, mleka i kakao  (zakochany)

Powodzonka wszystkim, a ja lecę sprzątać i popracować :)

11 listopada 2018 , Komentarze (8)

Mała spowiedź ;)

Przez ostatnie 3 tygodnie troszkę się działo i to nie na plus. Najpierw antybiotyk na anginę (prawie nie jadłam przez 4 dni) , później zapalenie płuc i ponad tydzień w szpital (na początku problem z jedzeniem, a później się rzuciłam na wszystko co mi przynoszono) i półtorej tygodnia na fastfoodzie i domowym jedzeniu mamy, w tym 3 imprezy u rodziny i takim sposobem waga poszła w 3 tygodnie o 7kg do przodu o.O Więc to co osiągnęłam w 2 miesiące poszło w 3 tygodnie, cudownie...

I po mimo strasznego samopoczucia, bo jedyne na co mam ochotę to spanie, to od jutra wracam do jedzenia poprawnie. W mieszkaniu nie mam niczego po za tym co sobie ustaliłam, więc będzie może łatwiej ;)

Wracam więc bo chcę, bo muszę, bo powinnam, bo czas mija a ja podążam w złą stronę ;) A chcę od życia więcej :D

Potrzebuję motywującego kopa ;P

Do następnego ;)

30 października 2018 , Komentarze (1)

Nadal jestem, choć chwilowo nie z własnej woli nie na diecie.

10 dni temu dostałam antybiotyk, ale po 2 dniach na antybiotyku było tak źle że trafiłam do szpitala z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego. Więc dużo leków później, jestem u rodziców ledwo żywa, ale coraz bardziej świadoma ;) Ale jak to u rodziców nie mam możliwości trzymania diety, bo nie mam siły na razie robić cokolwiek innego niż spacer do łazienki. Od 10dni jem to co dostaję i raczej spodziewam się wzrostu wagi, ale takie jest życie. Dwa kroki do przodu jeden w tył, aby nie odwrotnie ;)

Na zwolnieniu lekarskim jestem do 7.11, więc do tego czasu nie wiele pewnie zmienię w życiu, ale jak wrócę do siebie to zacznę gdzie skończyłam :)

Pozdrowienia z nudnej łóżkowej egzystencji, trzymam kciuki za wszystkich Pa ;*

20 października 2018 , Komentarze (3)

Hej

Od wczoraj jestem jakaś rozbita, boli mnie głowa, mam dyskomfort w nogach. I uwaga ryczę z najmniejszego powodu, leci film z w miarę wzruszającą sceną-ryczę, na yt leci program o ślubach-ryczę, przypomina mi się coś-ryczę. Do tego dochodzi ciągła chęć jedzenia w zasadzie czegokolwiek i nie mówię tu o tym że "głowa" jest głodna, ale burczy mi w brzuchu aż skręca. Uprzedzam w ciąży nie jestem, a do @ jeszcze 2 tyg, więc nie wiem o co chodzi.

Waga mi nie pomaga, pokazała dzisiaj -0.4kg, co przy mojej wadze jest chyba troszkę dziwne. No ale jak mówiłam daje tej diecie jeszcze tydzień, a jak nie to obniżę kaloryczność. Nie zamierzam odpuszczać co to to nie, ale mam spadek energetyczny.

Wczoraj zaliczyłam tylko kilka minut na macie i nie mam żadnego usprawiedliwienia prócz powyższych. 

Dzisiaj zamierzam nawet na siłę zmusić się do 20min maty i 60min rowerku.

Ogólnie mam ochotę cały dzień przeleżeć... Ale odpisywanie na maile mi na to nie pozwoli do końca, może i dobrze.

Przepraszam za smęcenie ale taki już dzisiaj mam dzień.

19 października 2018 , Komentarze (2)

Hej wszystkim 

Dzisiaj jestem znów zalatana, więc tak dieta na 100%, woda w ilości większej niż minimalna ;) dzisiaj w lustrze zauważyłam już małe różnice :D jutro ważenie więc zobaczymy czy waga dalej ze mną gra ;)

Mam dosłowny ból dupy przez ćwiczenia i rower. Zakwasy dają w kość, nie wiedziałam o istnieniu niektórych mięśni ;) chciałam sobie dzisiaj odpuścić, ale zrobię cokolwiek choć w połowie czasu co wczoraj. Wczoraj była 20min na macie i 60min na rowerku + spacer. 

Szybka fotorelacja jedzonka nie tylko z dzisiaj

Obiad: Musztardowy kurczak z ryżem i fasolką (super wyszło, zrobiłam jeszcze na 2 dni)

II Śniadanie- jogurt naturalny z rodzynkami, cynamonem i nasionami chia

Kolacja: sałatka z papryką i kurczakiem 

Obiad: Placki z papryką i kurczakiem z sosem koperkowym

Śniadanie: koktajl malinowy

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.