Nadal jestem, choć chwilowo nie z własnej woli nie na diecie.
10 dni temu dostałam antybiotyk, ale po 2 dniach na antybiotyku było tak źle że trafiłam do szpitala z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego. Więc dużo leków później, jestem u rodziców ledwo żywa, ale coraz bardziej świadoma ;) Ale jak to u rodziców nie mam możliwości trzymania diety, bo nie mam siły na razie robić cokolwiek innego niż spacer do łazienki. Od 10dni jem to co dostaję i raczej spodziewam się wzrostu wagi, ale takie jest życie. Dwa kroki do przodu jeden w tył, aby nie odwrotnie ;)
Na zwolnieniu lekarskim jestem do 7.11, więc do tego czasu nie wiele pewnie zmienię w życiu, ale jak wrócę do siebie to zacznę gdzie skończyłam :)
Pozdrowienia z nudnej łóżkowej egzystencji, trzymam kciuki za wszystkich Pa ;*