Dzień 6. Cudowny spadek na wadze!
Dziś waga pokazała mi 102,6 kg, co oznacza, że w tym pierwszym tygodniu zgubiłam 3,4 kg!!!! Nie obchodzi mnie, czy to woda, czy tłuszcz, ważne, że to ogromny spadek i niesamowity motywator dla mnie! Trzymam się dalej, nie odpuszczam, wiem, że tym razem się uda! Jestem na dobrej drodze :)))
Dzień 5. Jutro pierwsze ważenie!
Czekam na nie z niecierpliwością, bo jestem pewna, że jest mnie trochę mniej. Już się nie mogę doczekać zmiany paska :)
A poniżej cytat, który niedawno znalazłam i niesamowicie mnie motywuje!
Dzień 4. Postanowienia
A teraz parę słów o moich postanowieniach, bo nie tylko dietą i chudnięciem człowiek żyje przecież. Jak już zmieniać życie, to na całego:))
1. Trzymać dietę, cieszyć się z małych zwycięstw i nie pozwalać, że niewielkie porażki (np. zastoje wagi) mnie demotywowały.
2. Utrzymać obecny plan treningowy (3 razy w tygodniu, kettle i obwodowy).
3. Chodzić wcześniej spać (zamiast do 1 w nocy siedzieć i oglądać seriale...).
4. Więcej czytać (ogólnie czytam dużo, ale ostatnio, nie wiem, czy to zmęczenie, czy głupieję na starość, ale wybieram raczej film i serial niż książkę...).
5. Co miesiąc odkładać część kasy na konto oszczędnościowe (hm, może teraz się uda, skoro nie będę wszystkiego przeżerać).
6. Nie wydawać kasy bez sensu na ciuchy (bo po co, skoro niedługo będzie rozmiar 38, heheh).
7. Utrzymywać należyty porządek w mieszkaniu (albo chociaż podstawowy...)
I to tyle na razie. Jeśli zmiany, to tylko na lepsze :))
Dzień 3. Cisnę dalej:)
Ostatnie trzy dni pełne sukcesów. Dieta utrzymana wzorowo - jedyny problem mam z godzinami posiłków, bo nie ma szans, żebym jadła obiad o 12:30 (jak w rozpisce), a kolację o 18:30 i potem już nic. Przesunęłam sobie samozwańczo te posiłki o 2 godziny i tyle.
Treningi również utrzymane, wczoraj kettle, dziś obwodowy, w piątek rozciąganie. Muszę powiedzieć, że na diecie czuję się super, jestem najedzona (bo jem regularnie), dania mi smakują, nie objadam się. Dziś cichcem stanęłam na wagę i powiem w tajemnicy, że już jest coś tam mniej - pewnie woda, ale biorę, co mam i nie dyskutuję:) Oby tak dalej!
A jak Wam idzie?
Dzień 1 - c.d. Moja historia
Może napiszę tu parę słów o sobie. Jestem od czterech lat po rozwodzie, zdecydowałam się odejść od męża, gdyż zupełnie nam się nie układało. Nie było między nami zdrad, przemocy itp, po prostu przestaliśmy się rozumieć, kochać. Mam 6-letniego synka, który jest dla mnie najważniejszy na świecie. Interesuję się wieloma rzeczami, kocham książki, filmy, psychologię, astronomię i dużo więcej. Nie wiem, co to nuda, nie znam tego uczucia, zawsze mam czym zająć swój czas.
Problemy z wagą miałam od kiedy pamiętam, w 2010 roku ważyłam 100kg i udało mi się schudnąć do 78 kg. Pamiętam jak wspaniale się wtedy czułam (pomimo, iż to przecież nie była super niska waga). Powoli, powoli wracałam niestety do starych nawyków, w międzyczasie była ciąża, i kilogramy wróciły. Bardzo tego żałuję, ale nie zamierzam płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba się brać do roboty.
Śniadanie i II śniadanie już zjedzone, zupka na obiad właśnie się dogotowuje, pachnie nieziemsko :)
Jutro trening i bardzo się cieszę! TYM RAZEM SIĘ UDA!
Dzień 1
Jestem po śniadaniu, kanapki z fetą i przysmażonym szpinakiem - pyszne! Do szpinaku wcisnęłam ząbek czosnku, palce lizać, a porcją naprawdę każdy by się najadł. Zaczyna się więc ok. Mam marzenie, żeby do końca listopada uzyskać wagę dwucyfrową i ślubuję, że nigdy już tej setki na wadze nie zobaczę.
Dzień 0
Dziś dostałam dietę, jestem zadowolona. Wymieniłam kilka dziwnych przepisów, ale poza tym jest ok. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę. Pierwszy cel: dwucyfrowa waga!
Zaczynam od soboty
Zakup diety za mną. Wzięłam od razu 3 miesiące, zamierzam podejść do rzeczy poważnie i nareszcie mieć takie ciało, o jakim marzę od lat. Ćwiczę już od jakiegoś czasu (kettlebell), więc to będę kontynuować 3-4 razy w tygodniu. Zamierzam zmienić swoje życie na stałe!