Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 272421
Komentarzy: 6757
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 30 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2025 , Komentarze (5)

Ze mnie, oj słabizna. Coraz częściej łapię sie na tym, że brak mi sił. Gdy poranek piękny jak dziś, to wstaję pełna zapału. Przygotowanie śniadania, roznoszenie różnych przedmiotów w miejsce, w którym mężowi będzie łatwiej korzystać. Po śniadaniu masaż stóp ( nie moich ) i zmiana opatrunku, przygotowanie lekarstw, pościelenie łóżka, nastawienie prania. Chwilka dla siebie pod prysznicem i przy makijażu, rozwieszenie prania, worek ze śmieciami w garść i wyjście. Trasa opracowana przy kawie tak, aby kupić po drodze co trzeba, skorzystać ze spaceru i zakupy zanieść do domu z jak najkrótszej odległości. Dziś Plac Kaszubski, apteka przy szpitalu ( opatrunki CosmoporE), dalej w stronę Żeromskiego, gdzie moja podstawówka była, Waszyngtona, gdzie mieszkałam do zamazpojscia, skwerek, plaża , Plac Grunwaldzki. Chwilka przerwy na ławce, bo tchu mi zabrakło, do Batorego po zakupy. Wracałam obladowana jak wielbłąd, a miało być tak lekko. Zupa jarzynowa dla dwojga, chwilka rozmowy i dalej do kuchni. Dziś kotlety z polędwiczki indyczej, ziemniaki I surówka z pekińskiej. Obiad, sprzątanie po, zagniecenie ciasta na kopytka, bo ugotowałam specjalnie więcej ziemniaków. Kopytka, zapakować, zmyć płytę i wokół, zamieść, zaparzyć herbatę, uff, usiadłam. Biodro wariuje, bo zmiana pogody. Tak mniej więcej wygląda teraz mój dzień. Czytam popołudniami, wieczorem mam ogromny problem aby wybrać coś w tv, nic mi nie pasuje. Na szczęście rana na nodze męża goi się dobrze, to zasługa zimnych okładów i moich rąk 😁. Jeszcze przez jakiś czas będzie ciężko, ale to minie, a ja może stanę się silną i wytrzymała kobieta. 

29 stycznia 2025 , Komentarze (3)

Przed rokiem , po pierwszym kolanie, był stres, obawy i niecierpliwość. Miałam nadzieję, że przy drugim to wszystko nas ominie. I byłam w" mylnym błędzie ", bo wszystko to już było, deja vu jak cholera. Staram się, naprawdę się staram nie irytować, mówić spokojnie, realizować wszystkie prośby . Nawet stopy mężowi masuje 2x dziennie, aby krążenie poprawić. I tylko jedno mnie podtrzymuje, za tydzień wizyta u ortopedy, zdjęcie szwów i rozmowa na temat zaawansowania stopnia gojenia się rany. Potem będą jeszcze wyjścia na zajęcia rehabilitacyjne i w ten sposób uwolnimy nasz dom ze złych emocji. Bo nie będzie czasu na gdybanie! Wiem, wiem, że to ciężki zabieg był, ale po pierwszym dziecku już wiemy jak to się odbywa, prawda? Wykonałam dziś spacer planowany, kolorystyka morza absolutnie zniechęcającą. Lekko wiało, ale i słońce grzało. Widać turystów, z dziećmi, bo to czas ferii. Starałam się iść równym tempem, ale przeszkoda było biodro, dzi nie to, że bardzo boli, ono napier..... . Będzie zmiana pogody, tak mam przy takich zjawiskach. Zupa jarzynowa na oliwie i moich kostkach warzywnych, które wykonałam jesienią. Poza tym kasza bulgur z grzybami różnymi zebranymi w lasach i zamrożonymi, kiszona kapusta duszona I sok pomidorowy do popicia. Dreptanie po domu to z pewnością jakaś ilość kroków , które mogę doliczyć do zapisanych w telefonie 5000. A zrobiłam dziś  zakupy, pranie, potem czyszczenie pralki, mycie podłóg, załadowanie i rozładowanie zmywarki, no i wiele innych czynności dodatkowych dla męża , który poruszając się o kulach nie może sam przenosić . Jutro zmiana opatrunku.

28 stycznia 2025 , Komentarze (6)

Przypomniała mi się dziś zabawa w alfabet, wymyślona kiedyś podczas długiej jazdy pociągiem piętrowym z Gdyni do Dziemian. Po kolei każdy musiał szybko powiedzieć lub zaśpiewać piosenkę na przypadająca na niego literę alfabetu, np" A- augustowskie noce, B- Boo, Cicha noc, itd. Czasu było niewiele, bo 5 sekund, najwięcej zakręcenia przy literze Y. Pasażerowie pociągu przyłączali się do zabawy, podpowiadając. To mi się przypomniało gdy wyszłam na spacer, gdy morze skrzyło się srebrem, a ja mocno zapragnęłam wyjazdu, przygody, zmiany po tej okropnej zimie. Pogoda iście wiosenna, od razu więcej ludzi , z poprawką, ze to ferie dla niektórych. Niestety, mąż znów wpadł w ubiegloroczny nastrój czarnowidztwa. Nieprzyjemne uczucie, jeszcze znoszę, ale powoli mam po dziurki i granicę cierpliwości. Ogarniam dom samodzielnie i wcale nie jest trudno, tylko dźwiganie mnie dobija. A tego nie da się uniknąć. Chociażby taka potężna deska do prasowania, ciężka jak diabli co nie było istotne kilka lat temu. Teraz przydają się bardzo moje logistyczne umiejętności, no nie chodzę bezproduktywnie, idę gdzieś zawsze z celem, załatwiając kilka spraw po drodze. Dziś kolejny obiad z bitkami i z barszczem. Teraz ugotuje jarzynowa i to chyba tyle. Nie mogę codziennie jeść ziemniaków i mięsa. A, jajko sądzone I szpinak, to dobry pomysł. Codziennie zapalam tie- lighty, wieczór staję się magiczny a ich światło uprzyjemnia . 

27 stycznia 2025 , Komentarze (1)

Pobyt w Jantarze wyznaczono od 18 maja. Zmieniłam rezerwację krakowską na trochę wcześniejszą, aby nie kolidowała. Po Jantarze, od 8 czerwca mamy Podlasie. Tu będzie wyjazd dzień po powrocie z Jantara. Układa się dobrze, oby wypaliło. Maszyna do rehabilitacji stoi, a właściwie leży tam, gdzie mąż cwiczy. Pani dostarczająca stwierdziła, że niewiele osób wie o istnieniu takiego urządzenia, a ono poważnie przyspiesza powrót do sprawności. Mąż, korzysta z niej już drugi raz. Spacer był bo i pogoda odpowiednia. Po drodze załatwiłam kilka spraw. Na obiad barszcz z fasolą, faszerowana cukinia pieczarkami, papryką czerwoną i cebulą, surówka z pekińskiej. Po południu byłam u podologa , pani zrobiła mi porządek ze stopami, mam oddech na jakiś czas. Pochwaliła, że tak dbam, co widać po ich stanie. Jutro będzie więcej luzu, tylko prasowanie i codzienne porządki. Chcę wreszcie spędzić poranek z kawa w łóżku, poczytać, potem rozciągnąć mięśnie i pójść na spacer. Ach, muszę zrobić przelewy, pora najwyższa, bo to już 28. Te stałe robi bank, reszta należy do mnie. Pamiętam jak lata temu robiłam pierwsze opłaty przez internet, jak mi palce drżały  , że zrobię coś nie tak. Teraz cenie tę wygodę i szybkość działania. Człowiek musi być otwarty na nowości , to ułatwia życie i nie stawia mnie w grupie "starych ludzi".

26 stycznia 2025 , Komentarze (4)

Jak co roku pogoda kiepska, ale wyszłam, aby dorzucić do puszek. Wybierałam te młode a nawet najmłodsze napotkane. Jakie emocje na ich twarzach, gdy wrzucałam, jaka duma i radość! Oby wyrosło nowe pokolenie ludzi grających dla innych, bo tak trzeba. W domu kręcę się bez przerwy, zawsze coś trzeba podać, przynieść, przysunąć, pomoc itd. Jest to normalne w sytuacji po zabiegu. Jutro przywiozą szynę do ćwiczeń CPM Artromot. Jestem pełna optymizmu. Obiad: barszcz ukraiński, bitki wołowe kapusta kiszona duszona, buraczki. Zrobiłam też dorsza po grecku, bo znajomy kierowca wiozący mnie po odbiór męża,  miał za zadanie kupić dorsza smażonego. Pogoda zupełnie zeszła na psy ( przepraszam ogoniaste), nic dziwnego, że depresja wszędzie . Ja jej nie mam, chociaż po cotygodniowej rozmowie telefonicznej ze szwagierka, mogłabym z łatwością popaść w stan " melancholijny ". Cala rozmowa o chorobach, kto, na co, jak długo, jaki stan itp. Udało mi się zakończyć rozmowę bez podejrzenia, że się znudziłam. Jutro kolejny dzień bez słońca, chyba zostanę w domu. Mam tu co robić.

25 stycznia 2025 , Komentarze (7)

wrócił do domu. Szczęśliwy, wymęczony chrapaniem innych pacjentów, usatysfakcjonowany, że ma to za sobą. Znosi lepiej niż w zeszłym roku, bez tabletek p- bólowych. Nie ma takich krwiaków, nie jest tak osłabiony. Jestem pełna optymizmu. Wprawdzie mam o wiele więcej pracy( szczególnie nienawidzę zejść do smietnika), ale to także minie. Otoczyłam męża opieką a on co chwilę chce buzi!🤔. Pogoda kiepska bo pada, jest wilgotno, taka zgnilizna.Może to i lepiej, skoro specjalnie nie mam czasu na dłuższe spacery. Dziś obiad dwudaniowy: rosół z makaronem I własnoręcznie zrobione burgery. Smaczne były, duże znaczenie ma bułka, a cebulką niezbędna. Sos zrobiłam majonezowo- keczupowy, poza musztardą, która poszła pod wołowinkę. Dzwonił kolega z liceum, we wrześniu jest spotkanie klasowe a potem bał jubileuszowy III LO w Gdyni. To czas naszych wyjazdów, raczej nie szykuję się na tę imprezę. Wczoraj padłam już o 19, w łóżku wylądowałam o 20, trochę czytania i koniec, zasnęłam jak dziecko po dobranocce. Pobudka 3:30 , nie dałam rady zasnąć, czytałam, w końcu o 5 wstałam. O 7 byłam po kąpieli, po śniadaniu, po przygotowaniu prania, po wszystkich innych niezbędnych czynnościach, z makijażem włącznie. Ciekawe, o której dziś mnie zmorzy?

24 stycznia 2025 , Komentarze (3)

Spotkałam dziś panią Jadzię. Mieszkała i nadal mieszka w rejonie mojego dzieciństwa i młodości wczesnej. Kobieta wzrostu" siedzącego psa" jak ktoś kiedyś określił, dziś ma 88 lat. Pamiętam ją z dawnych lat zawsze szykowną, na obcasach, wyprostowaną i elegancką. Była żona wysokiego oficera Mar.Woj., zmarł dawno temu. Miała dwie córki, jedna zmarła na raka w wieku 35 lat. Nie złamało to pani Jadzi, która pozostała pełną optymizmu osobą. Spotkałam ją kiedyś na jednej z wycieczek wyjazdowych fundacji dla seniorów, wszyscy obawiali się, że coś sobie zrobi wędrując na obcasach po bezdrożach Polski. Szumy nad Tanwia na obcasach. Można?. Można. Na tej wycieczce opowiedziała mi o kolejach losu, kojarzyła, gdzie mieszkałam, cieszyła się, że pamiętałam jej zmarłego męża i córkę. Dziś wyściskałam tę kruchą kobietę pełną jeszcze życia, wracała z zakupami, pomocy odmówiła, obcasy jak zawsze i prosta sylwetka. Niejedna młodsza od pani Jadzi chodzi pochylona, zaniedbana i z grymasem zniechęcenia na twarzy. Po prostu szacun! Mąż jutro wraca do domu. Dziś usłyszał, że operowane kolano było w stanie kosmiczno tragicznym. Czuję się dobrze, nie odczuwa bólu , oby tak dalej. A ja usiadłam dziś o 17, po dniu pełnym zajęć i wysiłku. Kolejna tapicerka wyczyszczona, galantyna tężeje , łazienka zrobiona na błysk, z detalami, zakupy x 2, biblioteka, i spacer. Nie odmówiłam sobie przyjemności wystawienia twarzy do słońca , nawet chwilę na ławce spędziłam. Wyszło 74 minuty w ruchu na zewnątrz, wewnątrz nie noszę ze sobą smartfona, ale dreptanie było, skłony, ,kolana, przysiady, itd. Stopy to niestety czują. Wczoraj obejrzałam serial "Kim jest Anna?". No i jak tu nie myśleć, że Amerykanie są pruderyjni, są pozerami i snobami? Kilka fajnych fraz na temat Trampa i jego poprzedniej prezydentury, aktualne i w tej kadencji. Zmęczyłam się dziś, przyznaję, to wszystko mój perfekcjonizm czyni. Chyba oleje dziś tv, zaprzyjaźnię się z nowymi książkami i wcześniej zawitam w łóżku. Jutro będę wypoczętą i rześka na przyjęcie męża.

23 stycznia 2025 , Komentarze (4)

wieści są pozytywne. Mąż już wstał,  porusza się o kulach i cwiczy na szynie . Wymioty przeszły, ale dopiero dziś rano. Pocieszyłam męża, że to było ostatnie kolano😉. Powrót do domu sobota, niedziela.  Teraz to szybko idzie na szczęście.  Rekonwalescencja  przebiega szybciej w warunkach domowych.  W oczekiwaniu na męża  ugotowałam rosół, bo będzie galaretka, zrobiłam bitki, bo to było życzenie  męża. Poza tym pranie, czyszczenie sofy, dwóch foteli i dywanu. Dziś to był mój ruch fizyczny. Na jutro planuje zakupy, mycie łazienki i zajęcia kuchenne. Odżywiam się byle jak, co tam wpadnie pod rękę.  jutro zrobię burgera, dziś były resztki. Z przyjemnością pójdę na Hale Targowa, do biblioteki, do Spar po inne zakupy. Wczoraj oglądałam drugi sezon serialu Krew z Krwi. Gdy obsada dobra to i film idzie. No i przy okazji Gdynia pokazana, kawałek Elbląga. Wieczory smutne bo samotne, ale takie chwilowe rozstanie powoduje, że obecność drugiej osoby się docenią.

21 stycznia 2025 , Komentarze (6)

Rano mój chłopina pojechał do szpitala. Został ulokowany na oddziale, zatem wszystko według planu. A ja mam dzień samotności domowej. Długo leżałam, książka, kawa, tablet, znów książka. Na obiad zjadłam dużo rosołu,kawałek ciasta. Piszemy ze sobą smsy ,nie nadaje się do bycia samotna. Potrafię być sama, ale nie samotna. Cały rytm życia się zawala, nic nie zostaje z rutyny, nie ma  sie do kogo odezwac. Takie krótkotrwałe odklejenie się od codzienności jest ok., ale nie na stałe. Pogoda dziś to powtórka z ostatnich dni ponurych. Rano był przymrozek -1 stopień. A, jeszcze jest tv , teraz oglądam to, co mężowi nie pasowało. 

20 stycznia 2025 , Komentarze (5)

Nie pojadę jutro z mężem do szpitala, bo tam czeka się długo na pielęgniarkę oddziałową. Z pewnością natomiast pojadę odebrać, bo pomoc będzie niezbędna. Dziś ładny dzień, sloneczny, ale horyzont we mgle, Gdańska nie było widać. Jeszcze ostatnie zakupy gabarytowe , zrobiłam sałatkę jarzynową, mąż weźmie w słoiczku do szpitala. Na obiad rosół z makaronem I gotowane mięso indycze z tegoż rosołu. Znów jedno danie Mado, ale celowo, bo sama jadam inaczej, po co więc ma zostać?. Oczekuję, że zabieg będzie w czwartek, mąż wróci w niedzielę. Zamówił bitki wołowe z grzybami. Syn namawia na wielkanocny wyjazd do Berlina. Zobaczymy jak to ze sprawnością będzie. Dzwoniła szwagierka, rozmowa ponad godzinę, bo ona lubi opowiadać historie swojej rodziny. Pytałam o wnuka, który nie podszedł do obrony licencjatu, a właściwie jej nie napisal, nie kontaktował się z promotorem, kompletnie nie zrozumiał idei studiów i samodzielnej pracy. To 23 latek, całe wakacje migał się od pracy przy rodzinnym interesie, bo pisał pracę! Teraz , podobno, chce studiować zaocznie, ale jeszcze nie wie co. Ważne, że tam będą koledzy.Tak teraz ma wyglądać dojrzałość, pelnoletnosc?. Pamiętacie swoje czasy kształcenia? Gdy człowiek wstydził się, ze się nie przygotował? A samodzielność w gospodarowaniu wcale nie wielkimi środkami finansowymi? A staranie się o pracę po nauce, właściwe plany i wizję przyszłości? Szkoda, strata, beznadzieja. Jak tylko słyszę o młodych starających się, aby ich życie było jakieś, to przyklaskuję, bo warto cenić takich ludzi. I nadal mam nadzieję, że jest ich więcej niż tych całe życie na garnuszku rodziców, bo mogą. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.