Wczoraj wieczorem mąż umawiał się telefonicznie z synem. Rozmowa dotyczyła urodzinowej niespodzianki dla mnie. Mąż pary z ust nie chce puścić, chociaż stosuje różne sposoby na odkrycie tajemnicy. Cóż, poczekam, będę się cieszyć, chociaz nie lubię niespodzianek, szczególnie materialnych. Jeżeli dobrze mnie znają, a tak zakładam, powinno być dobrze. Pamiętam moje 30 urodziny, gdy mąż obdarował mnie złotym pierścionkiem. Owszem spodobał mi się, ale wolę biale złoto, a poza tym nie przepadam za biżuteria komercyjna. Coś efektownego, niespotykalnego, niepowtarzalnego to tak, ale złota biżuteria ma dla mnie oddźwięk lekko jarmarczny. Maj wypełnia mi się różnymi wydarzeniami. Już 5 maja mam kwalifikacje szpitalna do zabiegu, 8 maja wizyta u fryzjera, 9 maja podolog, od 12 do 16 maja pobyt w Krakowie, po powrocie szybkie przygotowania do wyjazdu męża do Jantara. Od 18 maja będę slomiana wdowa, planuje dopiero wówczas zająć się czymś dla mnie, tylko dla mnie. Teraz tkwie5 w wyczekiwaniu. Pogoda zrobiła się w Gdyni paskudna, mgła, zimno i wietrznie. Bulwar, kawa w Mindze, drobne zakupy w aptece i w Rossmannie. Wyszło 4,7 km i 7663 kroki. Na obiad reszta botwinki, wczorajsze mielone zrobiłam w sosie paprykowo-pomidorowym, surówka z młodej kapusty już była. Zimno się zrobiło w domu, znów kaloryfery odkręciłam. Niedługo majówka, gdy będzie ciepłej, pojedziemy w teren, do Chojnic, do Swornygaci, gdzie zielono . Na bulwarze ptaki jeszcze śpiewają, za moim oknem kuchennym synogarlica karmi młode ze swojego gardła. Niesamowity widok.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.