Dzisiaj doszłam do mega słabych wniosków , mam dość tego ze ta cholerna dieta i jedzenie ciągle jest w mojej glowie.
Ciągle myśle o tym, o której powinnam zjeść kolejny posiłek, co zjeść, co ugotować musze na następny dzień, ile co ma kalorii, ile węglowodanów itp.
Kiedyś tak nie miałam, jadłam mniej i było dobrze a teraz non stop w głowie to żarcie , zastanawianie się czy mogę to zjeść czy nie , czy nie przytyje itp.
No dosłownie mam dość, nie wiem jak mogłam pozwolić żeby zarcie mi tak zdominowało umysł :/
mam dość.
Koniec z przeglądaniem grup na fb , rzygać mi się dosłownie chce jak każdy o trzymaniu "michy" pisze ( btw co to za określenie )
o siłowych, o cardio , które niby nie działają bla bla bla
dosłownie wyglądam tak :
Dlatego zdecydowanie koniec, koniec z jedzeniem na siłe tego czego nie lubie , koniec z wciskaniem na siłe jedzeni, bo przecież makro się zgadzać musi, koniec ze zmuszaniem się do siłowych ćwiczen które mnie wkurwiaja na maksa :/
Wracam do tego co było dla mnie najlepsze , czyli zdrowe jedzenie wtedy kiedy jestem głodna, do jedzenia owoców , tak! tak właśnie mam zamiar do sniadania jesć owoc jeżeli będę miała na to ochote, i tak znowu będę ten " bezwartościowy " serek wiejski jeść na kolacje z pomidorkiem .
Nie mam zamiaru wracać do jedzenia jasnego chleba/ fast foodów czy słowyczy, oczywiście ,ze nie. Nawet nie ma opcji, tym bardziej po wczoraj jak zjadłam batonika i z kibelka zejść nie mogłam tak mi zaszkodziło.
I tak będę chodziła na te wszystkie " beznadziejne i nic nie dające"zajęcia fitness, będę chodziła na trampolinki i będę skakała z Chodakowska przed telewizorem a jak będę chciała to będę "traciła czas " i kręciła hula hopem przed telewizorem.
I w sobote tak wypije to piwko wieczorem i tak "nagrzesze" ze nie będę wiedziała co ze sobą zrobić i jak z tym żyć:D
Chce wyglądać jak najlepiej i zadbać o siebie , ale nie takim kosztem , nie będę robiła nic wbrew sobie, nie będę bez sensu się denerwowała i robiła czegoś co mnie wkurza i męczy psychicznie, bo chyba nie o to chodzi....
Także tego, wyrzuciłam z siebie gorzkie żale , gdzieś w końcu musiałam a się wygadać/ wypisać czy jakkolwiek to nazwać :D mogę odbębnić ostatnie 4 godziny i zacząć cieszyć się weekendem :)