No i stało się, zapuściłam się...był już piękny czas, gdy ważyłam 65 kg i czułam się ze sobą świetnie. Później przyszedł kataklizm w życiu prywatnym, problemy zdrowotne i poległam. Znowu przestałam zwracać uwagę na to, co jem, aktywność fizyczna żadna. Coraz częściej dokuczał mi kręgosłup, coraz większa niechęć do ruchu wszelakiego... Na Święta u Babci nawpieprzałam się jak świnia, po powrocie stanęłam na wagę - 76 kg. Załamka, choć w sumie spodziewałam się, że tak będzie po tylu miesiącach niechlujnego życia. 2 kwietnia są moje 32. urodziny. W ten dzień chcę się dobrze czuć ze sobą, włożyć jakąś ładną sukienkę. Celu z paska do tej pory nie zrealizuję, ale mam nadzieję być szczuplejsza o te 10 kg. Marzę o powrocie do biegania, wish me luck!
Moje dzisiejsze menu:
1. placki bananowo-owsiane, kawa z mlekiem i cukrem
2. jogurt naturalny z muesli, kiwi i malinami
3. rukola, wędzony łosoś, wędzony twaróg, suszone pomidory, papryka, ogórek, kawa z mlekiem i cukrem
4. 3 mandarynki, 12 kostek (!!!) białej czekolady - ale już spaliłam (30 minut 30 day shred level 1)
5. 2 kromki ciemnego chleba z wędzonym twarogiem i papryką