Czemu radość sprawia czasem tyle trudności?
Nic tak bardzo nie daję mi tyle energii, tyle pozytywnych chwil, psychicznego komfortu i wielu innych przyjemności jak podążanie ścieżką zdrowia. Czuję, że się spełniam, czuję progres i widzę go, kiedy moja waga się zmienia, kiedy czuję się lżejsza, kiedy jem dobrze. Czemu jednak ulegam jakimś nieprawidłowościom, skoro one nie dają mi tyle radości. Od nowa ta sama walka. Tym razem nie jest to walka z wagą w roli głównej, to jest walka o dobre nawyki, o dobre samopoczucie, o akceptację.
Wczorajszy dzień wykończył mnie psychicznie, straciłam kontrolę i czułam się podle. Nawet spacer nie pomógł. To był mój znak, że muszę zacząć jeść dobrze- tak jak przecież lubię, że muszę ćwiczyć- tak jak to uwielbiam, że muszę dbać o siebie- tak jak tego chcę. To jest jedyna droga do odzyskania tego komfortu, do odzyskania pełnej radości, z którą jestem zawsze kojarzona.
Wiele z nas powtarza sobie 'jutro'. moje jutro czasem potrafi trwać przez wiele dni, a nawet tygodni. Jednak ten dyskomfort był na tyle intensywny, że jutro zaczęłam dziś. Bez żadnej złej chęci. Dziś zaczęłam kroczyć na nowo tą ścieżką, odpowiednią dla mnie.I liczę na determinację. Nie chcę powrotu.
Rozpoczęłam dietę oczyszczającą na 7 dni i poszłam poćwiczyć. Taki mały krok. Jedyne czego chcę, to odzyskać to co sobie zabrałam i być niezłomną w swoich postanowieniach. Mój cel to 68 kg. Jednak pierwszy to dobić do 79,9. A przede wszystkim zachować nawyki na zawsze!
kciuki za wszystkich, którzy walczą.