Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zakochana w tenisie, skokach narciarskich i formule 1 !

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18681
Komentarzy: 97
Założony: 6 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 24 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ada1998

kobieta, 27 lat, Katowice

160 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I - 59kg (osiągnięty) Cel II - 55kg Cel III - 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lutego 2016 , Komentarze (7)

Hej, dłuuuuugo mnie tu nie było... Ponad rok z tego, co widzę. Zniknęłam, ale to nie znaczy, że się obijałam. Wręcz przeciwnie, zmieniłam swoje podejście do życia. Przelądałam właśnie ten pamiętnik i moje stare wpisy. I szczerze? Jestem przerażona tym, jakie były moje cele kiedyś. Kości, chudość, gdzie ja miałam wtedy oczy? I mózg przy okazji. Dziś jest zupełnie inaczej. Kocham treningi, zdrowe odżywianie też, chociaż tutaj pozwalam sobie na ciut więcej. 

Kiedyś moim ulubionym treningiem było długie cardio i machanie nogą na zajęciach fitness. Założenie było jedno- im więcej, tym lepiej. Efektów wiadomo za wielkich nie było, jak już to raczej należałam do grupy tzw. skinny fat niż fit girls :) Do czasu kiedy poznałam mojego niestety byłego już dzisiaj wfistę Piotrka :) To on dostrzegł we mnie potencjał i przekonał do dźwigania ciężarów. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna, bo bez tego chyba nigdy nie tknęłabym sztangi, a hantle omijałabym szerokim łukiem. Zaczęłam wiadomo, nie od nie wiadomo jakich kilogramów, stopniowo, najpierw na sztangach fitness. Wszystko zaczęło się rozkręcać w te wakacje. Niestety wstydziłam się jak to dziewczyna zejść na siłownię, bo wyobrażałam sobie tam stado napakowanych facetów, którzy pożrą mnie wzrokiem i wyśmieją, że jestem za słaba, więc zamykałam się ze sztangą i ciężarkami na sali fitness. Po jakimś czasie jednak, i tu zasługa kolejnego ważnego mężczyzny w moim życiu, przekonałam się i do siłowni. I wiecie co? To miejsce z początku wywoływało we mnie takie obawy, że nazwałam je roboczo mordorem i tak nazywam do dziś :) Tam już zaczęłam bawić się z ciężarem na poważnie. W międzyczasie dostrzegałam efekty nie tylko ja, ale i moje zagorzałe koleżanki fitnessiary. W sierpniu, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, na mojej drodze stanął Mieszko i jego zajęcia z crossfitu. I to okazało się być kluczem do sukcesu. Tak bardzo pokochałam te zajęcia, bo była to niesamowita odmiana w moim treningu, który wiadomo, robiąc poszczególne partie musiałam powtarzać. A tu? Przed każdymi zajęciami towarzyszyła mi adrenalina i lekki stresik, ale pozytywny. Po prostu idąc na crossfit, nie masz pojęcia, czego się spodziewać. WOD-y, czyli "workout of the day", zmuszają Cię do pokonywania własnych barier i granicy bólu. Pokochałam to i niezliczoną ilość razy udowodniłam sobie, że te granice i bariery są tylko umowne, że wszystko siedzi w mojej głowie i jeśli włożę w to odpowiednią pracę, to osiągnę swoje cele. Tak bardzo w to wszystko uwierzyłam, że w kwietniu, jak dobrze pójdzie czekają mnie pierwsze zawody crossfit w Łodzi. 

Oprócz samego crossa, nadal trenuję siłowo 3 razy w tygodniu i chodzę na zajęcia fitness. Jednak zmieniłam swoje priorytety, formę buduję treningami siłowymi, na crossficie sprawdzam samą siebie, a fitness jest tylko przyjemnym dodatkiem. Zmieniłam też moje cele. Dziś już nie marzę o szczupłej sylwetce, a o mięśniach, na które mogę sama zapracować. Przestałam się też przejmować opinią innych, bo dla niektórych zawsze będę za duża, dla innych za mało docięta, a dla jeszcze innych niekobieca, ale dla mnie ważne jest to, że mam przed sobą jasno określone cele, do których dążę sama ze sobą i dla samej siebie. 

Cieszę się, że wróciłam na vitalię i znowu można mnie tu znaleźć, tu też nadal jestem : instagram.com/addictedtofitness98/

 

28 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Jeśli chodzi o motywację do ćwiczeń to nigdy mi jej nie brakowało :) Nawet jeśli trzeba było wstawać o 6 to wolałam wstać wcześniej i mieć satysfakcję z wykonanej pracy niż wylegiwać się do 12 w łóżku i narzekać "oooo jezu, ale ja mam gruby tyłek".  W tej kwestii jestem bardzo uparta ! Problem mam natomiast z utrzymaniem diety (loser) Zazwyczaj wytrzymuję max dwa dni bez słodkiego, potem już zaczynam mieć straszne ciągoty do niego,  ale zaczęłam się zastanawiać nad tym, żeby nie eliminować całkowicie słodyczy. W moim przypadku (ćwiczę 2-4 godziny codziennie, jestem nastolatką i nadal się rozwijam, uczę się) dwa ciasteczka czy jeden batonik w ciągu dnia, przed treningiem chyba nie powinny jakoś mega zaszkodzić? Sama nie wiem. Muszę to przetestować ;p Ale a propos tematu znalazłam sobie coś, co będzie mnie skutecznie motywować! Mianowicie założyłam sobie 2 konto na instagramie (mam już jedno prywatne), na którym będę wrzucać swoje zdjęcia związane tylko z aktywnością fizyczną i zdrowym trybem życia. Wiecie, bo jak sobie pomyślę, że chociaż jedna osoba mnie obserwuje to jest taka dodatkowa motywacja, że ktoś mi kibicuje, że patrzy na moje rezultaty. Jeśli ktoś ma ochotę go zaobserwować, to zapraszam : https://vitalia.pl/addictedtofitness98 :) Jeśli Wy prowadzicie coś podobnego to podeślijcie mi linki :D

I na koniec zostawiam Was z moim brzucholem ;p Powoli wracam do formy po urlopie spędzonym nad morzem i chociaż ten brzuch nie jest idealny to i tak jestem zadowolona, że nie wisi mi do kolan i nie jest tak gruby jak był kiedyś (przed wszystkimi przeżyciami z aną). Nie zależy mi na wychudzonym i kościstym brzuchu, dlatego zabieram się do ciężkiej pracy,  a NIE do głodówek!

Brzuchol i łydki, które już kiedyś tu publikowałam :D Na tym zdjęciu na szczęście jakoś nie widać mojej okropnej blizny po wyrostku, ufff !

Na tym już niestety widać, ale co tam ;p Taki mój znak rozpoznawczy :)

25 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Ostatnio tak się zastanawiałam skąd czerpiecie motywację. Dotychczas moimi największymi inspiracjami były tenisistki, ale od czasu, kiedy zaczęłam chodzić do mojego ukochanego fitness clubu, poznałam tam ludzi, którzy są chodzącymi inspiracjami! I wiecie co? Miałam wiele momentów kryzysowych, ale wiedząc że koło mnie są ludzie, którzy osiagnęli sukces, wiara w moje własne możliwości stała się jeszcze większa! W końcu człowiek to człowiek, więc jeśli ich stać na to, by pokonać własne słabości, to dlaczego i ja nie mogę dojść do formy jaka mi się marzy? Przecież mam namacalne dowody na to, że można! Potrzeba jedynie siły, wiary i ogromu pracy, a sukces jest na wyciągnięcie ręki :) Nooo i fajnie jak znajdą się wokół nas ludzie, którzy są nam życzliwi :)

Jak już tak pozachwalałam te moje inspiracje, to wypadałoby je chyba przedstawić i powiedzieć o nich kilka słów, a nuż te osoby zainspirują też innych! 

Ewa - mój ideał! Jest nie tylko przepiękną kobietą, która ma ciało jak marzenie, ale też świetną babką :) Na swoim facebooku relacjonuje właśnie przygotowania do zawodów. Zawsze kiedy miewam chwile zwątpienia, zaglądam właśnie tam :) Na razie jej facebook dopiero się rozkręca, ale wkrótce będzie, co poczytać :) Jeśli ktoś miałby ochotę to zapraszam do polubienia : https://vitalia.pl/EwaNiskiewiczArsAthletica...

Asia - wulkan energii i mój lek na całe zło :)  Moja ukochana instruktorka zumby <3 Silna i twarda jak skała ! https://vitalia.pl/AsiaEriellOgaza?fref=ts

Mirela - była siatkarka, najlepsza instruktorka fitnessu jaką znam :) Rusza się z taką gracją, że aż zapiera mi dech w piersiach :) Aaa z resztą sami zobaczcie! 

No i pisze też całkiem mądrego bloga :) 

Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najsilniejszą laską na świecie?! Hihi <3

Noo i jedzonko : 

Najbardziej na świecie kocham owoce <3

Noo i trochę prywaty :)

22 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Hej, znów długo się nie meldowałam, ale to dlatego, że na wyjeździe miałam bardzo ograniczony dostęp do internetu ;// Na szczęście już jestem i mogę do Was powrócić :D

A teraz już przechodzę do wakacji ! Szczerze mówiąc, były to jedne z najgorszych wakacji w moim życiu :< Spędziłam je w Świnoujściu wraz z dziadkami i kuzynem! Mówię Wam, że to dziecko, chociaż ma 10 lat to zachowuje się jakby miało co najmniej 5 mniej i nawet największy miłośnik dzieci miałby problem, żeby wytrzymać z nim więcej niż 2 dni :| To pierwszy powód, dla którego te wakacje były nieudane, a drugi to moje urodziny (torcik)(impreza) Spędziłam je z dala od rodziców, z dala od przyjaciół, właściwie to był dzień jak codzień :( Ehhh, noo i we znaki dało mi się też moje sportowe adhd ;p Nie dla mnie leżenie plackiem na plaży, więc już po dwóch dniach urlopu zabrałam się za bieganie :) Raz nawet nogi poniosły mnie do Ahlbecku - pobliskiej niemieckiej miejscowości :) Jedyne, co mi się tam podobało to to, że pogoda nam w miarę dopisywała i właśnie bieganie, na które wstawałam codziennie o 6 rano ;) I właśnie takie poranne morze, bez tłumów na plaży podoba mi się najbardziej :)

A teraz trochę fotek : 

Biegowe widoki z Ahlbecku :)

Trochę się poleniłam :D

No i testowałam moje nowe najeczki <3

4 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Ojejku jak dawno mnie tutaj nie było :) Celowo, bo nie chcę się wpędzić znowu w tę machinę odchudzania, która pochłonęła mnie ponad rok temu ... No właśnie przez ten rok wiele się zmieniło! Nie tylko moja waga, ale przede wszystkim mój umysł. W sierpniu 2013 leżałam o tej porze w szpitalu w Zabrzu, a dziś? Właśnie wróciłam z zumby! Jestem niesamowicie dumna z tego, co osiągnęłam. Przestałam postrzegać ludzi tylko i wyłącznie poprzez pryzmat figury. Jasne, nie twierdzę, ze nie obejrzę się na ulicy,gdy zobaczę jakąś wysportowaną sylwetkę, ale już nie porównuję się z każdym przechodniem. Przy okazji tej rocznicy chciałabym Wam również podziękować za to, że do mnie piszecie :) Jedni z gratulacjami, inni z prośbami o pomoc,  a inni z podziękowaniami za inspirację :) Jesteście wspaniali, dajecie mi dużo siły, bo choć z anoreksją już wygrałam, to czasem zdarzają się chwile zwątpienia, ale zawsze wtedy wracam do Waszych wiadomości. Dlatego, jeśli ktoś chce pogadać, poradzić się, popisać czy cokolwiek, to śmiało może napisać, bo ja jestem otwarta na kontakt z Wami :) Na koniec kolejna dawka moich zdjęć! :) Nie wiem, kiedy znowu napiszę, bo wyjeżdżam nad morze, ale spróbuję stamtąd się odezwać ! :D

KOCHAM WAS MOCNO <3

BIEGAJ Z PANORAMĄ :)

Na korcie :) Tenis to największa miłość mojego życia! <3

A tutaj zdjęcia z wczorajszego TBC na świeżym powietrzu :) Jestem w pierwszym rzędzie, czwarta od lewej, fioletowa koszulka, kok, krótkie spodenki :) Może poznacie :p


6 lipca 2014 , Komentarze (2)

O jejku, dawno mnie znowu tutaj nie było, ale mam wakacje i mnóstwo myśli w głowie. Odchudzanie zeszło na dalszy plan. Jakoś tak nie potrafię czerpać radości z tego wolnego. Żyję jak w jakimś Matrixie, kompletnie do mnie nie dociera, że po wakacjach idę do liceum, cały czas mi się wydaje, że we wrześniu znowu wrócę do mojego gimnazjum i będzie po staremu ;o  Zastanawiam się jak długo jeszcze potrwa ten szok, bo z dietą przez to u mnie coraz gorzej!

Chociaż dietę zawalam regularnie, to wciąż jestem wierna swojej największej miłości jaką jest sport, dlatego też po raz kolejny prezentuję się Wam w sportowym wydaniu :D <3

Tutaj jestem na drugim planie :) Moje różowe gatki rzucają się w oczy :D

28 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Ojejku, piszę do Was taka trochę nieposkładana. Wczoraj zakończyłam kolejny ważny etap w swoim życiu - edukację gimnazjalną. Trochę nie potrafię się z tym pogodzić, a może świadomie nie chcę? Nie wiem. Bardzo boję się zmian. Tym bardziej, że rozstając się z moim ukochanym gimnazjum zostawiam ludzi, z którymi bardzo się zżyłam, Panią wychowawczynię, która była dla mnie jak druga matka, masę wspomnień. Ten rok był dla mnie ciężki, ale patrząc na to z perspektywy czasu jestem z siebie dumna. Zaczęłam go z anoreksją, a kończę jako wygrany człowiek, który potrafi cieszyć się życiem. Ten rok będzie jeszcze cięższy, czeka mnie wiele wyzwań. Muszę zdecydowanie otworzyć się na ludzi. Buduje mnie to, że mimo choroby kończę 3 klasę gimnazjum z paskiem, średnią 5.39, dyplomami i statuetką :) 

Jeśli chodzi o dietę to przez ostatni czas, nie oszukujmy się w ogóle jej nie trzymałam. Z uwagi na zakończenie gimnazjum, co chwilę wychodziliśmy gdzieś z klasą, ze znajomymi, a ja świadomie pozwoliłam sobie na to, by się nie ograniczać i korzystać z życia. Od poniedziałku mam nowy plan treningowy, dietę ułożoną przez dietetyczkę i mam nadzieję, że to pozwoli mi się ogarnąć i pomoże przeżyć rozstanie z klasą. (szloch);(

Na koniec pokażę Wam jeszcze siebie i moją klasę :)

My w całej okazałości. 26 wspaniałych osób, każda inna, każda cudowna + najwspanialsza wychowawczyni na świecie. Matka, przyjaciółka, nauczycielka w jednym <3

Ja absolwentka :D

Czerwone paski (impreza)

I z zaskoczenia :) Przed zakończeniem (zaledwie mała część mojej klasy) :(

No i moja statuetka (puchar)

Oooh będę tęsknić za tym wszystkim! Żegnaj szkoło :( (pa) (przytul)

21 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Cześć kochane :) Zrobiłam sobie chwilową przerwę na tym portalu, ale melduję że już jestem. Co prawda z dietą pofolgowałam mocno, nie dość że nieszczęśliwa miłość, to jeszcze musiałam na szybko przenosić papiery z liceum, przyszły też wyniki egzaminu gimnazjalnego, no więc stwierdziłam, że 'a co mi tam'! To mój ostatni tydzien w gimnazjum, więc chcę go wykorzystać w 200 procentach i jeśli cała paczka idzie na pizze i niezdrowe żarcie, to przecież nie odmówię 'bo się odchudzam'. Troszkę przytyłam, ale coraz mniej moje życie kręci się wokół sylwetki. Żeby było jasne, to nie olewam tego i dbam o siebie, mnóstwo ćwiczę, zazwyczaj trzymam dietę, ale nie żyję już tylko i wyłącznie po to, żeby osiągnąć chudą sylwetkę :) Trochę tego dystansu przydałoby się mi w kwestiach osobistych. Muszę wyluzować, odpuścić, nie angażować się, bo kiedy za bardzo mi zależy, to mam wrażenie że sama sobie zadaję ból... A to chyba nie do końca jest mi potrzebne :) 

A przechodząc do tematu wpisu :) Tym razem akcja "Biegaj z Panoramą" odbyła się w sobotę, a nie jak zazwyczaj w niedzielę, gdyż zostało to połączone z festiwalem "Cztery Pory Roku" i jarmarkiem sezonowym  :) W związku z tym biegaliśmy w bardzo kameralnym 4-osobowym składzie :) Mało tego, instruktorka musiała wracać do klubu i wyskoczyła z tekstem, że to ja mam poprowadzić zajęcia! Ja takie oczy, a ona "No co? Awansowałaś!" Ooo matko kochana, prawie że zawał serca przeżyłam ze stresu. Ale przetrwałam :) Ogólnie panowała dzisiaj fajna atmosfera:) Bardzo potrzebowałam tego spotkania, bo utwierdziło mnie, że jak na razie moją jedyną miłością jest SPORT!

Ta piękna Pani w czarnym stroju i niebieskich butach, która siedzi obok mnie to nasza instruktorka Ewa :) Specjalnie do zdjęcia poprosiła wszystkich, którzy akurat byli w klubie, żeby nie było, że tylko 4 osoby biegały :) Mnie mam nadzieję, że poznajecie :) Siedzę między Ewą, a Laurą w różowej bluzie :)

15 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Cześć kochane:) Muszę się Wam przyznać,że przez ostatnie dwa dni totalnie zawaliłam dietę. Nie śpię od 4 dni, nie mogę sobie znaleźć miejsca, nawet mój ukochany fitness mnie już nie bawi. Chyba muszę dać ciału trochę odpocząć. Przez te dwa dni wpadło mi dodatkowo wczoraj 2 bułki, batonik, draże, a dzisiaj 3 ciasteczka,draże, rogalik i orzeszki paprykowe. Jeśli chodzi o dietę, to jutro z powrotem wracam na właściwe tory. Prawde mówiąc to sama nie wiem po co zjadłam te żarcie, wcale mi nie jest lepiej. Chciałam się chyba pocieszyć? Tak mi się wydaje. No trudno zawaliłam dwa dni, ale nie było to znowu jakieś takie obżarstwo jak kiedyś, że zżeram całą lodówkę. Po prostu chwilowy kryzys psychiczno-fizyczny. A wszystko przez co? Przez miłość. Nieszczęśliwą. Do przyjaciela. Pół roku temu on za mną latał jak piesek, a teraz na odwrót. No ale to na moje własne życzenie. Na szczęście jestem w takim wieku, że przeżywam wszystko bardzo intensywnie, ale krótko. Za kilka miesięcy pewnie mi przejdzie. Liczę że jutro się ogarnę. Zostały mi ostatnie dwa tygodnie w gimnazjum! Muszę je wykorzystać do maksimum. 

13 czerwca 2014 , Komentarze (11)

Ojejku, co to się wczoraj działo. Spałam tylko 3,5 godziny, bo zasnęłam o 3 w nocy, a rano wstałam do szkoły o 6:30 :( No ale warto się było poświęcić dla tylu emocji :) Najpiękniejsze chwile jakie było mi dane przeżyć. 6 godzin tańców i zabawy.(balon) Milion razy większy wysiłek dla mnie niż trening, szczególnie skakanie w koturnach :) Jestem taka szczęśliwa, było perfekcyjnie, nawet jedzenie było okej :) Na obiad rolada z kurczaka z pietruszką w środku, ziemniaki pieczone (Ja niewiele skubnęłam z nich), sałatka, na deser lody z bitą śmietaną <3 (lody) Na kolację jakaś galaretka, chleb, ser żółty, szybka, kabanos, jajko z majonezem, sałatka, ale z tego zjadłam tylko kromkę z szynką i żółtym serem oraz sałatkę :) (salatka)

Uwaga najlepsze na koniec xD Ja i mój polonezowy partner ]:>

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.