Hej, dłuuuuugo mnie tu nie było... Ponad rok z tego, co widzę. Zniknęłam, ale to nie znaczy, że się obijałam. Wręcz przeciwnie, zmieniłam swoje podejście do życia. Przelądałam właśnie ten pamiętnik i moje stare wpisy. I szczerze? Jestem przerażona tym, jakie były moje cele kiedyś. Kości, chudość, gdzie ja miałam wtedy oczy? I mózg przy okazji. Dziś jest zupełnie inaczej. Kocham treningi, zdrowe odżywianie też, chociaż tutaj pozwalam sobie na ciut więcej.
Kiedyś moim ulubionym treningiem było długie cardio i machanie nogą na zajęciach fitness. Założenie było jedno- im więcej, tym lepiej. Efektów wiadomo za wielkich nie było, jak już to raczej należałam do grupy tzw. skinny fat niż fit girls :) Do czasu kiedy poznałam mojego niestety byłego już dzisiaj wfistę Piotrka :) To on dostrzegł we mnie potencjał i przekonał do dźwigania ciężarów. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna, bo bez tego chyba nigdy nie tknęłabym sztangi, a hantle omijałabym szerokim łukiem. Zaczęłam wiadomo, nie od nie wiadomo jakich kilogramów, stopniowo, najpierw na sztangach fitness. Wszystko zaczęło się rozkręcać w te wakacje. Niestety wstydziłam się jak to dziewczyna zejść na siłownię, bo wyobrażałam sobie tam stado napakowanych facetów, którzy pożrą mnie wzrokiem i wyśmieją, że jestem za słaba, więc zamykałam się ze sztangą i ciężarkami na sali fitness. Po jakimś czasie jednak, i tu zasługa kolejnego ważnego mężczyzny w moim życiu, przekonałam się i do siłowni. I wiecie co? To miejsce z początku wywoływało we mnie takie obawy, że nazwałam je roboczo mordorem i tak nazywam do dziś :) Tam już zaczęłam bawić się z ciężarem na poważnie. W międzyczasie dostrzegałam efekty nie tylko ja, ale i moje zagorzałe koleżanki fitnessiary. W sierpniu, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, na mojej drodze stanął Mieszko i jego zajęcia z crossfitu. I to okazało się być kluczem do sukcesu. Tak bardzo pokochałam te zajęcia, bo była to niesamowita odmiana w moim treningu, który wiadomo, robiąc poszczególne partie musiałam powtarzać. A tu? Przed każdymi zajęciami towarzyszyła mi adrenalina i lekki stresik, ale pozytywny. Po prostu idąc na crossfit, nie masz pojęcia, czego się spodziewać. WOD-y, czyli "workout of the day", zmuszają Cię do pokonywania własnych barier i granicy bólu. Pokochałam to i niezliczoną ilość razy udowodniłam sobie, że te granice i bariery są tylko umowne, że wszystko siedzi w mojej głowie i jeśli włożę w to odpowiednią pracę, to osiągnę swoje cele. Tak bardzo w to wszystko uwierzyłam, że w kwietniu, jak dobrze pójdzie czekają mnie pierwsze zawody crossfit w Łodzi.
Oprócz samego crossa, nadal trenuję siłowo 3 razy w tygodniu i chodzę na zajęcia fitness. Jednak zmieniłam swoje priorytety, formę buduję treningami siłowymi, na crossficie sprawdzam samą siebie, a fitness jest tylko przyjemnym dodatkiem. Zmieniłam też moje cele. Dziś już nie marzę o szczupłej sylwetce, a o mięśniach, na które mogę sama zapracować. Przestałam się też przejmować opinią innych, bo dla niektórych zawsze będę za duża, dla innych za mało docięta, a dla jeszcze innych niekobieca, ale dla mnie ważne jest to, że mam przed sobą jasno określone cele, do których dążę sama ze sobą i dla samej siebie.
Cieszę się, że wróciłam na vitalię i znowu można mnie tu znaleźć, tu też nadal jestem : instagram.com/addictedtofitness98/
fitnessmania
4 kwietnia 2017, 14:09Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
MysiaPysia000
24 lutego 2016, 17:02Właśnie porównałam swoje zdjęcia sprzed 6 lat, gdzie ważyłam 55/56 kg i obecny wygląd, gdzie ważę podobnie i mam dowód na to, że ćwiczenia siłowe zrobią więcej niż samo cardio. Ja swoje postanowienie(ćwiczenia siłowe z minimalną dawną cardio) kontynuuję, a Tobie muszę przyznać, że masz bardzo ładną i proporcjonalną figurę! Nie zmieniaj się, bo ktoś Ci powie inaczej- po prostu słuchaj siebie i swojego ciała. Powodzenia! ;-)
Antonika
24 lutego 2016, 15:47Sexi figura :) Czy ja tu widzę moje ulubione warzywa na parę/patelnię?
ada1998
24 lutego 2016, 15:49Dziękuję! Owszem, uwielbiam te warzywa, mogłabym je jeść na każdy posiłek hahha :)
Rayen
24 lutego 2016, 15:45Jej! Jak dla Mnie wyglądasz po prostu ŚWIETNIE i ZDROWO :) Niesamowita jest Twoja przemiana i to jak czas układa nam wszystko w głowach :) Gratuluję odnalezienia swojej drogi!
ada1998
24 lutego 2016, 15:50Dziękuję za ciepłe słowa :D