....hmmm....bo wiem , ze to pamietnik odchudzania....ale to MNIE ma on pomoc....i chce tu analizowac pewne sytuacje, zdarzenia, rzeczy, ktore pewnie sa dylematem dla niejednej/ niejednego...bo przeciez nie zyje sama na tym swiecie....i to nie tylko mnie przydarzaja sie wpadki emocjonalne, smutki i depresje....moze ktos sie nad tym zastanowi po przeczytaniu....moze nie....zauwazylam, ze dla mnie wazne jest zmaterializowanie moich mysli....staja sie wtedy latwiejsze do okielznania....
ON wciaz mi powtarza, ze czuje sie tak, jak mysle.....
...rodzice i spoleczenstwo od dziecka uczyli mnie, ze na szczescie trzeba zasluzyc....
....nauczyli mnie, ze radosc i dobre samopoczucie zalezy od czynnikow zewnetrznych, takich jak pieniadze, sukces czy WYGLAD.....
...nauczyli mnie, ze nalezy zabiegac i dbac o to, aby inni mnie cenili i lubili....
...nauczyli mnie potepiania siebie, jesli narusze istniejace normy i zasady moralne....
....nauczyli mnie, ze nalezy dobrze i perfekcyjnie wykonywac powierzone mi zadania....
Nauczyli mnie uzalezniac swoje dobre samopoczucie od innych ludzi albo od okolicznosci....
...jestem mistrzem w zrzucaniu odpowiedzialnosci za swoje uczucia na innych ludzi albo na okolicznosci.....czesto uzywam zwrotow typu...
- denerwujesz mnie
- hamujesz mnie
- to mnie oglupia
- ranisz mnie
- jestem od tego chora
....ja tak mowie codziennie....znajduje tysiace powodow zeby uzyc tych glupich slow...a TY??
....wiem, ze aby to zmienic trzeba wziac odpowiedzialnosc za siebie i swoje uczucia, co oznacza uznanie i zaakceptowanie faktu, ze to ja sama wywoluje swoje dobre i zle uczucia...
...od dzis jak mantre bede sobie powtarzac...
- to ja budze w sobie lek
- to ja wywoluje w sobie smutek
- to ja sama siebie draznie
- to ja sama siebie hamuje
- to ja sama siebie ranie
- to ja sama doprowadzam siebie do szalenstwa
....to niby takie proste, a jednoczesnie tak skomplikowane....sposob w jaki mysle o sobie i innych decyduje o tym jak sie czuje....to moja osobista i subiektywna ocena problemu decyduje zawsze o moim samopoczuciu...bo to nie problemy niepokoja ludzi tylko ich opinia o tych problemach....
...tak wiec od dzis jesli natkne sie na trudnosci, jesli ogarnie mnie niepokoj i zmartwienie, nie bede obwiniala za to innych, tylko sama siebie, tzn moja opinie o sparawach...
...kopie fundamenty pod moja budowle....ON jest inspektorem nadzoru....mam szczescie, ze moje Wyzsze Ja postaralo sie o JEGO obecnosc przy mnie....mam szczescie, ze JESTEM....
pozdrawiam angela :))))