Ależ gorąć na dworze!!!
bardzo lubię ciepełko , ale w mieście to delikatna przesada 39 st i ten gorącbijący od asfaltu i nagrzanych bloków... ale nie o lecie chcę pisać.Idąć dziś na siłkę zaświtał mi pomysł by skorzystać z sauny, ale po moich ćwiczeniach i temeraturze na sali stwierdziłam że nie warto, gdyż podczas 1,5 h ćwiczeń miałam niezłą saunę. Zaczełam stosować się do mądrych zaleceń i po treningu zamiast wcinać węglowodanki wypiłam dziś kefirek i muszę przyznać się że w zupełnośći zaspokoił mój głód. Niestety odwiedzająć mamę dałam się skusić na racuszka ( ale moja mama nie rozumie że ja muszę te pychotki ograniczyć!! wręcz namiawia mnie do jedzenia , bo przecież ciężko ćwiczę!Nie umiem rodzicom odmówić i chyba dlatego efektów mojej ciężkiej pracy nie widać) Po ćwiczeniach dostałam speeda i posprzątałam cale mieszkanko. Miałam stanąć do żelazka i poprasować troszeczkę ale jakoś przeraża mnie myśl o dodatkowym źródle ciepła wokół mojej osoby.
Wieczorkiem wybieram się z starszą córką na spacer . Może trafimy na pokaz multimedialny na Podzamczu? Pozdrawiam
p/s Moja waga warjuje. Jak się unormuje to zaznacze na paseczku. Najważniejsze żę obwodziki znów się troszkę zmniejszyły PA