Jak ten czas szybko leci.
Jestem bardzo dumna z siebie, że te 3 tygodnie temu tak porządnie się zawzięłam i zaczęłam coś robić ze swoim ciałem. Przez te 3 długie i trudne tygodnie straciłam ponad 4 kg. Zdrowe (w miarę) jedzenie, ćwiczenia, robią swoje. I ta satysfakcja, gdy idzie się do sklepu i się okazuje, że bluzka w rozmiarze 46 pasuje na ciebie jak ulał, a jeszcze 2 miesiące temu ledwo dopinałaś 48... No co tu dużo mówić - jestem debeściak
Dzisiaj dzień wolny od orbitreka. Muszę dobrze spożytkować ten czas. Pewnie wezmę się za mycie okien, albo jakieś porządki przedświąteczne. Jeszcze zobaczę. Znając mnie, na tyłku nie usiedzę.
Moje menu:
ś: jajecznica z 2 jajek, kilka plasterków kiełbasy wiejskiej, cebula - uwielbiam takie zestawienie. Do tego bułka czosnkowa (tym razem biała) posmarowana serkiem, pomidor, szczypiorek.
p: trochę winogrona ciemnego i orzechów,
p: jogurt z musem owocowym,
o: zupa pomidorowa z kluskami,
k: może w końcu zjem serek ziarnisty, bo jakoś do tej pory nie było okazji.
No dobrze, idę poczytać, co tam u Was słychać. Miłego dnia