Ale miałam aktywną niedzielę. Wybrałam się z Młodym do sali zabaw i oczywiście wszystkie labirynty musiałam zaliczyć. Nie wspominając zabawy w basenie z kulkami. Rewelacja. Godzina skakania, schylania się, biegania. Powiem Wam, że jeszcze kilka dni temu nie chciałoby mi się tak z nim szaleć. Ale wczoraj miałam tyle energii, że aż sama się sobie dziwiłam.
W związku z wyprawą moje menu było mocno okrojone, ale wciąż zdrowe. Tak więc zjadłam:
ś: mini szarlotka, ale nie dałam rady wszystkiego,
p: resztki, czyli 2 łyżki sobotniego rafaello i resztę mini szarlotki,
o: rosół z domowymi kluskami, marchewka,
p/k: znów resztki, czyli budyń.
Naprawdę nie miałam kiedy jeść, bo cały czas byłam w ruchu. Dzisiaj już będzie grzecznie 5 posiłków :)
Wczoraj odniosłam też 2 sukcesy. Pierwszy to taki, że ćwicząc shreda trzecie kółko, zrobiłam całe cardio. Wprawdzie myślałam, że ducha wyzionę, ale udało się. A jaka radość po tym była :) Drugi sukces był jedzeniowy. Kocham frytki z MC. I tak naprawdę, to jedyny fastfood z tego typu restauracji jaki jadam. Ale nie tym razem. Kupiłam synkowi małą porcję frytek i nie skubnęłam mu nawet jednej. Duma mnie normalnie rozpiera. Czyli niedziela była zdecydowanie na piątkę.
A dzisiaj? Rano ledwo wstałam z łóżka, tak mi się nie chciało. Potem na dywan i 150 półbrzuszków. Przygotowałam siebie, śniadanko do pracy i w drogę :) Ciekawa jestem, co przyniesie dzień?
Menu na dzisiaj:
ś: jajecznica z 2 jajek, garści warzyw na patelnię i 3 pieczarek. Do tego pomidor i 2 kromki chleba pszenno - żytniego wypieku kuzynki,
p: grapefruit,
p: rafaello (już ostatnia porcja),
o: zupa ale nie wiem jeszcze jaka (na pewno bez śmietany),
k: jogurt/serek
Cały czas się zastanawiam, czy dzisiaj wejść na orbitreka, czy zrobić sobie dzień odpoczynku... hmmm, jeszcze zobaczymy. Na pewno czeka mnie shred.
PS. Ponieważ pytacie się mnie o różne przepisy, postanowiłam umieszczać je na swoim blogu kulinarnym. Już wkrótce podam Wam link...
Miłego dnia
barbra1976
1 kwietnia 2014, 17:17Nie kupuj młodemu frytasow, nie będą korcic ;))
Qualcuna
31 marca 2014, 10:54ciesze sie ze tak dobrze Ci idzie. a zobaczysz ze wraz ze spadajacymi kilogrami energii bedzie jeszcze wiecej. walcz kochana o swoje szczescie!