No wiem, wiem, do celu to jeszcze bardzo długa droga. Ale jak będę gubiła po 1 kg na tydzień to do końca maja się wyrobię :) Czyli nie jest źle. Ale nie snujmy tak dalekosiężnych planów, bo przed nami jeszcze święta...
Już widzę te wszystkie tematy na forum: co jeść w święta? Czy jak zjem kawałek sernika to przytyję? Czy jeść żurek z białą kiełbasą i jajkiem? Jak przeżyć święta? Jejku, jakie to jest denerwujące. Właśnie dlatego nie rozumiem ludzi, którzy są na DIECIE. Dukany, Śródziemnomorskie, Montignac (czy jak to się tam pisze) i tysiące innych. Tam jest pełno zakazów. I faktycznie, nie możesz zjeść sernika maminego, ani białek kiełbasy, bo to samo zło. A zło - faktycznie. Jeżeli za kawałek ciasta uważamy pół blachy. Właśnie dlatego ja zmieniłam swoje nawyki, a nie przeszłam na dietę. I jak najbardziej zjem mazurka, który co roku przygotowuje moja siostra, bo jest przepyszny i go sobie na pewno nie odmówię.
A tak z innej beczki, to potwornie nie chciało mi się wczoraj ćwiczyć. Ale żeby nie było - ćwiczyłam. Chociaż Shred był zupełnie bez przekonania. Spociłam się potwornie. I to mnie cieszy. Na wadze efekty są, brzuch mi wywaliło znów, z przyczyn nieznanych. Okres nie odpuszcza mi od 8 dni. I końca nie widać. Muszę porozmawiać o tym z lekarzem, bo przecież biorąc antykoncepcję i po kilku dniach brania, powinno przejść. No chyba, że się mylę...
Moje dzisiejsze menu:
ś: frittata z warzywami na patelnie, do tego pomidor, szczypiorek (zdjęcia nie zrobiłam, bo nie wyglądało to zbyt apetycznie, hihi),
p: jabłko, pomarańcza,
p: serek homo waniliowy,
o: kotlety z indyka, ryż brązowy, buraczki.
k: hmmm, może budyń ugotuję i zjemy z młodym...
Ogólnie jest ok. I tego się trzymam.
ksiezniczka
8 kwietnia 2014, 08:17muszę kiedyś spróbować tego warzywnego omletu, może na obiadek)