Jak ja lubię jak mnie chwalicie...
Ale do rzeczy. Wczoraj nie było kolacji. Dlaczego? Bo byłam na zakupach i kupiłam koreczki śledziowe i moją ukochaną szynkę konserwową z biedronki... No i zjadłam za dużo szynki i nie mogłam się powstrzymać i te koreczki - na szczęście tylko 2 szt. A gdy dotarłam do domu to zjadłam obiad, wprawdzie mniejszy, ale zawsze. No i byłam tak napchana, że po prostu wypiłam tylko kubek mleka i tyle. Nie nazwałabym więc tego mleka kolacją. Obiecuję poprawę.
Jestem na półmetku Shreda. Wczoraj zrobiłam 15 dzień treningu. Moje spostrzeżenia? Na ramionach nie mam już takich zwisów jak wcześniej. Tzn. one nadal są, ale jakby mniej się kołysały :) Mam zdecydowanie lepszą kondycję (choć nie wiem, czy nie przyczynił się do tego orbitrek). Moje ciało zrobiło się takie jakby bardziej twarde. No ogólnie widzę same plusy. Tak więc jeszcze 15 dni i pokażę Wam efekty. A są naprawdę duże już teraz...
Matko - ja odchudzam się już 3 tydzień i nadal trwam!! Chyba w końcu zaskoczyłam :) Czasami jest ciężko. Wiele razy myślałam, że rzucę to wszystko w cholerę i zjem wieczorem zapiekankę z białej bułki, wędliny,żółtego sera z dużą ilością majonezu i ketchupu, albo majonezu i szczypiorku. Albo pójdę po chipsy. (Do słodyczy zawsze miałam mniejszy pociąg.) Tylko wtedy włącza mi się czerwona lampka z neonowym napisem STOP
Przecież nie mogę znów zawieźć. No i przecież nie mogę pokazać, znów, że jestem słaba. Przecież robię to wszystko na złość pewnej osobie!! Wiecie, że ta zawiść to moja najlepsza motywacja!! Biorę dupę w troki i dalej robię swoje. Jest moc!!
Moje menu:
ś: bułka wieloziarnista, serek do posmarowania, ser żółty, 1/2 opakowania koreczków, dużo korniszonków - no może nie wzorowo ale jak smacznie :),
p: ryż z jabłkiem,
p: nie wiem, w zależności co zaserwują nam na "jajku" zakładowym
o: a to zależy już od mamy, ale pewnie zupa,
k: serek ziarnisty z miodem - mój przysmak.
I oczywiście porcja ćwiczeń