Kolejny kilogram za mną.
Kiedy planuję ile chcę schudnąć i jak wiele pracy mnie czeka to zaczynam się łamać.
Bo wydaje się to wręcz nieosiągalne.
Wolę gram po gramie.
Małymi krokami.
Małe sukcesy ale cieszące.
Im wolniej tym trwalej.
Kochani i trwam w diecie i ruchu.
Godzina po godzinie.
Dzień po dniu.
Nie zastanawiam się tylko działam.
Czuję się lepiej we własnym ciele.
Gdy rano wstaję z łóżka już tak kostki w stopach nie bolą.
Schylam się bez problemu i tak samo wchodzę na taboret.
Jestem sprawniejsza i to najbardziej cieszy.
Reakcje znajomych i obcych też ale to nie jest akurat najważniejsze.
Jeśli zjem coś co nie jest dietetycznie - nie karze się jak kiedyś.
Dalej robię swoje.
Wśród dietetycznych pozycji wybieram te, które mi smakują.
Rodzaj sportu i ruchu wybieram ten, który lubię.
Nikogo już nie naśladuję.
Jestem sobą.
I jestem dla siebie dobra.
To czy schudnę, czy nie, nie jest najważniejsze ale by czuć się dobrze z samym sobą.
Robię to dla siebie.
Na początku,...gdy podjęłam decyzję o diecie i ruchu, to powiedziałam sobie, że cokolwiek się będzie działo w moim życiu, będę trwać w diecie i stosować 50 minutowy ruch każdego dnia.
I tak było.
Wierzcie mi nie było łatwo.
Zaczęłam od chodzenia po schodach: na czwarte piętro i z powrotem.
Najpierw 2 razy.
Później zwiększałam ilość.
Minimum to 2 razy.
I rower stacjonarny.
Oj bolał tyłek ale się nie poddałam.
Bo robiłam to dla siebie.
Nie miałam ochoty się mierzyć, warzyć czy robić zdjęcia.
Kiedy mi się nie chciało, to mówiłam - dość!!!!
Nie myśl tyle.
Wciągaj dres, buty i na schody.
A później roweryk.
Byłam już rozruszana po schodach i szło mi lepiej pedałowanie.
Tak było przez pierwsze trzy miesiące a od kwietnia zaczęłam chodzić 4 razy w tygodniu na fitness siłowy.
Wiedziałam, że czasu nie zatrzymam.
Cokolwiek zrobię, on i tak upłynie.
I to ode mnie zależy, czy wraz z nim upłyną kilogramy.
Wykorzystujcie każdą chwilę.
Nie odkładajcie na później.
Bardzo chcę by i Wam się udawało.
Nigdy...przenigdy nie wolno się Wam poddać!!!