Pamiętnik odchudzania użytkownika:
evelevee

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku- 70 !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2012 , Komentarze (1)
Grzech nie korzystać z takiej pogody i nie wystawić swojej buzi na słońce. Opalać się nie znoszę ( a kto z tyloma kilogramami lubi, jak po chwili już się topię na słońcu...), ale wytrwale zażywałam kąpieli słonecznych i zajęłam głowę rozmyślaniem, co by czas szybciej minął. Rezultat jest taki, że zrobiłam sobie plan wakacyjny, którego nie chce mi się tu przepisywać, ale na kartce spisany jest i czeka na realizację.
Najgorsze jest to, że leży przede mną miska pysznych czekoladowych cukierków i nie mam co z nimi zrobić! Część zaniosłam do pracy, część rozdałam domownikom, ale one jakimś cudem nie chcą się skończyć! Cud!A ja zagryzam zęby i na niczym się skupić nie mogę! A niech to szlag :)
Ale nic, trzymam się dzielnie już drugi dzień. Grunt, że już nie przypominam tego pasibrzucha z początków stycznia. Ba! Nawet porzuciłam czerń na rzecz bluzek w soczystych kolorach lata :) Cóż zamiast szarą i ponura grubaska będę kolorową i wesołą. Bo nic nie dodaje kilogramów tak, jak posępna mina na twarzy :)

1 lipca 2012 , Komentarze (1)
Po bilansie dnia wczorajszego- a było tego, oj było- wraz z nastaniem nowego miesiąca mówię kategoryczne NIE! dla słodyczy, napojów i jedzenia po 18! Wielkimi krokami zbliża się impreza, na której mam wyglądać bosko, a ja nic z sobą nie robię.  Leniwa się jakaś zrobiłam, patrzeć na siebie nie mogę. Muszę być silna :) 

28 czerwca 2012 , Komentarze (1)
Od dłuższego czasu nie potrafię nad sobą zapanować. Zamiast walczyć o siebie i w walce z kilogramami nie robię totalnie nic,a przecież miało być tak pięknie. W pracy zmiany, w domu pełno do zrobienia, i jakoś tak odstawiłam na boczny plan wszelkie postanowienia i plany.
Zła jestem na siebie za to, że marnuje czas, że nie potrafię wziąć się w garść, że zagubiłam gdzieś swoją chęć do zmian...
Liczę na to, że uda mi się znów zabrać za siebie, że uspokoi się ten chaos co jest wokoło mnie :)

23 czerwca 2012 , Komentarze (1)
Waga szaleje, wciąż oscyluje między 79 a 80 kg, a niestety nie mam głowy aby znów jakoś zacisnąć pasa...Mam tyle do zrobienia, zawsze coś, w pracy roboty pełno, poza pracą- także dużo do zrobienia, a czasu dla siebie- brak :( No ale nie ma co, w sierpniu idę na wesele w roli świadka, więc do tego czasu z kilka kg warto byłoby się pozbyć :P Kolejna motywacja  jest :) Tylko teraz trzeba zamierzenia przemienić na czyn. 
Dziś nie mam zamiaru za to niczym się denerwować, nic mi się nie chce robić, dziś będzie tylko dzień dla mnie :)  Niech się wali i pali. Jutro się będę martwić :)

3 czerwca 2012 , Komentarze (2)
Otóż odwrotnie do ostatniego wpisu- teraz raczej nie mam się czym pochwalić :(
Niestety, ale przestrzeń oddała mi ostatnio utracony kilogram :P Rozpaczać nie będę, bo winę ponoszę tylko ja i @, dzięki czemu w mojej pseudodiecie znów pojawiła się czekolada. Ale dziś znów wracam na właściwe tory, kilogram to przecież nie jest jakaś masakra, oprócz tego, że już, już była ta siódemeczka z przodu...
Oczywiście te 10 kg, o które już jestem lżejsza, ewidentnie widać po ubraniach i po ogólnym samopoczuciu, ale trzeba walczyć dalej, bo dużo pracy przede mną. I tylko ja i moje samozaparcie są w stanie osiągnąć cel, i niestety nikt za mnie tej ciężkiej drogi nie przejdzie. Więc póki czas, muszę się ogarnąć, zacisnąć zęby i wytrwale dążyć do celu.
Przede mną dużo pracy nad sobą i dookoła siebie.
Dam radę, dam radę, dam radę.

27 maja 2012 , Skomentuj

W końcu znalazłam trochę czasu aby dodać wpis. Ostatnio pisałam w dniu wyjazdu, teraz już od dawna jestem w domu... Ach, ale mi sie podczas urlopu bateryjki podładowały! Mmm, te widoki,, te wycieczki! Dzień w dzień wędrówki, po 8-9 godzin, ale było wspaniale...

A i ważę równo 79- czyli kolejne 0,5 kg odeszło w przestrzeń :)

Kolejny urlop we wrześniu- zatem walczę dalej :)

Aaa, i z pozytywów:

przedłużono mi umowę do końca roku ( a więc na razie mogę żyć spokojnie),

nabyłam: dwie bluzki i sukienkę (a wszyscy reagują na nie: łaaaaał :),

jestem ładnie opalona (ach te wycieczki górskie)

uzupełniłam własną biblioteczkę i kosmetyczkę (coś dla duszy, coś dla ciała)


6 maja 2012 , Komentarze (2)

Modlitwy zostały wysłuchane! Dziś waga wskazała 79,5 kg! Co oznacza, że mam swoja upragnioną siódemkę z przodu... Ojojojojoj, jak dawno jej nie było!

No musiałam dzis wejść na wagę, musiałam sprawdzić jak wagowo się spełniłam równo w dniu wyazdu! Mimo wczorajszej imprezy imieninowej mamy :P

Ok, zabieram sie dalej za pakowanie. Wszystko porozrzucane leży dookoła, a torba pusta... Kurde, bo jaka pogoda może być? Niech będzie nawet 0 stopni, byleby deszczu nie było w górach!

Ale się cieszę! Pozdrawiam wszystkich serdecznie :) 

5 maja 2012 , Komentarze (2)

Moje zmęczone oczęta ujrzały dzis na wadze równo 80 kg ! Ostatnie 4 tygodnie to był niestety meeeega zastój na poziomie 80,5 (czy jest coś bardziej wkurzającego niż zastój na takim własnie wyniku?). Wiec teraz pozbyłam sie tego paskudnego 0,5 :P Plan był w sumie troche inny, liczyłam, że jadąc na urlop waga wskazywać będzie siódemkę z przodu, ale może jakimś cudem uda się by do jutra wyparowało 100 g i bedę ważyć 79,9 :) Ale nie ma co narzekac i tak jest dobrze :) Ten zastój mnie troche podłamywał, ale nikt nie powiedział, że będzie lekko :) Jutro już jadę na mój upragniony i długo wyczekiwany urlop w góry. W sumie ruchu będę miała duuużo , ale cóż, obiad jemy wtedy póxno, bo dopiero po zejściu z gór, i jeszcze jakieś piwko lub winko na wieczór ( w urlop raczej nie mam zamiaru sobie tego odmawiać) i wątpię, żeby ta wycieczka wpłyneła na spadek wagi :P

A więc mogę ogłosić wszem i wobec, że od 9 stycznia stałam sie lżejsza o 10 kg!  Wiem, że dla niektórych to mało i tempo spadania wagi może nie byc satysfakcjonujące, ale ja jestem bardzo z siebie dumna!

Mooootyleeeem jeeeeesteeeem ! Lalala! 

(może trochę motylem rozmiarów nietoperza, ale co tam!)

27 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Ach mimo postanowień na rowerze na razie nie jeżdżę, przez @ mam wrażenie, że noszę kamienie w brzuchu i boli mnie, że hej... Ale brzuszki i twister codziennie ;) Na wagę nie wchodzę, w koncu przecież sie na nią obraziłam i dopiero za tydzień zobaczę, czy a nuż cos się ruszyło... W pracy zjadłam za to dwa cukierki jako rekompensata za moje podłe samopoczucie :P

Weekend zapowiada sie pracowicie, gdyż jadę sprzątać mój domek letniskowy,a po zimie roboty spodziewam się duuużo, okna, podłogi, pokoje, ech... 

Pogodziłam się z tym, że jakoś spektakularnie lżejsza nie pojadę na urlop, ale i tak ciesze sie tym co jest :)


22 kwietnia 2012 , Skomentuj

Wobec tego iz moja waga obraziła sie na mnie nie chcąc wskazać niższej wartości od ponad dwóch tygodni, to i ja się na nia obrażam- i przez kolejne dwa tygodnie i ja na nią nie spojrzę! Ponadto bez walki się nie poddam i nie wiem jak, ale w dniu wyjazdu na urlop siódemeczkę z przodu zobaczyć muszę :)

A więc plan jest taki: otóż codziennie brzuszki, codziennie twister, trzy razy w tygodniu (conajmniej) rower (raptem będzie to 6 razy w ciagu tych dwóch tygodni :P), zero słodyczy, duużo wody i takie tam drobiazgi w diecie. Oczywiście lepiej bym się czuła gdyby w końcu spóźniona już @ nadeszła, a potem sobie poszła, ale jakoś nie daje o sobie znać mimo iż już prawie 2 tygodnie po terminie... No ale ostatnio jakoś tak już "regularnie" spóźnia się 2 tygodnie. 

Oczywiście plan dwutygodniowy nie oznacza, że później dam sobie spokój z dietą, bo nie to mam w założeniu. Ale miłoby spędzac urlop z poczuciem, że od daaaawna moja waga nie była na poziomie 7 :) Nie liczę także , ze zaczne jak kozica pomykać po górach :) Ale sama świadomość uczyniłaby mnie lżejszą :) 

PS Dzis słonko pięknie świeci, po spędzeniu 1,5 dodziny na balkonie nabrałam trochę rumieńców :) Ale mi brakowało tego słoneczka!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.