Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię spacerować czytać książki, zwiedzać . Lecz ciągle brak mi czasu

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 512
Komentarzy: 370
Założony: 5 marca 2009
Ostatni wpis: 15 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magi57

kobieta, 68 lat, Sanok

165 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2014 , Komentarze (6)

przepraszam, że z tygodniowym opóźnieniem dodaje zdjęcia z wycieczki na Słowację było super droga na zamek jak i do wodospadów po okropnych kamieniach jak w jednym tak w drugim miejscu droga stroma pod góre jak i cięzkie zejście. Jestem zadowolona z siebie bo byłam wszędzie chodź młodzież wymiękała i zostawała w  drodze nie dochodząc do celu. Bałam się o swoje nogi bo przez zimę całkowity zastój ciągle (po 12-16 godz za biurkiem) a teraz okropny ból nóg podejrzewam  , że czeka mnie operacja  na żylaki ( w tym tygodniu jestem zapisana do lekarza na USG). Dałam rady i przez to zaczęłam wierzyć , że dalej też jakos pomału dam rady.

Zamek Spiski

Droga do zamku poczatek super a dalej droga przez mękę

Przydała by się czasem taka armata.

Widok z hotelu na Tatry Wysokie i leżący śnieg.

i przy wodospadach czerwona jak rak ale dumna , ze doszłam chociaż wiele młodzieży ok. 30-tek nie dało rady.

po takiej drodze szło się ok. 2-ch km w dół a potem w górę

Część pięknych wodospadów - woda źródlana marzenie  pyszna.

Mam nadzieje, że nie zanudziłam Was tymi zdjęciami. Pozdrawiam teraz już szara rzeczywistość. A tak nawiasem mówiąc na wadze o 0,2 mniej było trochę wysiłku ale jedzeńko w knajpie i % zrobiły swoje.

6 czerwca 2014 , Komentarze (6)

Miało być przed wycieczka 95 kg jest 95,2 może to nie duże odstępstwo ale jednak żal    Zachciało sie proziaków w czwartek były świeże takie pyszne, teraz cierp ciało kiedys chciało.Wiem, że po wycieczce będzie więcej  to tylko dwa dni ale znam to będą% każdy będzie w autobusie czymś częstował i pytania dlaczego nie jesz jak wszyscy jedzą. Jedno śniadanie i obiado- kolacja będzie wspólna  a resztę w swoim zakresie , myślę wziąść pudełeczka a do nich sałatki i inne takie dobrodziejstwa bez pieczywa może się uda choć już widzę jak będą na mnie patrzeć jak na dziwoląga. Na co dzień jestem w pracy sama w pokoju i  nikt nie musi oglądać co ja jem. Jakoś to przeżyje ale będzie dużo chodzenia jak nie padną moje zastałe bolące nogi to może będzie dobry początek na dalsze dłuższe spacery jak na dzień dzisiejszy nie będzie więcej ćwiczeń. Po wycieczce dodam zdjęcia . Pozdrawiam miłego weekendu

30 maja 2014 , Komentarze (4)

Przepraszam, że tak urwałam poprzedni wpis ale robiłam go w pracy a jak zwykle chwila spokoju i nagle cos bardzo pilnego do roboty. Trochę się opisałam więc nie chciałam żeby znikł dlatego wysłałam. przez cały tydzień byłam grzecznie pilnowałam jedzenia powiem prawdę , ze nawet jak nie byłam głodna jadłam. Wiem że moim największym w dotychczasowym zywienu było nie ilośc jedzenia lecz rzadkość spożywania oraz nieodpowiednia pora jedzenia po całym dniu niejedzenia wieczór było jedzenia w nadmiarze i zaraz spać. Teraz wieczorem szykuję jedzenie na drugi dzień rano do pudełek słoiczków i do pracy. Pochwaliłam się co robiłam cały tydzień a teraz coś wstydliwego zięć miał zachciankę(chyba dlatego, że córka w ciąży i jemu sie udziela) na oponki i ja jako ganc świeża "dobra" teściowa nasmażyłam oczywiście na swoja zgubę bo jak tu nie spróbować i tak wyszło, że zjadłam chyba z sześć . Podejrzewam, że juto wstanę z bólem głowy nudnościami bo jużorganizm odzwyczai się od takich wybryków.Miałam ciche przyrzeczenie , że do 6 czerwca schudnę do 95 kg po dzisiejszym ważeniu pomyślałam dam radę moze jeszcze ciut ciut więcej a tu masz i Gosia poszalała od jutra przyrzekam solidną poprawę. Od rana idziemy z córką na jakieś zakupy potem obiecałam napiec pierogów z kaszą gryczaną i grzybami, zrobię ale spróbuję tylko jednego będę ćwiczyć silną wolę . Jak czytam Wasze pamiętniki to podziwiam Was za to, że gotujecie pieczecie dla rodziny pyszności a same nic nie jecie. Pozdrawiam z zimnego Sanoka temperatura na zewnątrz 9 stopni ziąb straszny jak na te porę roku. :)

30 maja 2014 , Komentarze (6)

Po ważeniu w tamtym tygodniu bałam się stawać na wagę chociaż czułam większe luzy tu i uwadzie  a u niespodzianka 1.8kg mniej niż w tamtym tygodniu . Podejrzewam, że w tamtym tygodniu w piątek spiętrzyła się we mnie woda i to dało te efekty. nie wiem jak wy ale ja jak zobaczę mniej na wadze to czuje sie jakbym nie wiem ile schudła. Poleciało 11 kg ja to  odczuwam ale jeszcze nikt w moim otoczeniu (pracy) nie zauważył  widocznie albo nie widać lub jak to już nie raz widziałam nie widzi się nic dalej swojego nosa. 

23 maja 2014 , Komentarze (6)

Piątek więc ważenie przyzwyczaiłam sie , że co piątek przynajmniej coś troszkę mniej a tu identycznie jak w tamtym tygodniu( dobrze, że nie więcej) trzeba wziąć się za siebie samo sprawdzanie jedzenia czasem z grzeszkami to już za mało teraz na pewno będzie ciężej i trzeba więcej dać z siebie. To co zyskałam przez te 10 tygodni mogę prędko stracić a jak poprzednimi razy z nawiązką. Od dzisiejszego dnia więcej ruchu bez próbowania tego co gotuję dla rodziny będzie trudno bo przyjechała na weekend córka z Krakowa i trzeba jej troszkę dogodzić a i przygotować coś na wywóz. Wasze pamiętniki czytam i  zazdroszczę tych spadków. Pozdrawiam ze słonecznego Sanoka, miłego weekendu.

18 maja 2014 , Komentarze (1)

Dzis od rana pięknie świeci słońce dawno go nie było, wczoraj lało nie padało a lało.Współczuje wszystkim co mieszkaja w miejscach zagrożonych powodzią jeszcze po jednym nie posprzątali. To co się u nas działo trzy dni temu http://zdjecia.bieszczady24.pl/powodz-05-2014/San---Sanok#top Mnie nie zagraża gdyz ja mieszkam dalej od Sanu i innych rzeczek ale i tak jakiś strach w człowieku jest. Może przez tą ten wczorajszy deszcz już drugi dzień nie mogłam opanować apetytu jadłam i nie mogłam się zasycić. Dziś  staję na wagę chcąc sprawdzić ile mi przybyło po tych dwóch dniach wyłamania a tam niespodzianka 0,1kg mniej i zrozum tu coś człowieku. Może brakowało mi tego jedzenia i dlatego tak organizm się domagał. ozdrawiam wszystkich 3majcie  się cieplutko dużo słońca , które u nas już świeci byle na długo

16 maja 2014 , Komentarze (3)

Obiecałam w tamtym tygodniu w piątek , ze się później odezwę ale miałam zwariowany tydzień. W piątek popołudniu miałam tyle pracy w biurze (moja działalność), że zostałam do soboty mam tam pokój w którym mogę spać oraz ogólnie warunki do przetrwania kuchenkę , łazienkę z byle jakim prysznicem ale jest. Pracy miałam dośc przygotowanie jednej firmy do kontroli ZUS oraz inne bieżące  sprawy a że ze względu chyba na wiek i  chroniczne "przemęczenie materiału" na dwóch etatach od 1999r  jeszcze dom praca już tak sprawnie nie idzie. A po drugie nie mam sie co tak bardzo śpieszyc do domu dzieci dorosłe więc mają swoje sprawy. Sobotę  popracowałam troszkę w ogródku ale w niedzielę myślałam, że umrę z bólu  nóg jak się potem przekonałam bolały mie na zmianę pogody. od popołudnia lało u nas jak z cebra.Poniedziałek nie lepiej moje samopoczucie było fatalne i tak sobie lało dzisiejszego dnia do rana aż wylał San i sąsiednie rzeczki zagrożenie bardzo duże a jeszcze  oszczegają przed burzami i gradobiciem. tyle o pogodzie  w tygodniu miałam tylko tyle czasu siedząc przy komputerze służbowo poczytałam Wasze wpisy przepraszam. że sie nie odezwałam ale myślę , że jeszcze to nadrobię. U mnie w tym tygodniu mniej o 0,9 kg co mnie niezmiernie cieszy spadek choć ruchu można powiedzieć mniej niż  zero. Postanowienie moje do 06.06. waga 95kg może się uda , jadę wtedy na wycieczkę pracownicza na Słowację do Popradu. Mam nadzieję na dalszy spadek chociaż dzisiaj taki głód mnie opętał i niczym nie mogę go zaspokoić jem troszkę częściej i staram się go zaspokoić na pewno będzie więcej niż zawszę ale może jutro będę nasycona i nie będzie mnie ciągło do jedzenia w sumie się zbilansuję. Pozdrawiam wszystkich  tu zaglądających serdecznie , życzę słonecznej pogody bo jak słoneczko świeci to chce się żyć, Pa, pa a ja do roboty.

9 maja 2014 , Komentarze (3)

Teraz tylko pomiar 0,8 kg mniej od tamtego piątku . zmykam bo przedemna ciężki dzień, kontrole, kontrole, kontrole......... wieczorem zajrzę pa, pa,pa,

2 maja 2014 , Komentarze (7)

Ważenie odbyte i 1,7 mniej niż po świetach oraz 0.7  mniej niz przed świetami tyle statystyka. cieszę sie bardzo że mniej . Jestem dziśiaj obolała, że ledwo pisze na lapku po sprzątaniu sobotnio -niedzielnym piwnicy po zalaniu mogłam liczyc tylko na syna , który przynosił i wynosił wodę chyba z 70 wiaderek a ja myłam posadzkę ok 90m  kw wodazeszła ale po całej pwnicy rozniosło popiół i sadzę . Wczoraj zas wziełam sie do porzatkowania garaży 2 oraz komorki między garazami. Tradycyjnie cała zime kazdy wpada do garażu zostawia wszystko gdzie popadnie byle szybciej  i wychodzą bo zimno a około 1 maja sprzatanie.

25 kwietnia 2014 , Komentarze (9)

Ważenie było rano ale nie miałam czasu nawet wpisać a co dopiero napisać coś w pamiętniku. Jak było do przewidzenia dziewiątka z przodu pojawiła się i znikła mam nadzieje , że nie na długo chociaż ciężko wrócić o świętach na prostą drogę. Tu jeszcze kawałek jakiegoś placuszka się  pałęta tu szyneczka i pasztecik własnej roboty wprawdzie placki pomrożone czekają, nie bede musiała piec całej blachy jak będzie potrzeba (mniejsza pokusa potem dla mnie) tylko wyciągnę kawałek w miarę potrzeby.

Sądny dzień dzisiaj miałam ,choc na urlopie ale trzeba było iść do pracy wysłac pobory pracownikom. Potem chciałam ogarnąc trochę koło domu i w domu bo jak dotychczas od początku roku nie miałam czasu. dobrze, że zabrałam się do przesadzania kwiatków brakło mi doniczek i zeszłam do piwnicy je szukać a tam woda , zalało mi piwnice deszczu wiekszego nie było i to sie wcześniej nie zdarzało. Zadzwoniłam po dzieci dopiero ziec zauważył , że woda przesiąka przez mur. Wezwałam ekipę kan-wod a oni że trzeba będzi chyba kopać bo rura pękła . Ja też pękłam widząc w perspektywie rozkopane podwórze i kostkę dwa lat temu kładzioną. Okazało się, że na ulicy zatkało studzienki kanalizacyjne i wszystko cofało (dobrze, że wodę a nie co inne). Przebili studzienki  woda zeszła ale jaki smród i wszystko mokre węgiel ,koks drzewo, a najgorsze że zostawiony był popiół który nie zmiesćił się w kontenerze  na smieci do późniejszego wysypania a teraz woda przemieściła go po całej piwnicy. Miałam ogarnąć "obejście" za dwa dni teraz chyba tygodnia będzie mało. W tym wszystkim ciesze się, że poszłam po tą doniczkę bo zalało by mi cała piwnice łącznie z piecem i nikt nic by ie wiedział. Kończę swoje opowieści czas do czynów pozdrawiam wszystkich. Jutro będe miała trochę czasu to poczytam wasze wpisy . Pa,pa,:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.