ok, szybciutko
Jestem już w pracy, ale mogę napisać, ze wieczorem zrobię rachunek sumienia! przynajmniej sie postaram...tylko z tym ruchem to nie bardzo bo prace mam fizyczną i potem to patrzeć nie mogę na jakąkolwiek aktywność...ruchową! no to do pracy rodacy...!
muszę...
Muszę chyba bardziej regularnie robić wpisy na Vitalii, bo jak na razie nie bardzo mi to odchudzanie wychodzi...może faktycznie zapisywanie tego, co sie zjadło uchroni przed objadaniem się?
14-ta
Jestem po obiadku, karkóweczkę pyszną Mężuś upiekł, palce lizać.. ale on ma talent do tego, w przeciwieństwie do mnie..Teraz pół godzinki dla słoninki.. głupio brzmi,nie? Później wybieram się z Młodym na rowery, to trochę się poruszam. waga stoi, nie staram się jakoś żeby szybko spadała, dość, że nie rośnie. połowa sukcesu. Nie mogę być na takiej diecie z rygorystycznymi ograniczeniami, bo b.szybko ja rzucam, niestety. a zwłaszcza w weekendy. No dobra, od jutra postaram się, żeby ten pasek w przyszłą sobotę chociaż o 1kg przesunąć. papa
hejka
śliczna pogoda dzisiaj była, oby więcej takich dni. W pracy trochę ruchu, po pracy ...lepienie pierogów. Ruskie... jeszcze je czuję , mniam. No więc grzeszek. Rower tylko do sklepu, ale i tak miałam dość.Brat mi chudnie na diecie z Vitalii, wziąć by z niego przykład. Tylko że ja za grosz nie mam silnej woli!!! Jak widać na moim pasku wagi..
troszkę ruchu
Udało mi się dziś zaliczyć i rower( z Młodym) i spacer( z sąsiadką). Oby tak dalej! Żeby tylko ręka tak nie bolała...cała zdrętwiała. nic to. Tyle pisania bo Ojciec Mateusz fajny.. pa pa
nic ciekawego
Nie bardzo mam co pisać...z wagą żadnych postępów, chyba jednak coś tam muszę obniżyć kaloryczność, he he. Tylko ręka mnie zarąbiście boli, wczoraj parę godzin musiałam przespać w fotelu. Ale podobno to nie wina wagi mojej, choć ja tak podejrzewam malutko. Może dziś będzie lepiej? Watpię, bo już przy pisaniu boli... Ech, życie...
wiecie co
Siedzę i chwilkę już czytam różne pamiętniki.. zadziwiające jest, jak dużo młodych, pięknych i CHUDYCH dziewczyn się odchudza!!! Dziewczyny, po co? O ironio, co mają myśleć takie kobiety jak ja i parę jeszcze, które NAPRAWDE mają problem? złosci mnie to . sorry...
czy to dieta jeszcze?
Godznę temu zjadłam kolacje...będę ją trawić chyba jeszcze ze dwie godziny... ale tak to się kończy .jak się wieczorem przygotowuje jedzenie na drugi dzień. Zapachy, zapachy, zapachy..Mogę sobie tłumaczyć, że przecież jutro mogę sobie spokojnie zjeść, nic to nie daje. Ech,kończę dziś.pa pa
dlaczego
Dlaczego się nie udaje? nie mogę patrzeć na siebie w lustrze..zobaczyłam jedno swoje zdjecie z zeszłego roku i przeraziłam się!! a wydawało mi się że wcale taka gruba nie jestem..No ale moja Mama waży tak jakoś 140kg, brat jeszcze więcej, choć 8 lat mlodszy, tusza to u nas dziedziczna chyba...Gdyby nie Świeta to może by się udało już więcej schudnać, w Wielki Piątek już na wadze widziałam 92 kg!!! Ale jak tu nie jeść w Święta...Nawet na niedoczynność tarczycy nie mogę zwalić, bo hormony mam dobrze dobrane! Mój endokrynolog mówi, że to nadczynność żuchwy niestety. Ale nie będę się dołować, a nuż się w końcu uda?? czego wszystkim nam życzę
oj oj oj...
No i moja silna wola osłabła ma maxa ... porażka... smutno mi. Waga stoi a i mobilizacja żadna. Zawsze tak jest, już czasami nie mam siły... jak to zrobić, żeby schudnąc poniżej 90kg? od ładnych paru lat to mi się nie udaje. chcę coś zmienić!!!!