Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Teraz JA. Poukładałam różne sprawy, odeszło kilka problemów - cóż, kobiety tak mają, że o sobie myślą na samym końcu... a może to też jest wymówka.... tak czy owak jakoś tak pięknie się znowu zrobiło...a już zapomniałam, że tak też może w życiu być... Czytam wszystko, co mi w ręce wpadnie, odkrywam na nowo świat i jego uroki... Znowu początek i znowu myślę, że tym razem się uda...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20123
Komentarzy: 531
Założony: 12 stycznia 2009
Ostatni wpis: 18 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
e1272

kobieta, 55 lat, Warszawa

168 cm, 96.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Osiągnąć wymarzoną wagę, założyć każdy ciuch, który mi się spodoba, wrócić do biegania, kochać siebie i cieszyć się życiem

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lutego 2015 , Komentarze (6)

Trochę pokrzyczeć na siebie muszę. Wyrabiam nawyk wcześniejszego chodzenia spać - żeby przespać chociaż 6 godzin.... Wybrałam łóżko - udało mi się nawet powstrzymać od kupna  kilku "nieprawdopodobnie potrzebnych rzeczy bezktórychobejśćsięnieda", coby łóżko z super wygodnym materacem znalazło się w moim domku szybciej i tak cudownie kusiło miękkością, przytulnością i pachnącą pościelą, żebym wskakiwała do niego i spała do samego rana...

Zamykam kramik

Dobranocka :)

21 lutego 2015 , Komentarze (2)

Trudno przestrzegać regularnej diety, zasad, ćwiczeń, jak sie ciągle jest poza domem. Chciałabym już wreszcie, żeby wszystko wróciło do normy. A tu kolejny weekend w drodze - potem mi tych dwóch dni odpoczynku bardzo brakuje. Od ciaglego siedzenia za kółkiem boli mnie juz kręgosłup. Ale, ale ... dzisiaj sie wyspałam za to za wszystkie czasy. Czekolada: od czterech dni dwa małe kawałeczki gorzkiej czekolady (której zresztą nie bardzo lubię - może uda mi sie obrzydzic sobie czekolade, ze w końcu będe ją traktowac jak lekarstwo...) A Prolavia - myslę, że działa i chyba działa trochę odwadniająco - trzeba bardzo dużo pić. Ale zauważam pozytywne zmiany - moje nogi od czterech dni nie sa spuchniete i to jest cudowne - marzę o tym , kiedy znowu założe spódnicę. Na razie zgubiłam gdzies talie i w spódnicy czuję się jak "Babcia Polka" - no postarza mnie po prostu i już... Nie wiem, dlaczego nastrój mi tak siadł, ale strasznie jestem zmęczona...i tęsknię za domkiem....

18 lutego 2015 , Komentarze (2)

Przyzwyczajam się do Prolavia. Jest naprawdę w porządku. Kisielek, dwie szklanki wody i po sprawie. Uczucie przepełnienia znika szybko, a po 30 minutach robię się głodna, więc nawet zegarek nie jest mi potrzebny.

I nie wiem, czy tak chwilowo mam, czy to prolavia działa, ale nie mam ochoty na słodycze. Może też dlatego, że bez przerwy coś w siebie wrzucam i po prostu nie mam czasu... ;)

17 lutego 2015 , Komentarze (2)

Właśnie przyszedł kurier. Dzisiaj pierwszy dzień z Prolavia. Bardzo szybko swoją drogą przysłano - zaczyna się nieźle.

3 razy dziennie 30 minut przed posiłkiem... hmmm.... plus 2 szklanki wody do popicia - zobaczymy :)

Ładniusi kisielek...


16 lutego 2015 , Skomentuj

(czekolada) Dzisiaj był DZIEŃ BEZ CZEKOLADKI (ciasteczka)

Cały czas powtarzałam sobie,

że MUSZĘ jeszcze zjeść

tę ch...ą czekoladkę.

I zadziałało

:DREWELACJA!!!! :D

Mój mózg potraktował konieczność zjedzenia czekoladki, jak przykry obowiązek.

Ilość zjedzonych czekoladek, ciasteczek, etc.: 0

Dzisiaj to było proste.

16 lutego 2015 , Skomentuj

Wróciłam po dwóch tygodniach pobytu u mamy. Mama jest niesamowita, czuje się dużo lepiej. Skąd ta kobieta ma tyle energii....? Co jej tam jakaś choroba, czy szpital czy jeszcze inne niewiadomoco..... ehhh, słów brak...:*) :*)

Domek muszę trochę odkurzyć, a za ścianą ktoś wierci wiertarką..... wrrrrrr..... Ale o dziwo nie denerwuje mnie to, że własne myśli ledwo słyszę, ale myślę, sobie: fajnie mu, bo robi remont....Też zaplanowałam remont. Na razie robię plany, zbieram piękne rzeczy i moneny, money...(he, he właśnie w radiu leci easy money) i obmyślam strategie ... Jeszcze trochę to potrwa, ale za to jak będzie pięknie... :) W przyszłym tygodniu mam spotkanie z architektem. Liczę na to, że coś wymyśli, żeby w tym moim ciasnym mieszkanku wygospodarować trochę przestrzeni....

Złożyłam zamówienie na Prolavię.... ciekawa jestem, co to za cudo... Na razie porcja na dwa tygodnie - uwielbiam truskawki, więc może gładko pójdzie....Bo raczej nie lubię ciapkowatych paskudztw, które zastępują prawdziy posiłek - jak polecę na Marsa to sobe będę takie papki może codziennie aplikować, ale na razie wolę prawdziwego pomidora, jabłko itp...

Wieczorkiem steperek, a jutro do kosmetyczki..... trochę trzeba pocierpieć....


2 lutego 2015 , Komentarze (5)

Kocham CIę życie,

Choć barwy ściemniasz

Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz

Choć się marnie odwzajemniasz"

Ehhh...

Nowy rok zaczął się na dobre. Poprzedniego do super obfitujących w sukcesy nie zaliczę. Zdrowie trochę podupada. Nie wiem, co robię źle, ale jak tylko zaczynam odchudzanie, choruję. No i przerwa konieczna, bo nie ma siły na nic i trzeba się jakoś zregenerować. Może jakieś suplementy łykać? Ze spaniem też nie najlepiej. Znowu maraton po 2-3 godziny na dobę. Jak tak dalej pójdzie nigdy nie schudnę. Podobno brak snu, to brak efektów w odchudzaniu - podwyższony poziom hormonów stresu, pobudzony apetyt itd.Może melatonina? Ale to znowu prochy... Ehhh...A tymczasem kondycja rozłożona na łopatki...

Póki co, walczę z podjadaniem. Każdy posiłek musi być dopieszczony i piękny - tyle w to wkładam pracy, że potem już mi się nawet jeść nie chce. Jednak zaraz potem czekoladki wołają: zjedz mnie, zjedz mnie.... no'ż w nogę grzyba.... jak ja zazdroszczę tym, co nie lubią słodyczy...

Jeszcze się nie poddałam. Życie wredne tresuję i nie dam się ugryźć w tył...k. 

I tak dietetycznie podśpiewuję:

Jem jabłko winne

I myślę ech ty życie łez mych winne

Nie zamienię cię na inne...

Hi, hi - czasem naprawdę robi się śmiesznie.... choć zaczynało się poważnie....

20 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Oczy czerwone, kicham, kaszle.. nos spuchnięty, kolejna paczka chusteczek...o matko wykończą mnie te małe, niewidoczne gołym okiem złośliwe bestie.  Nie chcę się faszerować prochami, więc biegam po domu z odkurzaczem, ścierką, myjką parową, pralka chodzi prawie non stop. Żeby mi żaden mały złośliwiec nie został w domu!!!!!   Do prania olejek eukaliptusowy, podobno dobry, fajnie pachnie pranie potem. Pralka nie wyrabia, dzisiaj hydraulik wymienił zaworek. Traktuję tę gonitwę po domu jak dodatkowy trening... ale powoli padam na pyszczek....dobrze, że już weekend.... 

4 czerwca 2014 , Komentarze (2)

No i stało się!  Praca wchłonęła mnie, jak czarna dziura. Nerwowo jest, w niedoczasie i stresie. 4 godziny snu na dobę.  Cierpią  oczywiście noworoczne postanowienia. Dieta po łebkach, ćwiczenia byle jak. Nie chudnę jakoś, ale efekt jest bo koleżanka w pracy powiedziała, że chyba schudłam ostatnio jakieś 5 kg!!! Wow!! A tu zaledwie niecały kilogram. Myślę sobie, że ćwiczenia robią swoje. To i owo się podniosło, tamto się wchłonęło, he, he... no i mamy efekt. Oby tylko ostatnie zawirowania nie spowodowały, że to co się wchłonęło wysunie łeb i znowu pokaże się w całej okazałości. Zawsze największa bida jest z tym, że czas dla siebie trzeba wyrywać z paszczy bestii...buahaha :) :0 :) kto tam z tym smokiem walczył? Chyba św, Jerzy... ale ja się raczej czuję jak Don Kichot.  Bestia ciągle w natarciu, a Dulcynea bardzo daleko... ahahaha.  Tak odreagowuję stres... i kawę chyba.... :)   brzuch mnie boli już od śmiechu... :) :) :) :)

24 maja 2014 , Komentarze (3)

Dopiero dzisiaj odczuwam skutki wyjazdu. Adrenalina działała do wczorajszego wieczora. Padam na pyszczek, a tu jeszcze trzeba okna umyć - ale to takie mile zmęczenie, czuję je nawet w czubku nosa. Jednocześnie czuję, jak moje ciało się regeneruje. Niesamowite uczucie. 

Na wyjeździe byłam najgrubsza aaaaaaaa!!!!!!!!   Co za koszmar, że babki muszą się zawsze porównywać. Nie ma siły, postanowiłam, że to się zmieni. Kolejny "zlot czarownic" za pół roku i .... za kilka kilogramów mniej...  Ha, ha... jeszcze muszę się trochę pocieszyć zgrabną figurą, zanim moja córa zrobi mnie babcią.... mam nadzieję, że się nie będzie śpieszyć :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.