No i stało się! Praca wchłonęła mnie, jak czarna dziura. Nerwowo jest, w niedoczasie i stresie. 4 godziny snu na dobę. Cierpią oczywiście noworoczne postanowienia. Dieta po łebkach, ćwiczenia byle jak. Nie chudnę jakoś, ale efekt jest bo koleżanka w pracy powiedziała, że chyba schudłam ostatnio jakieś 5 kg!!! Wow!! A tu zaledwie niecały kilogram. Myślę sobie, że ćwiczenia robią swoje. To i owo się podniosło, tamto się wchłonęło, he, he... no i mamy efekt. Oby tylko ostatnie zawirowania nie spowodowały, że to co się wchłonęło wysunie łeb i znowu pokaże się w całej okazałości. Zawsze największa bida jest z tym, że czas dla siebie trzeba wyrywać z paszczy bestii...buahaha :) :0 :) kto tam z tym smokiem walczył? Chyba św, Jerzy... ale ja się raczej czuję jak Don Kichot. Bestia ciągle w natarciu, a Dulcynea bardzo daleko... ahahaha. Tak odreagowuję stres... i kawę chyba.... :) brzuch mnie boli już od śmiechu... :) :) :) :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.