Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, miła, towarzyska ale także nerwowa, uparta, czasem wredna ;)Niestety dietę rozpoczynam po raz kolejny-siedzący tryb życia spowodowany studiami,brak czasu na ruch i stres zajadany słodyczami i fast foodami spowodowały, że znów źle się ze sąbą czuję...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54207
Komentarzy: 313
Założony: 1 grudnia 2008
Ostatni wpis: 18 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piekna20letnia

kobieta, 35 lat, Łódź

173 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zmieścić się w stare ciuchy!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2014 , Komentarze (5)

Wiedziałam że w końcu nadejdzie ten dzień...podejrzewam że to wszystko przez zbliżającą się @, co prawda jeszcze dwie tabletki do wzięcia ale organizmu się nie oszuka. Chce mi się wyć! I mam wszystkiego dość! 

Nie ćwiczę, znów przestałam, mam dość wyginania się prze komputerem na podłodze. Dietę trzymam ale już nią rzygam! Mam ochotę na pizzę, kebaba, McDonalda czy cokolwiek innego i niezdrowego. Jem mało a boję się że skończy się jak zawsze- po kilku tygodniach rzucę się na żarcie.

Mam dość tego całego laboratorium, tej cholernej magisterki...jestem takim nieogarem że cały czas coś robię źle...i to przeważnie przez swoje nieogarnięcie i rozkojarzenie, cały czas coś mieszam, przestawiam, czuję się jak idiotka w oczach swoich i asystentek. Mam wrażenie że nie napiszę tej cholernej pracy, że nie będę nawet wiedziała jak :( nie wiem co chcę robić w przyszłości...miało być pięknie- praca w aptece a teraz mam wrażenie że do żadnej roboty się nie nadaję...

Dobija mnie to wieczne siedzenie w domu samej, nie mam żadnego towarzystwa- może to jednak z nimi jest wszystko ok a ze mną coś źle? Skoro wszyscy się ode mnie odwracają  i wiecznie nie mają czasu żeby gdzieś wyjść...

Chciałam się uczyć angielskiego, rok temu zaczęłam chodzić do szkoły językowej a mam wrażenie że jajo mi to daje...ze się uczę niewiadomo czego a w rzeczywistości mam problem z podstawami. Na początku lubiłam się uczyć a teraz robię wszystko na odwal się...

Niech ten dzień już się skończy, niech w końcu zacznie się coś zmieniać :(

9 marca 2014 , Komentarze (5)

Naprawdę nie lubię niedziel! Bo ileż czasu można spędzać samemu?  piękna pogoda za oknem a ja znów zamulam...byłam na spacerze i wczoraj i dziś ale kurcze chciałabym w końcu otworzyć do kogoś paszczę! 
Humor poprawiły mi dziś dwie rzeczy:

-truskawki!  jak na truskawki na tę porę roku całkiem znośne i zjadliwe 


-muzyka- jak zawsze muzyka to balsam dla duszy mej  a wczoraj ściągnęłam kilka dobrych albumów, póki co zasłuchuje się w:


-we wczorajszy dzień kobiet nie dostałam ŻADNYCH życzeń, nie mówiąc już o jakimś kwiatku, więc postanowiłam sobie sama zrobić prezent i zakupić sobie spódniczkę


Z dietą ok  co prawda w piątek byłam na urodzinach u koleżanki, wypiłam trochę alkoholu, w ręce wpadło mi też parę chipsów, mały, wręcz mikroskopijny kawałek tortu i kilka kanapek, ale dużo też potańczyłam więc większość spaliłam 

Z ćwiczeniami ostatnio trochę gorzej 
Chociaż zapomniałam ostatnio wspomnieć że zaczęłam robić 30-dniowe wyzwanie pośladkowe, jestem na 11 dniu 


I już nie mogę doczekać się środy- w końcu wracam na siłownię jejejejeje!! 

6 marca 2014 , Komentarze (5)


Znów mi jakoś tak źle i szaro...
Zaczyna mnie już dobijać ta rutyna w moim życiu, nic się nie zmienia. Potrzebuję czegoś nowego, jakiegoś bodźca, powiewu świeżości. Chciałabym poznać nowych ludzi ale mam wrażenie że większość z nich jest zajęta swoim życiem. Chciałabym żeby moja samotność w końcu się skończyła, poznać kogoś, kto mnie pokocha i zaakceptuje. Tak, jak na tygodniu jeszcze daję radę, tak weekendów wręcz nie znoszę, czuję sie wtedy taka samotna i niepotrzebna  Wychodzę do ludzi, rzadko siedzę w domu a mimo i tak jestem sama jak palec.

Z dietą dobrze nie jest- nie, nie , nie jem dużo, nie jem smażonego, nie jem słodyczy ale jem strasznie mało!  rano ładnie zjadam śniadanko, na drugie śniadanie przeważnie nie mam czasu bo szaleję na laboratorium i czas na jedzenie mam dopiero koło 15, przez co rzadko jestem w stanie wcisnąć w siebie kolację.
Ale jestem dumna bo póki co nie ciągnie mnie do słodkiego 


Z ćwiczeniami jest całkiem ok, tylko nie wiem czy się sforsowałam bo ostatnio mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa  nie chodzi o zakwasy, ich nie mam...ale mięśnie, zwłaszcza nóg mnie bolą. Tak jakbym przeszła na nogach ze 20km! Chcę ćwiczyć ale jak nie zrobię kilkudniowej przerwy to obawiam się że będzie tylko gorzej a to już trwa kilka dni i szczerze robi się trochę uciążliwe.


Ogólnie zaczęłam robić 30-dniowe wyzwanie pośladkowe, po tygodniu czuję że dupcia wygląda już lepiej 

Trochę motywacji:
Podoba mi się figura pani z lewej- fajna pupa i nogi :)



Omnomnom co za nogi, co za pupa <3

Figura dla mnie idealna, szczupła ale i mega kobieca, nie jakiś kościsty i wysuszony patyk :)

2 marca 2014 , Komentarze (10)

Jak tam u Was moi drodzy? Jak weekend mija? Ja zdaję sobie sprawę że nie lubię weekendów, czuję się w trakcie ich strasznie, strasznie samotna....


Patrząc na swoją sylwetkę i oceniając swój jadłospis stwierdzam że bez modyfikacji jadłospisu się nie obejdzie! Co z tego że ćwiczę jak jem w cały świat...tu gdzieś wpadnie kawałek czekolady, drożdżówka, czy niezdrowy obiad. Rozumiem, raz na jakiś czas każdemu się zdarza ale mi zdarza się to notorycznie!!Także wraz z nowym miesiącem postanowiłam wprowadzić kilka znaczących zmian, czyli:


-rezygnacja ze słodyczy!!! chociaż tego obawiam się najbardziej  jestem mega łasuchem i uwielbiam słodycze...czasem potrafiłam nie zjeść pół dnia nic prócz całego opakowania czekolady  boję się ale wierzę że się uda!!!

-ograniczenie chleba- wiem, wydaje się głupie. Dlatego nie chcę z niego rezygnować całkowicie, tylko ograniczyć spożycie.

-jeść dużo warzyw i owoców, bo niestety z tym też kiepsko

-zdrowe II śniadanie i podwieczorek

Co do ruchu- nie mam zastrzeżeń, siłownia, Zumba, Skalpel Chodakowskiej- ćwiczę w miarę regularnie, ale wiem że bez modyfikacji żywienia guzik to da!

Moje modyfikacje żywieniowe wprowadzam od jutra 

Wczoraj odbył się wyczekiwany przez wszystkich przez całe 5 lat BAL. Nastawiłam się na niego bardzo negatywnie, nie miałam ochoty iść głównie ze względu na to że szłam na niego sama a atmosfera w grupie pozostawia wiele do życzenia. Powiem tyle- tragedii nie było, ale rewelacji też nie ma. Spodziewałam się że będzie gorzej ale byłam na lepszych imprezach. Ogólnie muzyka średnia, jedzenie też, mało jadłam bo teoretycznie nie było niczego konkretnego. Alkoholu oczywiście trochę się wypiło ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku  tańczyć- potańczyłam, dziś bolą mnie nogi i stopy, dlatego dziś z ćwiczeniami się wstrzymuję, wczoraj spaliłam aż za dużo  na parkiecie 

Wyglądałam tak:



Ja oczywiście widzę tutaj małego, czerwonego prosiaczka 


26 lutego 2014 , Komentarze (5)

Co tam u Was, gotowi na jutrzejszy Tłusty Czwartek? 

U mnie dość ciężki dzień dziś- tyrałam na laborkach dziś ponad 7 godzin, nie było czasu zjeść, usiąść czy wyjść do toalety- istna masakra  ale nawet to nie przeszkodziło mi żeby iść dziś na Zumbę   było prześwietnie moja ulubiona instruktorka dała nam dziś taki wycisk że hoho! Ale stwierdziła że jutro Tłusty Czwartek i trzeba zrobić miejsce na małe co nieco  po godzinnych skokach, podskokach i innych cudach byłam cała mokra i czerwona jak dojrzały pomidor  ledwo wytoczyłam się z Fitness Clubu. Muszę przyznać że nic nie poprawia mi humoru tak jak Zumba! 

 

Piosenka i układ który dodaje mi mega powera!!







24 lutego 2014 , Komentarze (3)

...a ja kupiłam dziś sobie...komplet czarnej bielizny  udało mi się jeszcze dorwać wyprzedażowy komplet w Intimissimi, a że był mój rozmiar to grzechem było nie kupić, zwłaszcza że ich bielizna jest świetna jakościowo! Muszę przyznać że takie bieliźniarskie zakupy poprawiają mi humor bardziej niż zakup ciuchów. Nie wiem czemu ale sama świadomość że mam pod spodem coś mega sexownego sprawia że jestem bardziej pewna siebie 

Z dietą dziś w miarę ok, ale chyba zjadłam za mało byłam strasznie zaganiana i dopiero koło 19 zjadłam obiadokolację. 

Dziś zamierzam zrobić jeszcze Skalpel, mam nadzieję że dojdzie to do skutku bo tyle się nałaziłam że chyba spaliłam więcej niż na jakieś siłowni 

Na koniec trochę motywacji 

23 lutego 2014 , Komentarze (3)

Ostatnie tytuły i wpisy w moim pamiętniku są jakoś mało optymistyczne.
Cóż, oprócz pięknej pogody i zdanej sesji jakoś ciężko odnaleźć mi jakieś pozytywne aspekty.
Cały ostatni tydzień spędziłam w domu rodzinnym, było fajnie, ale wczoraj trzeba było spakować walizki i wracać do swojego prawdziwego i szarego życia. Lubię jeździć do domu, czuję się wtedy jak mała dziewczynka, rodzice o mnie dbają, wszystko pod nos podtykają a moje wszystkie problemy zostają 160km ode mnie. No ale taka beztroska wiecznie trwać nie może.A szkoda
Diety przez tydzień nie trzymałam, ale tak przeważnie jest gdy jadę do domu.Mama dużo pracuje a myśl że zrywała się o świcie albo kładła się późno żeby przygotować obiad czy upiec na mój przyjazd sernik- no po prostu nie miałam sumienia siedzieć i wybrzydzać i mówić że nie zjem bo dbam o linie. A apetyt mi dopisywał i to jak!  słodycze to mogłam wzrokiem pożerać.No ale teraz trzeba się ogarnąć i się pilnować
Ruchu jako takiego nie było, raz trochę poćwiczyłam ale dwa razy byłam na zakupach w celu poszukiwania sukienki na ten nieszczęsny bal, której i tak w końcu nie kupiłam.Kupiłam tylko buty i torebkę, ale tyle się nałaziłyśmy, prawie 6 godzin łażenia po sklepach, masakra, byłam bardziej zmęczona niż po siłowni i innych ćwiczeniach 
Wczoraj byłam na urodzinach u koleżanki, nie było źle, ale rewelacji też nie było, jestem w szoku że ludzie w moim wieku są "skłonni" wysiedzieć na imprezie góra do 23 i zaczynają wymyslać milion wymówek byle wrócić do domu 

Wracając do mojego poprzedniego wpisu- Pan X się ulotnił, znów...nie wiem co się z nim dzieje, gdzie jest, co robi. Obawiam się że kogoś poznał. Jest mi przez niego tak cholernie źle! to była jedyna osoba na którą jeszcze mogłam czasem liczyć, spotkać się, pogadac, jakoś czas spędzić, nie mam nikogo...wczoraj jak wróciłam to miałam ochotę siąść i płakać. Jak ostatnio kilka razy jechałam z domu, to mnie z dworca odbierał, a jak nie to zjawiał się u mnie niewiele po tym jak przyjechałam. A teraz?Pustka... i tak, jestem głupia...bo nikt mądry i myślący by się drugi raz w to nie wplątał a ja wiedziałam jak ostatnio się skończyla znajomość z nim a mimo wszystko znów się w to wpakowałam. I nie mówcie- olać, nie przejmować się, nie wie co traci- doskonale wie co "traci"...tak łatwo powiedzieć. A pierwszy raz tak mam. Byłam w różnych związkach, krótszych, dłuższych, różnie się kończyły, ale zawsze potrafiłam zacisnąć zęby i iść na przód, byłam bardzo konsekwentna i uparta. A tutaj tak nie potrafię, próbowałam, nie umiem od początku jak się z nim poznałam czułam takie dziwne coś, nie wiem jak to nazwać,jakbyśmy się znali długo, długo,mogliśmy swobodnie, bez skrępowania o wszystkim rozmawiać. Jejku, czego ja w sobie nie mam że on mnie nie chce i traktuje jak zabawkę? 

14 lutego 2014 , Komentarze (8)

Jestem głupia. Ciekawa jestem ile jeszcze będę się łudzić że Pan X może coś do mnie poczuje, może trochę odwzajemni tego co ja czuję. Ale chyba nic z tego. Dziś też cały dzień liczyłam że się spotkamy- jak niemalże w każdy piątek- znów bolesne rozczarowanie. Jest mi smutno. On znów miesza w moim życiu. Po tym jak prawie rok się nie widzieliśmy, myślałam że to wszystko minęło. Ale wróciło. Czasem mam wrażenie że to miłość mojego życia i do nikogo nie poczuję tego czego czuję do niego.

Z dietą ok, jestem z siebie dumna bo mam ogromną ciągotę na słodycze a się trzymam 

Sesja- super, wszystko zaliczone  pierwszy raz wychodzę na czysto z sesji, ale jak to mówią- lepiej późno niż wcale 

Jutro jadę do domu, do mamy i taty. Zmienię trochę otoczenie, odpocznę, pewnie też się najem, ale co tam, raz na dwa miesiące mam okazję podjeść maminego jedzonka prosto z gara więc wcale się tym nie martwię 

12 lutego 2014 , Komentarze (4)

Nawet nie zauważyłam że tytuł dzisiejszego wpisu się rymuje 

Ogólnie muszę przyznać że wróciłam na dobrą ścieżkę i od poniedziałku trzymam diety. Jakoś nie mam ochoty jeść. Aż dziwne bo @ się zbliża. Ale po weekendzie który był przepełniony słodkościami mój organizm chyba ma już dość. Mam nadzieję że dobra passa jeśli chodzi o odżywianie się utrzyma, chociaż troszkę się o to obawiam bo w sobotę jadę do rodziców, a wiadomo- mamine jedzonko prosto z gara jest najlepsze 

Fitness- wczoraj byłam na Zumbie- moja miłość  na dziś dostałam darmową wejściówkę do jednego z dość popularnych klubów fitness w Polsce- są chyba w większości miast- głównie w galeriach handlowych. Było fajnie, chociaż na początku czułam się jakbym "zdradzała" swoją starą siłownię. Po ćwiczeniach przedstawiono mi ofertę no i postanowiłam zmienić miejscówkę i zacząć chodzić tutaj. Nie wiem czy to dobra decyzja, na pewno pod względem finansowym mi się bardziej opłaca.
Nowa siłownia:
Zalety:
-finansowo korzystniejsza
-mega duża i super szatnia, nikt się nie gniecie, można się swobodnie przebrać, wysuszyć włosy, poprawić makijaż
-czysto i przyjemnie, brak smrodu i odoru
-nowszy sprzęt który wydaje mniej hałasu przez co nie ćwiczy się przy akompaniamencie wiecznych stuków, puków i kuków
-większa oferta zajęć grupowych

Wady:
-nie ma wszystkich sprzętów na których ćwiczyłam w poprzednim miejscu (albo ja ich nie znalazłam )
-byłam na dziś umówiona z instruktorem a wyszło że ćwiczyłam sama- grunt że potrafiłam sama sprzęty odpalić i wiedziałam na czym ćwiczyć, instruktorowi po części wybaczam- pracuje tam podobno trzeci dzień i strasznie się gubi jeszcze, więc troszkę to rozumiem

Stara siłownia:
Zalety:
-więcej sprzętu, np strefa z materacami gdzie można było ćwiczyć brzuszki
-lokalizacja nieopodal mojej szkoły języka angielskiego- mogłam i siłownię i angielski załatwić za jednym zamachem
-łatwiej znaleźć było instruktorów
Wady:
-nieprzyjemny smród i odór, chyba nie było klimatyzacji przez co jak wszyscy ćwiczyli to wszyscy ich czuli
-starsze sprzęty, mega hałas, bez słuchawek ani rusz!
-dużo, dużo szafek w szatni a mimo to zawsze ścisk bo panie z recepcji zawsze dawały wszystkim szafki obok siebie przez co czasem nie było jak się przebrać/ubrać a ławeczki naprawdę małe!
-sprawa z karnetem- legitymacją studencką będę się posługiwać do przyszłego roku, 25 lat kończę dopiero w lipcu a mimo wszystko nie należy mi się karnet studencki BO ROCZNIKOWO MAM 25 LAT

W sumie po rozpisaniu tych wad i zalet dochodzę do wniosku że dobrze zrobiłam że zmieniłam miejscówkę, a zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam  podejrzewam że starą siłownie czasem będę odwiedzać, bo chyba zajęcia z Zumby tam są częściej. Z resztą, czasem trzeba coś w życiu zmienić, czemu to ma nie być akurat zmiana siłowni 

Sesja dobiega końca, w piątek ostatnie zaliczenie- ufff! Bardzo się cieszę, ostatnia sesja dobiega końca! Póki co jest dobrze, z jednego zaliczenia dostałam 5  tak, tak, 5 na tych studiach też czasem się trafiają hihi! Póki co nie będę płakać za studiami, zwłaszcza za ludźmi którzy na koniec okazują się chamscy i niekulturalni. Niestety muszę im stawić czoła jeszcze raz- na Balu Magisterskim  szczerze? Totalnie nie mam ochoty tam iść! 

5 lutego 2014 , Komentarze (6)

W końcu dziś się ruszyłam i zaczęłam ćwiczyć! Po przeziębieniu, które trzymało mnie niemalże 2 tygodnie, w trakcie sesji która już na samym początku mnie wykańcza stwierdziłam że jak nie wyjdę na Zumbę to mnie rozniesie, a przy okazji zamordują mnie sąsiedzi bo wczoraj niemalże cały wieczór skakałam w rytm muzyki, więc pewnie im się sufit walił  

Po godzinnej Zumbie stwierdziłam- tego mi trzeba było, czuję się mega zrelaksowana i przede wszystkim się wyładowałam.



Niestety z dietą trochę gorzej, wczoraj zjadłam całą czekoladę Milka Oreo  musiałam się odmóżdzyć po egzaminie. "Pocieszającym" faktem jest to że prócz trzech parówek i dwóch kromek chleba na śniadanie oraz trzech tostów z dżemem popołudniu nie zjadłam nic więcej, wiec nawet z tą czekoladą ilość zjedzonych kalorii nie powala. 

Przede mną jeszcze trzy zaliczenia a szczerze to już mam dość  no ale ostatnia sesja, trzeba zacisnąć poślady 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.