Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, miła, towarzyska ale także nerwowa, uparta, czasem wredna ;)Niestety dietę rozpoczynam po raz kolejny-siedzący tryb życia spowodowany studiami,brak czasu na ruch i stres zajadany słodyczami i fast foodami spowodowały, że znów źle się ze sąbą czuję...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54215
Komentarzy: 313
Założony: 1 grudnia 2008
Ostatni wpis: 18 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piekna20letnia

kobieta, 35 lat, Łódź

173 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zmieścić się w stare ciuchy!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2014 , Komentarze (8)

Nie wiem czemu to ja mam zawsze "szczęście" do takich pajaców, czy to znak że mam się w ogóle z nikim nie umawiać, czy po prostu już wydziwiam....Przez prawie pół roku nie byłam na randce, po moim ostatnim związku unikałam takich spotkań jak ognia, niby były jakieś propozycje, zawsze się zgadzalam, ale w ostatniej chwili odwoływałam, nie potrafiłam się przełamać. I tak do dziś. Jakieś dwa tygodnie temu poznałam kogoś na imprezie, w końcu stwierdziłam że warto się przełamać i w końcu pospotykać się z kimś. I to chyba była zła decyzja...z początku chłopak wydawał się w porządku ale po 5 minutach już miałam dość, co zaczęłam mówić to właził mi w słowo i zaczynał swoją gadkę. Cały czas gadał o swojej pracy, opowiadał w kółko o maszynach które konstruuje, później pokazywał mi ich zdjęcia, mówił ile to on nie pracuje, czego to nie robił i nie robi i tak w koło macieju. Później opowiadał gdzie to on nie jeździł, czego nie robił, czego nie jadł, może i normalne ale jak przez godzinę ktoś tak truje, nie dopuszczając do słowa to szczerze można się poskładać.Za każdym razem gdy ja coś zaczynałam opowiadać to mi przerywał, nie kontynuował tematu tylko zaczynał pleść coś od siebie. Apogeum przyszło w trakcie pierwszego piwa, którym to mój towarzysz się najwyraźniej upił. Zaczął gadać trzy po trzy- żebym do niego przyjechała, że ma wygodne łóżko i wanne, po czym zaczął łapać mnie za rękę i kłaść się na mnie. Czułam się okropnie niekomfortowo i nienaturalnie, a szczerze to mi się rzadko kiedy zdarza, zwłaszcza na randkach. Niewiele myśląc powiedziałam że muszę już wracać, ubralam się i wyszłam. Koleś został zaszokowany a ja po wyjściu z pubu wzięłam nogi za pas i pędem ruszyłam na tramwaj. W trakcie "ucieczki" dostałam smsa od niego "Ty jeszcze wrócisz czy naprawdę poszłaś?". Nie ku**a, dla żartu- pomyślałam.

Chwilami zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak, czy mam za duże wymagania, czy jestem przewrażliwiona i uprzedzona, ale cały czas takie akcje spotykają właśnie mnie...
Jestem zła bo liczyłam na miłe popołudnie a popsułam sobie cały wieczór....


W ogóle chyba zdałam sobie sprawę że moje uczucia względem pewnej osoby nie wygasły ani trochę, chyba wręcz przeciwnie...Przykre tylko że ta osoba tego nie odwzajemnia, tak jak wtedy, tak i teraz...

26 stycznia 2014 , Komentarze (3)

No cóż, ostatnie 1,5tygodnia należało do dietetyczno- ćwiczeniowej klęski. Pierw @, przez co źle się czułam, w tamtym tygodniu dopadło mnie okropne przeziębienie i dopiero dziś pomału dochodzę do siebie. Niestety przez ten czas nie ćwiczyłam nic a nic grrrrrr jestem zła na siebie ale z drugiej strony nie chciałam się znów forsować, przegrzewać, chciałam w końcu wyzdrowieć bo sesja się zbliża i trzeba być w pełni sił od jutra planuję ćwiczyć znów, mam nadzieję że będę czuła sie jeszcze lepiej niż dziś. Mam też nadzieję że w natłoku zajęć i obowiązków znajdę chwilę żeby wyskoczyć na siłownie


Dieta to także porażka, albo nie jadłam wcale albo jadłam za pięć osób- tak, jak dziś, prócz śniadania i obiadu w moim jadłospisie znalazła się paczka Chipsów i Princessa. No ale co się stało to się nie odstanie, postaram się pilnować.

Czeka mnie ciężki tydzień na uczelni ale jest to już OSTATNI TYDZIEŃ NORMALNYCH ZAJĘĆ!!! W drugim semestrze tylko magisertka i koniec!

Strasznie się z tego faktu cieszę bo szczerze mam już dosyć i uczelni i tych ludzi...kiedyś byliśmy zgraną paczką przyjaciół a teraz to chyba byśmy się wszyscy nawzajem pomordowali najchętniej. Dlatego na myśl o tym że jutro PONIEDZIAŁEK aż mnie mdli i chce mi się płakać ale nie pozostaje niczego innego jak zacisnąć żeby i przeżyć te kilka dni!

21 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Klapa.
Porażka.
Katastrofa!!!

Tak chyba wypada podsumować cały ostatni tydzień który był (w sumie nadal jest) totalną klęską pod każdym kątem:
DIETA:
Jaka dieta? Niestety na początku tamtego tygodnia zaczął się okres. Efekt? Zeżarte całe opakowanie Toffifee. Jakimś cudem w szafce znalazło się pudełko Delicji. Szybko zniknęło i znalazło się w moim żołądku.
Cóż popadam ze skrajności w skrajność- albo wcinam słodycze, albo jem tyle co kot napłakał. Mam masakryczny okres na uczelni, nauki może mało ale siedzę tam po 10 godzin, wracam styrana jak koń po westernie i nawet nie mam ochoty na gotowanie, zmywanie
, NIE MAM SIŁY!!

ĆWICZENIA:
To samo co z dietą. Brak czasu, nie odwiedzałam przez to siłowni. Ale w domu też nie ćwiczyłam...

STUDIA:
Kolejna porażka. Nie mam motywacji do nauki, czuję się mega wypalona. Chcę żeby ten 5 rok już się skończył! Chociaż biorąc pod uwagę moje podejście to zaliczę ten rok za jakieś 100lat. Jutro drugi termin kolokwium, a ja zamiast się uczyć to myślę że będzie jeszcze trzeci...a zawsze byłam taką pilną studentką :(

Na domiar złego chyba bierze mnie jakieś choróbsko, ehhh....

PS. Pięknie, pięknie dziękuję za ostatnie opinie pod moimi zdjęciami!!! Troszkę uwierzyłam w siebie, bo patrząc w lusterko widziałam obtłuszczone ciało, dzięki wam jest troszkę inaczej!!


15 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Dziś postanowiłam się sfotografować i pokazać swoje ciałko tutaj. Będę co jakiś czas wstawiać swoje zdjęcia, żeby ocenić czy widać różnicę. Nie mam wagi i jest mi w sumie ona niepotrzebna, dla mnie wyznacznikiem tego jest metr krawiecki, fotki i ciuchy które robią się coraz bardziej luźniejsze!!

Oto ja:




Ewidentnie muszę nadal pracować nad
-brzuchem (ok86cm w pępku!!!)
-talią (ok74cm)
Niestety wcięcia w talii nigdy nie miałam i podejrzewam że to będzie bardzo długa droga aby uzyskać talię osy.
To samo z brzuchem- genetycznie uwarunkowany, moi rodzice też mają typową otyłość brzuszną. Jednak nie poddaje się i walczę dalej!!!
Coraz bardziej jestem zadowolona ze swoich nóg łydki znacznie mi wyszczuplały uda już nie przypominają trzęsącej się galarety, są bardziej jędrne i umięśnione. Co prawda wewnętrzna ich część wygląda trochę gorzej ale do lata mam czas żeby nad tym pracować nadal.


Z braku czasu niestety w tym tygodniu nie odwiedzam siłowni chociaż po ostatnich "atrakcjach" jakimi był podryw przez jakiegoś buraka, natręta i desperata nie mam na to ochoty bo boję się że znów go tam spotkam 

Kolejnym problemem jest Skalpel Chodakowskiej, zrobiłam w sumie sześć ale pojawił się ból i strzelanie kolan (to podobno często występuje w trakcie tych ćwiczeń). Kurczę nie chcę z nich rezygnować bo widzę po tych kilku ćwiczeniach zmiany w moim ciele ale też nie chcę mieć problemu z kolanami


Dietę staram się trzymać, różnie wychodzi ale ograniczyłam jedzenie, nie jest to może jakaś restrykcyjna dieta, ale na pewno jem mniej. Czasem mam wrażenie że aż za mało ale niestety mam tak beznadziejny plan na uczelni że czasem nawet nie mam czasu zjeść obiadu!




Na koniec trochę motywacji








4 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Witam
Co nowego w Nowym Roku?
Ja czuję się mega, mega zmotywowana!! Aż nie wiem skąd we mnie tyle energii i samozaparcia. Boję się tylko że wyjdzie jak zawsze, czyli po kilku dniach wiary w siebie naglę klapnę na czterech literach i już się nie ruszę  bo tak niestety zazwyczaj bywało.
Póki co w Nowym Roku:
-kupiłam kolejny karnet na siłownię- cóż jedyne co mnie rozczarowało, to fakt że nie obowiązuje mnie już zniżka studencka studentką będę do 26 roku zycia ale że mój Fitness Club rządzi się jakimiś dziwnymi prawami to zniżka obowiązuje do 25 roku życia (nie ważne czy się studiuje dalej czy już nie) a co najśmieszniejsze- nie ważne że urodziny mam dopiero w lipcu, rocznikowo mam 25 lat więc bye bye karnecie ulgowy
-zaczęłam dietę (o ile dietą nazwać to można )- niestety ja uwielbiam jeść i ciężko mi przestrzegać jakiś restrykcyjnych diet, więc po prostu ograniczyłam ilość pochłoniętego papu, nie jem słodyczy (to dla mnie dramat!), staram się jeść więcej warzyw i owoców, ograniczyć fast foody!!!!!
-w przerwach od siłowni (bo niestety czas nie zawsze pozwala mi się tam pojawić) postanowiłam robić Skalpel (znów!!!), właśnie dziś był ten dzień kiedy go zaczęłam, łatwo nie było ale dałam rade
-codziennie będę robić 10minut z Mel B na brzuch, bo niestety mój brzuch to obraz nędzy i rozpaczy, a jak pomyślę że było jeszcze gorzej to aż się załamuje...

Mam nadzieję ze to wszystko wystarczy aby do wakacji prezentować się w miarę ładnie, zgrabnie i powabnie!
Na pewno nie zamierzam wyglądać tak:


Oczywiście z całym szacunkiem dla Ani Rubik i jej pracy ale wg mnie wyglada niezdrowo a to nie jest ani ładne ani sexowne.
Chciałabym mieć za to ładne, ujędrnione ciałko i przede wszystkim PŁASKI BRZUCH!! Bo to chyba moja największa zmora obecnie :/




12 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

10 skalpelów Chodakowskiej za mna! Do tego dołożyłam dziennie 100 brzuszków i rozciąganie i już widzę efekty :D co prawda nie jakieś spektakularne ale każdy mały efekt cieszy i zachęca do dalszego działania ;)

Zdjęciami się pochwalę jak wrócę do swojego mieszkania, póki co przebywam na wakacjach u rodziców ;)

21 kwietnia 2013 , Skomentuj

Dwa tygodnie diety i dwa tygodnie siłowni i już czuję efekty, dzięki czemu jestem jeszcze bardziej zmotywowana do dalszego działania!
Nie ważyłam się co prawda, nie mierzyłam ale miarą dla mnie okazały się być...ciuchy. Miałam jedną sukienkę, bluzkę i koszulę w które po prostu ledwo się wciskałam, koszula sama się rozpinała i w bluzce i sukience wyglądałam jak baleron który lada chwila eksploduje. I dziś rano stwierdziłam że sobie to przymierzę, i co? Idealnie, czuję nawet lekki luz, a jeszcze niedawno wszystko było opięte tak że nie mogłam oddychać!

Jestem strasznie zmobilizowana, niestety w tym tygodniu będę musiała sobie trochę odpuścić siłownie bo mam sporo zajęć i zaległości na uczelni :( ale mam nadzieję że z dwa razy pójdę. Gorzej będzie w przyszłym tygodniu bo wyjeżdżam na 10 dni :( ale postanowiłam że sama poćwiczę sobie na mięsnie brzuszka no i pojeżdżę na rowerze:)

Buziaki, udanej niedzieli

13 kwietnia 2013 , Skomentuj

Niestety mam słomiany zapał do ćwiczeń w domu na sucho, nie potrafię tak ćwiczyć. Więc w tamten poniedziałek wpakowałam swój wielki tyłek do tramwaju, pojechałam na siłownię, kupiłam karnet no i zaczęłam ćwiczyć! I to ostro, byłam tam 5 razy- zarówno siłownia jak i zumba. Pewnie poszłabym też i w weekend ale stwierdziłam że na lekkie zakwasy weekendowa przerwa dobrze zrobi bo muszę przyznać że w niektórych partiach jestem nieźle obolała. Ale czuję się super. Niby jeden tydzień ale czuję się jakaś taka bardziej ujędrniona i ubita.



Żeby ćwiczenia nie szły na marne to jedzenie też ograniczyłam, niby jem większość rzeczy ale w mniejszych ilosciach. Poza tym odrzuciłam słodycze, ziemniaki, makarony i fast foody.Muszę przyznać że tym trochę ciężko no ale mam nadzieję że szybko się przyzwyczaję .




Dziś za to poćwiczyłam na twisterze




Mam nadzieję że niedługo będę się mogła cieszyć piękną sylwetką!




22 marca 2013 , Skomentuj

W końcu się zdecydowałam- zaczęłam ćwiczyć z Mel. Miałam dylemat- Mel czy Chodakowska, jednak po przeglądnięciu filmików na You Tube stwierdziłam że ta pierwsza mi bardziej odpowiada- uśmiechnięta, zadowolona i pełna optymizmu, a Chodakowskiej ćwiczenia wydały mi się zbyt monotonne a ona sama jakaś taka bez zapału jak robot.
Dziś zrobiłam 5 minut rozgrzewki + 10 minut brzuch + 10 minut nogi i muszę przyznać że daje popalić. Ale chyba zamiast rozgrzewki dołożę 15 minut cardio. Bardzo mi zależy na szybkich efektach ale boję się, nieraz ćwiczyłam dużo i regularnie i lipa
Poza tym w połowie kwietnia kupuję rower! Zostały mi pieniążki które dostałam na święta i mama podpowiedziała mi żebym przeznaczyła na coś konkretnego bo tak to mi sie za szybko rozejdą. Także po świętach przymierzam się do zakupu!
Niestety z dietą troszkę gorzej- zdarzyło mi się podjeść troszkę na słodko :( ale tłumaczę to tym że miałam sporo wysiłku zarówno fizycznego jak i umysłowego, także organizm się domagał słodkiego. Bo nie było to takie "A zjem coś na słodko" tylko straszna ochota. Ale obiecuję poprawę!

Motywuje mnie figura Beyonce- jest strasznie kobieca i ma jędrne ciało



23 lutego 2013 , Komentarze (2)

No i pierwszy tydzień diety MŻ za mną ;) muszę przyznać że chwilami ciężko było ale dałam radę ;) wczoraj niestety mała wpadka- koleżanka miała urodziny, poczęstowała cukierkiem a ja oczywiście wsunęłam- na szczęście tylko jeden, to chyba nie jest wielki grzech ;) i spaliłam go na pewno biegając po galerii, postanowiłam troszke odświeżyc garderobę ( i przy okazji odchudzić portfel ).

Drogie Vitalijki mam pytanie, co lepsze- trening z Mel B czy z Chodakowską? Muszę przyznać że byłam zdecydowana zacząć treningi z tą drugą ale na pewnym forum przeczytałam że ćwiczenia z Mel B są o wiele lepsze i rezultaty są szybciej widoczne...Pomożecie?





© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.