Targi pracy zaliczone -czas stracony ok 2 godziny + dojazd=3godziny
Spośród 14 osób wybrano 3 osoby do dalszego etapu(głównie po szkołach profilowych związanych z rolnictwem i ogrodnictwem,a dwie z tych osób były tez kilka lat w Holandii i pracowały tam w szklarniach.
Ja korzystając z okazji,że byłam w Gliwicach zaszłam jeszcze w dwa miejsca złożyć CV -dowiedziałam się o tych miejscach pracy na kuchni z internetu-teraz pewnie nic dalej się nie podzieje ,a jak się rozdzwoni telefon to pewnie z wielu miejsc na raz i będę miała dylemat co i gdzie?
W drodze powrotnej do samochodu skręciłam sobie nogę w kostce i doczłapałam do celu kulejąc-jednak teraz już jest ok.
Wczorajszy niby ostatni dzień w restauracji w której dorabiałam na studniówki był miły i w sumie nie wiem czy odchodzić czy jednak spróbować na jeszcze większą orkę czy dam radę-wszyscy mnie namawiali,żebym została ,a ja w sumie tylko się na to wszystko śmiałam-najbardziej nalegał szef kuchni chyba z 10 razy w ciągu 3 godzin namawiał mnie,żebym przynajmniej po 80 godzin miesiecznie przychodziła,bo nie ukrywa że będzie beze mnie ciężko.Miło,że człowieka można ocenić nie tylko po wyglądzie ,ale po efektach jego pracy.
Jestem nieco rozgoryczona dziś ,ale w sumie to sama nie rozumem dlaczego,bo w sumie nie zależało mi na tej pracy w Lerua merlę bo dużo czasu traciłabym na dojazdy.
Mam nadzieję,że jutro obudzę się w lepszym nastroju i z większą chęcią do życia.Muszę też doleczyć zanikający już kaszel ,ale nadal mnie męczący.