Już po cwiczeniach!
Wstałam wcześnie-5,30 troche poleżałam,żeby nie budzic,jak wstała szwagierka poszłam do kuchni zrobic herbatkę i zjadłam już o7 śniadanie-50ggrahamki+pomidor i ogórek+troszeczkę sera białego.przekąska to galaretka z kurczaka.+0,5grejfruta.Poleciałam zrobic zakupki zajeło mi to 40min szybkiego marszu.Kiedy tylko mogę to się ruszam.Zrobiłam cwiczenia modelujące.Teraz idziemy,a raczej jedziemy na starówkę.Może odezwę się jeszcze dziś.Pa
Jestem w stolicy!
Dojechalam -troche nie slucha mnie klawiatura-wiec nie pisze z ogonkami.Witam kochane vitalijki i pozdrawiam ze stolicy.Troche sie tu nudze-miasto im wieksze tym bardziej mnie przytlacza.Corka pojechala na troche do centrum,a ja wzielam tabletki i podrzemalam.Jak wstalam to musialam wyjsc zeby nie wyjsc z siebie.male pomieszczenia powoduja u mnie klaustrofobie,ale na zewnatrz nie bylo wcale lepiej te wiezowce ograniczaja pole widzenia,a ja kocham przestrzen-dusze sie tu.Przechodzilam obok basenu"Wodnik" mam ochote poplywac,ale nie najlepiej sie czuje i zbliza sie @ wiec moge sie nie zalapac.
Pojezdzilam dzis 55min na rowerku+1godz spacerku.Zmusilam szwagra zeby zlozyl dawno nie uzywany rowerek.
Spadam bo kolacja na stole i musze cos zjesc zeby nie obrazic gospodarzy-ale nie myslcie sobie,ze sobie pozwole choc kusza-zjem tylko graham +pomidorki.
No to caluski kochane.
**********
Mam rano jechać i żeby było ciekawiej pochorowałam się.Jak wczoraj kupowałam bilety było ok.ale noc dała mi popalić-drapanie w gardle i podwyższona temperatura.Rano zdecydowałyśmy,że zamiast mnie pojedzie teściowa-ona nie była zachwycona,ale moja córka jeszcze bardziej marudziła-"bedę chodziła z babcią tylko po sklepach i siedziała w domu,nigdzie mnie nie puści Itd Itp.Nałykałam się pigułek i ok południa pod namową córy i rodzinki z Warszawy uległam-popakowałam się i jadę-niech się dzieje co chce.Do usłyszenia!
**************************************************
********************************
Po trochu przechodzą mi nerwy na nową wagę.Zdecydowałam,że będę ją używać-więc jeszcze raz będę musiała żegnać wynik trzycyfrowy.Po dwóch dniach wzmożonej pracy mam wolny dzień.Spałam do 9-luksus,po śniadanku pojechałam po chlebek i bilety do Warszawy.Popiorę jutro poprasuję i pakowanie,bo w poniedziałek wczesnym rankiem wyjeżdżamy-młodsza marudzi,że trzeba wstać w środku nocy(o5).Mam nadzieję że na urlopie odrobię zaniedbane ćwiczenia.
Piątek pod względem diety był ok.ale wczoraj =katastrofa-oprócz śniadania i kilku herbat pochłonęłam ok 20-30dkg karmelków z ziarenkami-miałam tylko posmakować,ale nie mogłam się im oprzeć(Okropna jestem) Od poniedziałku postaram się zaglądać codziennie,ale muszę liczyć na współpracę ze szwagrem-internetowym fanem.
Całusy dla odwiedzających,życzliwych z vitali.
"hura-kupiłam sobie prezent-chyba zwariuję!"
Kochane byłam dziś na zakupach i postanowiłam pooglądać wagi elektroniczne,bo moja stara babcia taka tarczowa jest mało dokładna i muszę kombinować jaką część kilograma pokazuje.
Spodobała mi się taka co pokazuje %tłuszczu i wody w organizmie-nie była za droga-56zeta i kupiłam+baterie paluszki.Jak wróciłam od razu chciałam włożyć baterie i zobaczyć co ta piękna pokaże,ale okazało się,że baterie mam nie te i dopiero mąż przywiózł właściwe.
Zważyłam się po obiadku -czarna rozpacz-ta ładna śliczniutka i nowiutka małpa pokazała mi dawno pożegnaną trzycyfrówkę-100,5kg.Jestem zdruzgotana-nie miałam już ochoty na dietę i zjadłam białą kiełbasę(teraz jestem na siebie wściekła,bo i tak muszę dalej dietkować i podwójnie ćwiczyć)
W związku z powyższym nie mam pojęcia jaką wagę umieścić na pasku,której wagi używać?
Chyba jednak przerzucę się na tą nową i przyjdzie mi żegnać setkę jeszcze raz-widocznie na początku faktycznie ważyłam o jakieś 3-4kgwięcej tj.nie 106 ale minimum 109-koszmar.
W efekcie jutro na pasku zamiast kilograma w dół będzie potężny wzrost wagi.
Po wczorajszym jeżdżeniu po Katowicach nie miałam ochoty na ćwiczenia więc zrobiłam dziś podwójne modelujące+40min rowerka.
Dietę szlag trafił przez tą kiełbasę.
Poszperałam dziś w necie szukając jakichś nowych inspiracji do kuchni i zrobił mi się w głowie prawdziwy bigos.Znalazłam nowe przepisy na masy do robienia ozdób na ciasta i torty muszę je wypróbować na urodziny córek .
W pracy czeka mnie maraton ale na szczęście dwudniowy-mamy jutro imprezę+pełny hotel+przygotowania na 60 osób na piątek,a w piątek oprócz tej 60 przygotowania na wypaśne wesele na 70osób.Chyba będę musiała przybrać nocy w sobotę,ale potem mam wolne dni -urlop.
Jadę z młodszą do szwagra do stolicy.Myślę,że będę tam mogła popisać na vitali bo już się chyba uzależniłam i jak nie mam czasu to brakuje mi tej stronki.
Odezwę się dopiero w sobotę jak odeśpię tą harówkę.Pa małpeczki kochane.
**************************
Jestem!!!!!
Właśnie wróciłam z pracy i mam dość wszystkiego.Nie dość,że miałam dwa dni totalnego zajobu to starsza buczy,że wypaprałam jej całą ciepłą wodę-tak jakby nie mogła się umyć wcześniej,bo miała cały dzień wolne.Mieliśmy dziś cholerny ruch i biegaliśmy po kuchni jak przecinaki,a w dodatku byliśmy w dwójkę (kucharze)+uczeń-leń.Szef kuchni pokręcił się na początku dniówki potem wyszedł bo miał jakiegoś montera w domu i później miał przyjść i nie przyszedł,ale nawet nie raczył odebrać telefonu.Mam czasami na niego takie nerwy-wrrrr.No ale przedemną wolne dni i to jest pocieszające.
Muszę wprawdzie zawieźć starszą na uczelnię bo ma kolokwium,a wcześniej wizyta u dermatologa(całe Katowice muszę zjeździć,a niebardzo znam centrum.Jak będę na nią czekała ok 2-3godz to zrobię szybkim marszem wycieczkę po mieście.
CHciałam dziś przed pracą iść na solarium trochę się podkolorować ale było czynne póżniej niż zwykle więc byłam dłużej bo 1,5godz na basenie.
Jeśli chodzi o dietę to ostatnie 2 dni były zrealizowane w 100%,ale dzisiaj niedojadłam i niedopiłam-sniadanie było zaduże więc wzięłam resztę do pracy,żeby zjejść na drugie ś.ale zjadłam danonka,obiad był planowy,zamiast przekąski i kolacji była połówka jaja i 2plastry wędliny przy okazji szykowania śniadania dla gości hotelowych,wypiłam ok 4szklanek herbaty+sok pomidorowy ok 0,5l.
W sobotę ćwiczenia zrobiłam w 150% bo miałam trochę zaległości.dziś 30min pływania+sauna i ćwiczenia akuaaerobikowe.
Wiecie nigdy nie pisałam żadnego pamiętnika więc nie mam wprawy,jestem haotyczna i mieszam dni wydażenia-okropność-Mam nadzieję,że cokolwiek z tego co tu bazgrze jest zrozumiałe.
Wchodzę codziennie na wagę-nie mogę się powstrzymać-i co raz gora raz dół.Podobno należy się ważyć rano-prawda?Mam nadzieję,że w czwartek będzie mniej conajmniej o 1kg.
Pa kochani-liczę na doping i myślę,że nie zanudziłam.
*******
Obiecałam ostatnio,że napiszę coś więcej,ale robię to dopiero dziś bo wczoraj po pracy usnęłam w locie na poduszkę.Dziś byłam wprawdzie w pracy ale tylko na 2godziny,żeby zrobić pokazowe sałatki do nowej karty do zdjęć.Myślę,że zdałam egzamin,ale tego dowiem się jutro(koleżankom z recepcji i śniadaniowej się podobały).
Potem miałam zaliczyć basen,ale okazało się,że woda od kilku dni jest zimna i nasz Pan Złota Rączka usiłuje coś z tym zrobić-bojąc się o moje zdrowie nie zaryzykowałam.
Jeśli chodzi o dietę to mocno ją dziś zmodyfikowałam-co zjadłam?
Ś-60g pieczywa ciemnego+dżem ok 45g+jogurt150g
DŚ-napój waniliowy200ml=ok190kcal+serek 150g=135kcal
O-śledź zielony w pomidorach i ziemniaki,kiszona kapusta z marchewką
K-jogurt ananasowy=90kcal
Razem:nie liczyłam bo czuję,że zmieściłam się w swoich 1800-1900kcal(+zeżarty kawałek świeżego sernika)-oj nie ładnie!!!!!
Ostatnie 2 dni były pod względem ćwiczeń katastrofą-tylko 30min rowerka.
Dziś chciałam nadgonić,ale jak na razie mam 30min rowerka i parę prostych ćwiczeń które mogłam wykonać podczas oglądania tv.
No bo wiecie leń straszny mnie trapi od 4 dni i ciężko jest mi się za cokolwiek zabrać.
Obiecuję sobie i wam że jutro ćwiczenia zrobię w co najmniej 100%,bo jest mi głupio,że jestem tak niesłowna jeśli chodzi o ruch.
przekroczyłam transfer danych na internecie i komp chodzi jak stara babcia,więc trudno jest nawet pozaglądać do Was.
Ważenie czwartkowe:-1,3kg
Widać zaczęłam zwalniać,albo to ta absencja w ćwiczeniach.Trzeba się bardziej zawziąć.
Pa kochani!!!
Melduję się!!!
Żeby nie było jestem,ale nic mi się już nie chce i pójdę zaraz spać.Jutro,a właściwie za parę minut mam ważenie i nie spodziewam się powalającego wyniku,bo w tym tygodniu byłam nieregularna.
Poodwiedzałam was koleżanki,poczytałam komentarze i jeden wyjątkowo podniósł mi adrenalinę.Jak macie ochotę to polecam PETTITKA czy jakoś podobnie.Ja jak człowiek z ręką na sercu bo martwię się o kogoś że ma 169kg i poradziłam żeby skontaktowała się z lekarzem.(miałam koleżankę której wydawało się że ma ok.100 ,a gdy zważyli ją w szpitalu miała 200kg organizm przestał funkcjonować i zmarła mając zaledwie 44lata)Po jej wpisie zastanawiam się po co ona jest na vitali jak robi sobie z nas jaja.Tu ludzie naprawdę potrzebują wsparcia ,a ona z nas kpi.No ale już się poobrażała i zniknęła z mojej historii a może i z całej vitali-niech jej ziemia lekką będzie.
Jutro,a właściwie dziś napiszę coś więcej .Idę liczyć owce.
Wolny dzień
Weekend upłynął na pracy -a raczej na nudach bo ruchu w restauracji nie było.W sobotę znalazłam sobie pracochłonne zajęcie(piekłam drożdżowe saszetki z nadzieniem na śniadania hotelowe)i ciasto z winogronami i jabłkami.Wczoraj jednak siedziałam 3/4 dniówki i gadałam z kolegami,bo bałam się cokolwiek więcej zrobić żeby znów szef kuchni nie miał pretensji .Nie wiem jak długo tak wytrzymam,bo nie umiem się bezkrytycznie podporządkować (lubię być twórcza).No ale dość o pracy,bo tak to będzie do 60 albo i dłużej-jak Bóg da.
Dietkowo było ok-robiłam tylko małe zamiany,ale kcal w normie.Niestety ćwiczenia zaniedbałam przez te 2dni bo pospać się chciało dłużej,potem trzeba było zrobić obiad dla siebie (do pojemnika )i dla rodziny i czas tak szybko minął,że trzeba było wychodzić,a jak wróciłam ok.23 to nie chciałam hałasować.Jestem właśnie po 30min rowerku później zrobię zaległe ćwiczenia z soboty i jakoś się wyrobię w te 2dni wolne.
Od rana jeździłam ze starszą córką,najpierw do lekarza bo nie dość,że skręciła wczoraj w pracy kostkę to jeszcze jest przeziębiona.Później byłyśmy na uczelni w Katowicach oddać zwolnienie i notatki i całe przedpołudnie szlag trafił-no ale za darmo mi mamo nie mówi.Teraz trochę do Was pozaglądam i muszę się wziąć za odgruzowanie chałupy bo na pomoc kaleki nie mam co liczyć-chyba że posadzę ją przy desce do prasowania.
Bądźcie ze mną nadal!Pa Pa całuski102
Wczoraj było ważenie-98,8
Wczoraj było dietkowo super tylko do popołudnia bo miałam w pracy tzw.gotowanie z szefem kuchni do nowej karty i ok 8-10potraw musiałam popróbować,żeby wiedzieć jak mają smakować.Tym sposobem zjadłam ok 200g polędwic i trochę kurczaka(zamiast kolacji-miałam gratis).Byłam u kosmetyczki -taka nagroda za stracone kg,a poza tym mam ładniejsze brwi i wyczyszczoną twarz.
Był rower-30min i zaległe ćwiczenia z wtorku.Te za dzisiaj i jutro muszę rozłożyć na dziś wieczór i niedzielę,bo jak pracuję więcej dni w tygodniu to nie wyrabiam z czasem na ćwiczenia modelujące.Teraz zrobię się na bóstwo i jadę na pogaduchy(po śląsku na klachy)do koleżanki.
Dziękuję Wam moje kochane za doping i wsparcie-bardzo pomaga!