Z racji jesieni chyba nachodzą mnie takie refleksje na temat własnego życia... O ile prościej mają ludzie, którym nie zależy na perfekcjonizmie. Ja pragnę i próbuję być perfekcyjną matką, żoną, gospodynią, pracownikiem... a w dodatku kobietą zadbaną, umalowaną itp itd. I jak się to kończy? Frustracją, że się nie udaje. Tyle. Kropka.
Nie da się. Tyle, że ja nie potrafię odpuścić. Lubię mieć w domu porządek. No lubię po prostu - a że jest w domu prawie 3 letni urwis więc codziennie wieczorem sprzątam tonę zabawek. Ale jak można usiąść wieczorem na kanapie i patrzeć na te sterty klocków autek? Ja nie umiem. Więc codziennie sprzątam.
Prowadzimy z Mężem własny biznes co oznacza pracę 24h na dobę 6 dni w tygodniu (niedziele to nawet ja odpuszczam :P). I też nie da się olać bo stracimy klientów, którzy nie wrócą. A na tym biznesie opiera się cała nasza rodzina.
Kolejny temat... Syn. Aniołek - patrząc na dzieci na placu zabaw. Spokojne, rozważne dziecko. Tyle, że jak każde dziecko wymagające uwagi. Codziennie znajduję czas który poświęcam tylko jemu. Uznałam jednak, że do przedszkola pójdzie od września, jak już te 3 lata będzie miał. Czy to dobra decyzja? Z jednej tak, z drugiej nie. Wierzyłam, że najlepiej mu z mamą a skoro mama w domu no to dziecko ze mną. Ale zaczęły się kłopoty zdrowotne męża wiec i moich obowiązków w firmie więcej. A synek? No cóż... Pojawiły się w naszym domu bajki przed tv. Ja nie mówię, że to całkiem źle bo nauczył się pięknie kolorów, liczyć, alfabetu. Zna milion słów czym wszystkich zadziwia. Ale ja bym chciała, żeby tych bajek było jak najmniej - i tu kolejny dylemat. Mama zapracowana, tata zapracowany, a Młody? Na bajki. Dobrze, że są Babcie które 2-3 razy w tygodniu ratują sytuację. I sobie myślę, po co ja się przejmuję, od 30 czy godziny bajek nic mu nie będzie - ale to już nie jest perfekcyjna mama która ma milion pomysłów na zabawę. I znowu ZONK!
Jako żona chyba najgorsza nie jestem hihih :P w tym temacie daje radę, mam cudownego Męża, który wspiera mnie i nie komentuje mojego dążenia do głupiej perfekcji. Po prostu wspiera i pomaga.
Co do mnie - na co dzień dresiki, kucyk, makijażu brak. Ale już nie o to nawet chodzi, tak mi dobrze. Tylko wiecie - schudłam 13 kg a ja tego wciąż nie widzę w lustrze. Widzę, że kupuję coraz mniejsze ciuchy ale w lustrze widzę siebie tamtą z wagą prawie 90 kg. I tu też daleko mi do perfekcji - w kwestii mojego wyglądu, trzymania diety, ćwiczeń. Tylko czy to jest różnica czy schudnę te kolejne 5 kg w ciągu miesiąca czy pół roku? Chyba nie... Aby zdrowo.
Także od dziś walczę z uporem do bycia perfekcyjną. W każdej dziedzinie życia się nie da. A jeszcze czasem po prostu trzeba odpocząć. Będę próbować.
Jak ktoś doczytał do końca, gratuluję i dziękuję. Dobrze czasem przelać w tekst to o czym się myśli i nie daje spokoju, a jeszcze przeczytanie komentarzy pod takimi refleksjami może dać dużo motywacji do 'ulepszania' siebie. Buziaki.