Hej. Wracam do diety po prawie 2 tygodniowej przerwie. Niestety temat postu poszedł w zapomnienie a to ze względu na chorobę męża, pobyt w szpitalu i teraz dalszą walkę o słyszenie.
W między czasie pojawiła się na początku magiczna 7 (niestety zauważona w biegu i totalnie nie wzbudziła mojej radości). Z nerwów i stresów i bieganiny waga spadała szybko... teraz zaczęłam trochę lepiej jeść więc ciut wzrosła i stanęła. Też w między czasie osiągnełam kolejny etap 79,6 kg. Teraz będę walczyć aby było -10 kg :) już nie dużo brakuje.
Trzymajcie za nas kciuki... Choroba i przeboje ze służbą zdrowia to nic fajnego :(
ppolka
7 kwietnia 2017, 10:47Trzymam kciuki, żeby było dobrze!
Justyna120776
6 kwietnia 2017, 20:43Trzymam mocno kciuki !!!!!
whoeverr
4 kwietnia 2017, 21:11Powodzenia, 3maj się!