Witajcie,czasu ucieka - wieczność czeka... hi hi...
zrobiłam sobie wczoraj ała... i boli mnie przez to palec... kciuk konkretnie, bo jak się próbowałam przerzucić na swoją część łózka to przysiadłam sobie palec i to w taki wredny sposób, że wywinęłam sobie paznokieć no i mam do połowy fioletowy.. dobrze, że to lewa ręka.. jedyne co mnie pociesza to to, że podobno w tym tygodniu temperatura ma być nawet do 30 st. i słonko.... byłabym szczęśliwa, gdyby nie padało..moje piękne potrzebuje rady...kiedyś Wam pisałam, że mam problem z bratem i jego dziewczyną..jest to cała historia i jakbym miała ją opisać to było by długo długo..spróbuje pokrótce....mój brat poznał swoją dziewczynę jakieś 6 lat temu...
ona miała 15 lat i już wtedy zaczęła u nas pomieszkiwać..
(zaznaczę, że do szkoły dojeżdżała w jedną stronę 1,5 h ok. 38 km)
żaliła się jak to źle ma w swoim domu...
niestety moi rodzice zresztą jak i wszystkim tak umiała opowiadać,
że wszyscy jej żałowali..a ona to wykorzystywała...
żyła u nas na koszt moich rodziców.. tak jak by mieli dodatkowo dziecko..
byli zaręczeni z bratem, ale w zeszłym roku okazało się,
że ona go zdradzała i oddała mu pierścionek.. wyprowadziła się...
ale nie na długo, bo szybko wróciła, bo po praktyce szkolnej,
którą załatwił jej mój ojciec w naszej miejscowości dostała pracę,
czyli sytuacja się odwróciła i znów musiała dojeżdżać 38 km tyle, że w drugą stronę..
więc, że cwana jest to znów do mojego brata się zaczęła odzywać, że żałuje..
a mój rąbnięty brat ją znów przyjął... (dodatkowy bodziec to kasa, którą mój brat ma,
a ona wie co do złotówki ile on ma na koncie, bo ona mu prowadzi księgowość)
z tym, że nie zapytał moich rodziców, czy oni mają ochotę ją oglądać...
bo nie dość, że nie dołoży się ani złotówki, to jeszcze nic nie pomoże,
bo ona "pracuje, więc nie musi"
jakiś czas temu była akcja, gdzie ta smarkula wydarła to swoje mordko na moją mamę..
nikt jej w domu nie trawi... patrzeć się nie da...
ja weekendami jeżdżę do narzeczonego, bo nie mam ochoty patrzeć na te wredne ryło...
i rodzice mają o to do mnie pretensje, że nie jestem w domu...
a mój problem w chwili obecnej jest taki,
że przez te szmatę mój brat nie przyjdzie na moje wesele...
bo w lipcu mój narzeczony powiedział jej co o niej myśli,
bo ta znów próbowała pokazać swoją władzę, że ona pstryknie palcem,
a my będziemy za nią biegać.. no i nie powiem, obraził ją...
swoją drogą.. w domu rodzice powiedzieli, że nie powinien, że przegiął..
ale widzę w duchu wszyscy myślą, że w końcu ktoś utarł jej nosa..
no i sytuacja jest taka, że pan I. jej nie przeprosi,
więc ona na ślub i wesele nie pójdzie, więc tym samym mój brat oświadczył mojej mamie, że on pójdzie tylko do kościoła, a sam na wesele nie pójdzie..
i co ja mam zrobić?
mama mówi, że mam z nią pogadać.. ale ja nie chce jej przepraszać..
bo w końcu to co powiedział pan I. było prawdę.. i nie chce dać jej satysfakcji..
doradźcie coś .....
edit: dziękuję za wszystkie rady.. nie pozostaje mi nic innego jak rozmowa z bratem..