powiem tyle mamy zimę po byku... w nocy było -12 st. C,
a teraz mamy jeszcze -7 st. C no i bielutko....
ale najważniejsze jest to, że w domku my 20 st. bo chłopaki zrobili wczoraj ogrzewanie..
także temperatura powoli wraca do normy...
wczorajszą wizytę u ginekologa uważam za pozytywnie zaliczoną..
badania wyszły bardzo dobrze, brak powodów do niepokoju,
nie mam tokso, morfologia i mocz w idealnej normie..
w końcu po 26 latach dowiedziałam się, że mam grupę krwi "0 rh+" bez przeciwciał..
czyli nie trzeba się martwić o sprawy konfliktowe..
widzicie czasem warto zrobić grupę krwi, bo ja całe życie myślałam, że mam "A rh+"
mam założona kartę ciąży, a następna wizyta 28 grudnia i będzie USG z Mężuszkiem,
bo on mam wolne między świętami..
pani Doktor mnie zbadała.. powiedziała, że maluch rośnie..
wszystkie leki mam odstawione, został mi folik, który będę brać wiadomo już do końca..
jestem zadowolona... poczułam ulgę po tej wizycie...
martwiłam się też o wagę.. od mojego ostatniego ważenia przybył mi niespełna kilogram..
czyli jest dobrze... za trzy tygodnie znów zobaczymy nasze małe Cocolino... :D
po wizycie pojechałam do rodziców.. siedziałam u mamy do 22...
dostałam wałówkę na cały tydzień.. moja kochana Mamusia... :D
owocków na witaminki dla małej Kruszynki... coś słodkiego na Mikołaja..
no i mięsko.. mama dała mi także swoje nieużywane firanki..
takie ok. 2 m, bo dla niej za długie, a dla nas wrę mogły by być dłuższe..
ale zobaczymy może coś się z tego wykorzysta..
na noc wróciłam do Mężusia...
powiedziałam Mamie, że Wigilie spędzamy sami... trochę widziałam jej smutno było..
ale powiedziała, że skoro tak chcemy to nasza decyzja.. bo ona rozumie,
że mamy już swój domek.. więc jedziemy do nich w drugi dzień..
Miłej Soboty Kochani...