Witajcie,
no i w zasadzie można powiedzieć, że długi weekend za nami...
cały czas się coś robi, więc nawet nie wiem kiedy ten czas przeleciał...
sobota przeleciała jak co dzień... obowiązki, dziecko, itp.
w niedziele byliśmy najpierw po samochód u rodziców (brat go naprawił, bo jak zwykle mam szczęście i to mnie się popsuł - dobrze, że to nic poważnego)
popołudniu pojechaliśmy do Katowic do Ikei.. kupiliśmy kilka drobiazgów..
dywan dla Mikosia (ulice), trochę przyborów kuchennych, nogi do mebli...
a potem pojechaliśmy do Chrzestnej Mikołaja.. na kawkę na chwilę..
Miki dostał górę zabawek - używane, ale w stanie idealnym...
ledwo się do naszej Ibizki zapakowaliśmy... jeździk z BWM,
dwie duże straże z drabiną, traktor z przyczepką, pogotowie, wyścigówkę.. itp,
wczoraj byłam w pracy... fakt moje cztery godzinki przeleciały bardzo szybciutko..
zrobiłam wszystko co miałam zadane.. a potem się byczyłam...
. a potem ja zajmowałąm się Młodym, a Pan I. walczył z melami...
wymyślił sobie, że zamontuje do mebli nogi...
więc musiał wszystko z mebli wyrzucić...
a jak myślicie kto to wszystko musiał poukładać..??
a do tego Mikołaj wczoraj nie chciał zasnąć i do 23.30 szalał jak szalony...
a dziś... od rana walczyłam ze ścierą, odkurzaczem, mopem...
ale teraz mam w końcu spokój...
Miki śpi, Pan I. pojechał w południe na ryby...
a ja właśnie skończyłam kawę i pożarłam ostatni kawałek szarlotki...
ok. 20 przyjadą rodzice.. Tata przywiezie Mamę,
bo Pan I. od jutra ma pierwsze zmiany...
więc Babcia zostanie z Mikim przez trzy dni...
poczytam co u Was póki mam luz..
Miłego wieczoru...