Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 281320
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2014 , Komentarze (15)

Witajcie,

Mikołaj śpi, Szanowny Pan I. zaraz wróci z pracy....
a ja piję kawę,
bo muszę zabrać się za jakieś przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej...
dzwoniła do mnie Pani z "Ośrodka", że mam być w poniedziałek na 11.30..
poza mną jest jeszcze jedna kobitka..
wiem tylko tyle że ma 36 lat i ma 26 km do "ośrodka"
mam spore szanse, ale się jeszcze nie cieszę... a raczej mam mega nerw..
bo boje się, że zawale szansę...  bo doszło do mnie, że mam mizerną wiedzę..
i raczej mam nadzieję, że Pani zrezygnuje bo ma kawał drogi,
a to pół etat za najniższą pensję..

ale jak się uda, kupię sobie szampana i się chyba spiję....

pewnie sobie pomyślicie, że z leksza mi wali na punkcie tej pracy...
pół etat za najniższą krajową... 
może i mi wali, ale u nas trudno o pracę na miejscu...
wole zarobić na pół etatu 500 zł, ale nie mam dojazdu (ok. 300 zł),
jestem na miejscu w razie W gdyby coś nie tak z Małym...
pan I. z Mikołajem zostanie gdy będzie miał 2 i 3 zmianę,
poza tym jest szansa dogadać się co do czasu pracy...
a nieoficjalnie się dowiedziałam,
że mają plany po pół roku starać się o kasę na cały etat... 

no to teraz trochę z innej beczki...
w niedziele byliśmy w Mosznej...
całodzienna wycieczka... od nas to jakieś 75 km...
ale fajnie było... pogoda świetna była 25 st...
potem podjechaliśmy do Czech po piwko...
w takim sklepiku zaraz za granicą... czeskie piwo, w chińskim sklepiku... hi hi...
Mikołaj się tak wyszalał... był swoim żywiole.... o to focia...



Dobrej nocy.....

14 października 2014 , Komentarze (5)

witajcie,

zerknęłam na poprzedni wpis.... ups, ale mam zaległości...
Miki ostatnio stał się bardzo wymagający
i jak mu się nie poświęca czasu to bardzo psoci..
ale dzieciak jest coraz mądrzejszy... dorośleje ten mój Bąk...
zaczyna mówić pojedyncze słówka... wszystko go interesuje..
i co najgorsze niczego się lump nie boi...
byliśmy dziś na szczepieniu, Pani Doktor tylko go zobaczyła i już mówi,
że z niego taki Łobuziak pewnie.. On nawet szczenieniem się nie przejął....
nawet nie pisnął...
a potem poleciał od razu do drzwi i robił kuku Pani Doktor do gabinetu...

co u mnie? z moją nową pracą jeszcze nic się nie wyjaśniło...
wiem narazie tyle, że mam dwie osoby w konkurencji..
mam nadzieje, że w końcu się to wszystko wyjaśni...
jestem zmęczona już tym napięciem... 
a nie ukrywam, że bardzo mi zależy na tej pracy
- bo na miejscu (5 minut z buta), bo państwowa..
fakt pieniądze mizerne.. ale grunt to się zahaczyć.. narazie na pół etatu by było..
ale w tej sytuacji potrzebowałabym tylko opieki dla Mikołaja co trzecie tydzień..
a tak zająłby się nim mój Szanowny Mąż...
ale nawet nie chce marzyć....
jutro będę dzwonić co dalej... 


bardzo potrzebuje jakieś stabilizacji, bo chyba się nerwowo wykończę..
w tym tygodniu i tak siedzę w domu, bo moi rodzice pojechali nad morze na tydzień..
więc nie miałabym i tak z kim Mikołaja zostawić...
ale szefowa wie, że szukam czegoś bliżej...
próbuje się skupić i jakoś przygotować do dalszego etapu rekrutacji,
ale wiecie jak to z małym dzieckiem...

szybko poczytam co u Was...
i do dzieła...

dobrej nocy

3 października 2014 , Komentarze (1)

Witajcie,

przerywam ciszę... jak zwykle obowiązki mnie zawaliły...
ale i tak nie jestem jeszcze na prostej...
dom wygląda jak po tajfunie.. a ja nie wiem od czego zacząć...
pewnie nawet nie zacznę...
bo mam teraz inny priorytet.. nowa praca -  powiem tylko tyle żeby nie zapeszyć...
jak się wszystko wyjaśni to napiszę coś więcej... 

w poniedziałek mieliśmy 2 rocznicę ślubu...
ale mnie nie było w domu, więc minęło niezauważalnie..
może w niedziele wybierzemy się do kina...
chociaż wolałabym do lasu na grzyby,
bo i tak stres nie pomoże mi się skupić na filmie...
ale nie chce psuć frajdy Panu I., tak dawno nie byliśmy nigdzie sami... zobaczymy... 

Dobra wracam do nauki... 

Miłego popołudnia..

26 września 2014 , Komentarze (2)

Witajcie,

wiem, że się powtarzam, ale czas mi ucieka... życie przepływa przez palce..
kurcze zawsze coś na wariata..
nawet teraz jak siedzę i robię ten wpis nie czuje wewnętrznego spokoju...
cały czas mnie "coś" goni...
ten tydzień nawet nie wiem jak ale już w zasadzie się kończy..
a dopiero nie dawno była sobota... dobra już nie narzekam..

poniedziałek - czwartek to 4 dni w pracy... wróciłam wczoraj wieczorem..
ale zanim się ogarnęłam, zanim Mikołaja oporządziłam i uspałam..
Pan I. wrócił po 22 z pracy,
a ja po kąpieli do 2 w nocy siedziałam jeszcze w papierach...
dobrze, że łaskawie dziecko spało do 7, a w łóżku leżało jeszcze do prawie 8..
dziś już padam na ryjek,
ale co z tego pewnie znów mi do północy zejdzie w papierach...

od wczoraj walczę z praniem...
wstawiłam już trzy pralki, a przede mną jeszcze 3 kolejne...
najgorsze jest to, że wszystko dłużej schnie..
więc muszę stopniowo, by zdążyło wyschnąć...
a zależy mi żeby jak najwięcej wyprać i wyprasować,
bo koszę się już nie domykały, a przecież ja znów od poniedziałku do pracy jadę..

tyle miałam do napisania, a jak zwykle na narzekaniu się chyba skończy...
bo nie wiem co mam napisać...
a no może to: Pan I. zamówił dla mnie nowy telefon..
mój iphone ma już prawie 5 lat.. zaczyna szwankować..
umowa się kończy, poprzednia była bez telefonu to teraz moja kolej na nówencję..
do abonamentu będzie 20 zł więcej niż teraz, a będzie nowe białe cudo... 


czytam co u Was i biorę się ostro do roboty... 

buuu............

Dobrej nocy..........

20 września 2014 , Komentarze (2)

Witajcie,

sobota minęła mi ekspresowo.. nawet nie wiem kiedy....
ale po tak udanej nocy
Miki zasnął wczoraj ok. 20.15 i obudził się na ciumkanie dopiero ok 5.30
po czym spał jeszcze do ok. 7.30.. więc same widzicie, że noc świetna..
szkoda tylko, że to pewnie jednorazowy epizod...


czas płynie bo ja jak zwykle zabiegana.. cały czas coś robię...
do 15 coś w domku działałam.. sprzątanie, pranie, gotowanie...
a potem pojechaliśmy do Rodziców...
ja zostałam z Mikim, a szanowny Pan I. pojechał z kolego na ryby..
były klachy, kawusia i szaleństwo Mikosia..
więc zasnął już w drodze do domu..
a ja rozpakowałam zakupy, zjadłam kolację..
zaraz pójdę pod wodę i jak zwykle w papiery.. o mamusiu jak mi się nie chce...
ale czas zaczyna naglić.. koniec miesiąca bliski..

wczoraj przyszło rozliczenie półroczne za prąd..
udało nam się ! UDAŁO !!! w końcu to nam muszą zwrócić,
a nie my mamy im dopłacać..
marcowe rozliczenie dało nam dość po dupie finansowo.. 360 zł do zapłaty...
więc podnieśli nam prognozę no i płaciliśmy ok 130 zł..
ale zawzięłam się i chciałam sobie udowodnić, że da się..
i tak UDAŁO się wyszło mi, że porównując ostatnie zużycie to zaoszczędziliśmy ok 337, 21 zł..
ale trzeba było się zmobilizować... mamy taryfę z tańszym prądem w godzinach:13-15 i 22-6..
więc wszystko co się da,
a trzeba użyć do tego większej ilości prądu staram się robić w tych godzinach..
bojler, piec, pralka, zmywarka, żelazko, parowar nawet odkurzanie.. dumna jestem...
ale teraz nie wiem skąd dowalili nam 170 zł prognozy,
a myślę że zimą dojdzie tylko trochę więcej za światło, bo szybciej robi się ciemno.. 

dobra lecę pod wodę...

Dobrej nocy...

19 września 2014 , Skomentuj

witajcie,

no i mamy piątek i weekendu początek...
znów piątek - w takim tempie to przegapię swoją 30-stkę..
dobrze, że jeszcze trochę do niej zostało..

dziś dzień jak co dzień...
byłam na spacerku, w sklepie lotka puścić
(puszczam nasze nr
- 1 zakład na 10 losowań i w zasadzie zawsze 24 zł się zwraca..
może kiedyś się uda coś więcej)
zrobiłam obiad, pranie, posadziłam moje róże w ogródku..
i takie tam różne przy okazji.. 

Pan I. w pracy, Miki śpi, a ja muszę znów babrać się w papierach..
a tak mi się nie chce... poszłabym już pod wodę i spać..
ale ja nawet jeszcze nie zaczęłam.. koszmar..
naprawdę mam poczucie jakiegoś wewnętrznego bajzlu, braku składu itp...
wiem mało to logiczne... tyle bym chciała zrobić, ale jakoś nie mam na to energii..
buu.... jestem rozlazła klapa...

dziś umyłam włoski po fryzjerze i jestem zadowolona..
umiem sobie je ułożyć i wyglądam w końcu jak człowiek...
a przynajmniej się tak czuje jak wychodzę do ludzi..

no nic biorę się do roboty... nikt za mnie tego nie zrobi....

Dobre nocy...

18 września 2014 , Komentarze (4)

Witajcie,

na ten tydzień się już napracowałam pod względem zarobkowym...
- chętnie bym jeszcze poszła do pracy,
ale nie chce nadwyrężać dobroci, chęci i cierpliwości mojej Mamy...
no i Dziadka w sumie też.. bo Dziadek to w ogóle oszalał na punkcie Mikosia..
jak tylko ma czas to zaraz porywa do na spacer
i dumnie paraduje chwaląc się wnukiem..
albo chodzi z Mikosiem po podwórku i pokazuje mu różne rzeczy..
a to posadzić Małego w traktorze,
a to w autobusie, idą do gołąbków, do kurek, do świnek..
widzę, że Mikoś bardzo lubi być u Dziadków...
a ja wiem, że mogę Go spokojnie zostawić go na kilka godzin i jest bezpieczny...

Miki nadal zakatarzony... ale przynajmniej nie ma gorączki..
będziemy teraz w domu to sobie go przypilnuję z tym czyszczeniem nosa...
- jak widzi fridę to ucieka - ale co zrobić ??

udało mi się przed powrotem do domku zaliczyć wizytę u Kuzynki-Fryzjerki..
miałam się nie obcinać na zimę,
ale jednak pojechałam, obcięła mnie i w sumie nawet dość krótko.. hmm... 
Pan I. powiedział, że mu się nie podoba.. ale mam Go w nosie..
i tak w zasadzie nigdzie razem nie chodzimy.. 
Mikoś też zaliczył swoją pierwszą wizytę u fryzjera..
od razu inaczej wygląda.. tak doroślej...
byłam zaskoczona jak grzecznie siedział na moich kolanach
a J. go strzygła góra nożyczkami, a tył maszynką.. 


dobra nadrabiam Wasze pamiętniki i czas spać..

Dobrej nocy..

15 września 2014 , Komentarze (6)

Witajcie,

więc niedziela minęła na leżakowaniu i zwalczaniu katarku u Bąka..
odpukać jest lepiej.. uff....
ale byliśmy u lekarza, bo jutro miało być szczepienie -> odra, świnka i różyczka..
ale nic z tego bo ma lekkie przeziębienie,
musiało go gdzieś przewiać, ale gardełko i płucka czyste..
no i zębuki mu idą znów wszystkie na jedno huraaa.... trójeczki..

była dziś u nas Pani podpisać umowę na net z światłowodu..
aktywacja w styczniu, ale router i podłączenie za free..
taka promocyja do końca września, bo na to dostali kasę z Unii..
a od stycznia, bo ciągle jeszcze jest ta umowa z sąsiadką
i trochę głupio ją teraz olać..
poza tym mamy 7 miesięcy za free później..
pół roku za przejście od innego operatora i miesiąc za polecenie..
więc szczerzę zęby na te okoliczność...

dobra czytam co u Was i uciekam do wyrka...
jutro jadę do pracy, więc znów mnie troszkę nie będzie..

dobrej nocy...

14 września 2014 , Komentarze (8)

Witajcie,

nie było mnie tydzień, ale już jestem...
w zeszłą niedziele byliśmy na dożynkach u rodziców 


fajnie nawet było, trochę się odstresowałam..
a Mikoś szalał... ojej.. był szał w dmuchawcu z kulkami..
a jak na parkiecie wywijał.. byłam w szoku... szalał jak na dopingu...

ja z Mikosiem zasialiśmy już u moich rodziców, bo ja cały tydzień pracowałam.. 
najpierw trzy dni u Brata, a potem na śmieci biurowe.. 
ale czasami trzeba trochę budżet połatać.. szczególnie, że tyle wydatków..
ja nie wiem jak i gdzie ta kasa się rozchodzi..
wróciłam w piątek wieczorem,
ale już mi się nie chciało kompa włączać, a telefon zamula znów..
na szczęście od stycznia będziemy mieć już światłowód u siebie..
więc powinno nie być problemu.. 
wczoraj uśpiłam wieczorem Malucha, dokończyłam akcję "papryka" - tzn. zagotowywałam paprykę konserwową i leczo,
a po kąpieli zrobiłam pół wpisu
i moje Dziecię obudziło się z takim płaczem i krzykiem jak nigdy,
nie umiałam go ogarnąć przez pół godziny.. 
Biedaczek miał 37,5 st i nabawił się kataru,
który nie dawał mu spać...
noc
należy raczej do tych kiepskich...
teraz śpi... tylko jak długo z tym katarem??

pogoda całkiem fajna na spacer, a my dziś będziemy się kisić w domu...
no i ze wtorkowego szczepienia też nici... grr....

a tak co poza tym u nas? 

Mikoś przez tydzień dał Babci popalić.. biedna moja...
ale przynajmniej wiedzą, że nie jest to takie łapu capu..
Mama się sama zdziwiła faktem, że sama wychowała troje dzieci..

u nas plaga komarów... jak nie było ich przez całe wakacje teraz jest masakra.. biegam wieczorami po domu z elektryczną łapką na robaki..
nie wiem jak te gady wchodzą.. okna które mamy otwarte to te w których mamy porządne siatki na owady, więc jak one włażą?
Miki pogryziony rączki, główkę, nawet brzuszek..
macie jakiś pomysł na łagodzenie po ukąszeniu,
bo Miki ma uczulenie na fenistil...

nie wiem jak to jest, ale z każdym miesiącem mojego małżeństwa mam wrażenie, że mam dwoje dzieci, a nie męża...
nie było nas tydzień a szanowny Pan I. w domu nie zrobił nic !!!
nawet naszego pomidorka koktajlowego (który jeszcze jest zielony i owocuje) mu się podlać nie chciało... po prostu nic tylko się załamać..
a wczoraj zamiast mi pomóc to wymyślił sobie, że na ryby na nockę pojedzie..
a ja z 5 kg papryki, 2 kg pomidorów zostałam...
a on posiedział z Małym 2 godzinki,
narobili takiego bałaganu, że jeszcze musiałam po nich sprzątać..
bo Tatuś nie raczy nawet po sobie posprzątać..
masakra... dobra wyżaliłam się trochę..

Kochaniutkie udanej niedzieli życzę...

5 września 2014 , Komentarze (4)

Witajcie,

no i mamy piątek - weekendu początek..
a dla mnie to dzień jak co dzień...
drugi tydzień siedzę w domu.. wybieram zaległy urlop..


pogoda piękna, więc znów pójdziemy na spacerek po Mikołajowej drzemce...
wczoraj wydreptaliśmy 9 km.. na dwa razy, ale dziś pewnie będzie tylko z 5 km,
bo rano byliśmy w L-cu na zakupach w Biedrze.. 

przez te nasze spacery leśne chyba załatwiłam naszą starą chiccospacerówkę..
kółka się zaczynają rozchodzić.. ale przecież nie będzie służyła wiecznie..
to już co najmniej 4 dziecko więc co się dziwić, że ma powoli dość..
ale na allegro duży wybór używanych,
więc się nie ma co martwić za 200 zł kupi się już coś ciekawego..

dobra czytam co u Was i biorę się do prasowania,
żeby nie stworzyć znów wielkiej góry zaległości..

Udanego popołudnia 

i

miłego weekendu...........

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.