Witajcie,
w ten piękny listopadowy dzień... pogoda cudowna.. cieplutko...
dawno nie zdarzyło się bym na Wszystkich Świętych ubrała lekką kurtkę...
wczoraj byliśmy na cmentarzach... u teściów i mojej rodzinki...
potem zaległe urodziny mojej mamy... wróciliśmy ok. 20.30...
Miki padł jeszcze w samochodzie.... więc ja zabrałam się za moją wielką górę prasowania... machłam ją dość szybko...
a dziś... siedzę sobie przed TV z lapkiem na kolanach....
Miki śpi... a pan I. pojechał sobie na ryby rano..
więc dziś mam spokój..
nawet obiadu nie gotuję, bo mam zupkę z wczoraj dla Małego...
jak się obudzi to dostanie jeść, a potem pójdziemy spacerkiem na cmentarz do teściów... trzeba korzystać z pogody, a nie kisić się w domu...
jutro znów do pracy... od jutra przejmuję obowiązki...
więc zaczyna się już trochę poważnych zadań...
ale dam radę..
Miłego popołudnia...