Dziś doszłam do jedynie słusznego wniosku, że
mój kot to jednak
wredna istota. Tej nocy postanowił, że nie da mi spać i oczywiście dopiął swego.
Żeby mnie obudzić często liże mnie po nosie, albo gryzie w rękę (delikatnie), zwykle też wytwarza hałas zwalając wszystko co się da ze stołu i półek. Dziś do swojego repertuaru dołożył jeszcze zrywanie zasłonek z karnisza...
Pół nocy nie spałam!!! Wszystko dlatego, że nie pasowała mu karma w misce i chciał coś innego. W końcu się poddałam i dostał pierś z kurczaka (mój obiad).
A co robi teraz ta moja
paskuda... śpi sobie jak
aniołek... ale to się niedługo zmieni...
A jeszcze wczorajsza rozmowa? Jak poszło? Sama nie wiem, było miło, chyba nawet aż za miło... to dopiero wstępny etap rekrutacji...
Fajnie byłoby tam pracować, firma spoko, stanowisko świetne... ale to chyba zbyt piękne żeby się spełniło. Nie ważne, nie będę teraz o tym myśleć. Dopiero za dwa tygodnie będę wiedzieć, czy w ogóle zaproszą mnie do drugiego etapu.
Z resztą w poniedziałek mam jeszcze rozmowę gdzie indziej, jutro mam zamiar powtórzyć francuski, tak na wszelki wypadek.
Oj ale się dziś rozpisałam...