Byłam w Wambierzycach i Bardo Śląskim, na pielgrzymce. Jak co roku, zresztą
W poniedziałek i wtorek. Od środy już normalnie pracuję.
W drodze powrotnej urwało nam się mocowanie rury wydechowej i dwa razy musieliśmy (znaczy się mój D. musiał) naprawiać tymczasowo - na druta!!!
Mocowanie już naprawione
Diety przez dwa dni nie było: były normalne (tłuste) obiady, były pierogi na kolację, było ciasto do kawy.......
Wczoraj byliśmy zamówić pomnik na grób od mamy mojego D.
tylko montaż tego co było (tam spoczywa również ojciec od D.) + wyszlifowanie płyty i nowy napis = 1 351,- zł
nawet cena mniejsza niż liczyliśmy. Myśleliśmy że około 2 tyś.
Na koniec października ma być gotowy.
A moje jedzonko na dzisiaj wygląda tak:
to znaczy:
Śniadanie:
dwie bułki żytnie, jedna smarowana twarogiem jogurtowym, druga pastellą jajeczną + 3 plastry sera żółtego + papryka czerwona.
II śniadanie:
Jogurt + brzoskwinia.
Obiad:
mięso wołowe + brokuły - parowane.
Kolacja:
sałatka: sałata lodowa+ pomidor+tuńczyk+przyprawy.
Jutro idę na imprezę z okazji odejścia na emeryturę współpracownika.
Wcale mi się nie chce. Miałabym ochotę zrobić gruntowne porządki w domu, bo ciągle coś i okna czekają do umycia, i musiałabym poukładać w ciuchach letnio-zimowych, i kafelki umyłabym w łazience i może w kuchni.... - o! takie mam marzenia he he he he.... Lubię mieć czas do "pobycia" w domu
może uda mi się coś porobić....., ale znowu na prędko
Buziolki.....