W pracy wariatkowo, w salonie wczoraj spokój, a dzisiaj pewnie dłużej będę....
Wczoraj miałam czas żeby na spokojnie zrobić papryki nadziewane mięsem i ryżem. Około 19.30 już byłam wykąpana, papryczki dochodziły w piekarniku i miałam ochotę na kawę. Oczywiście nie napiłam się kawy, tylko wody . Muszę to dzisiaj nadrobić!!
z reszty farszu zrobiłam kotleciki: dodałam jajko, obtoczyłam w sezamie i przyprawie "panierka do drobiu" i usmażyłam na łyżce oliwy.
a jedzonko nie dziś:
czyli:
Śniadanie:
chleb smarowany ostrowią, frankfurterki i ogórki kanapkowe.
II śniadanie:
owoce i jogurt.
Obiad:
1 papryka nadziana mięsem i ryżem (nie jem papryki pieczonej - nie lubię, tylko nadzienie ) + 2 klopsiki (j.w.)
Kolacja:
sałata lodowa, pomidor, przyprawy.
idę pić kawę
Buziolki......
Karampuk
15 września 2015, 18:02ostatnio wszedzie w pracy domy wariatów, jakies fatum czy co ?
Magdalena762013
15 września 2015, 16:04U mnie w rodzinie papryki faszerowne sie gotuje., ale moze Twoje pieczone są jak gotowane?
debra
15 września 2015, 13:54Kawy nie potrafię sobie odmówić.Delektuj się .
agnes315
15 września 2015, 10:34żeby Ci serce nie stanęło :)))