Wczoraj wieczorem, jak weszłam do wanny zaczęło mi sie kręcić w głowie....
Myslę sobie: jadłam, piłam...., woda nie za gorąca!
Więc wyszłam szybciutko, wytarłam się i...... słabnę, dłonie mi drętwieją, czuję że odpływam....., łzy mi lecą z oczu, mimo, że nie płaczę! i co dziwne kaszlę, bo nie umiem powietrza złapać! Nawet nie miałam siły zawołać synową z drugiego pokoju. Jak przechodziła powiedziałam, że źle się czuje (zresztą trudno było nie zauważyć!), ale nie potrafiłam jej powiedzieć co się dzieje...., ciągle tylko myślałam o tej mojej koleżance co zmarła na wylew niedawno!!!!
Synowa namoczyła ręcznik w zimnej wodzie, położyłam go sobie na szyję, potem się zgramoliłam z wersalki i wziełam KALMS (jedyne co miałam) i się uspokoiło troszkę, zasnęłam (wszystko trwało chyba z godzinkę).
.... Dzisiaj lepiej, nic się nie dzieje, ale już się rejestruję do lekarki mojej, bo poczułam wczoraj strach!
Tak mi się widzi, że odreagowuję stresy moje w ten sposób.... Oby nic z serduchem!
Waga na dziś 81,6 kg (wczoraj bez wizyty w toalecie ale dietkowo poprawnie)
Pozdrowionka dla wszystkich...
dobre, dobre! właśnie przeczytałam u jednej z Vitalijek: lat 15, zwiazek parterski !!!!