Czyli jest spadek i to całkiem niezły 0.8 kg. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego w ciągu tygodnia waga spada słabiej niż w weekend. Sobota kaloryczne nie odbiega od innych dni, w niedzielę jem wczesny obiad - rosół z konjacem, na kolację deser jakiś, ostatnio był placek z migdałowym biszkoptem, żelką truskawkową i kremem mascarpone+śmietanka, oczywiście bez cukru. Na weekendzie robię sobie też keto-pizzę z papryczkami jalapeno. I tak się zaczęłam zastanawiać, czy może te papryczki robią jednak robotę, w końcu zawierają kapsaicynę. I tak, w tym tygodniu do śniadania dodawałam sobie kilka plasterków ostrej papryczki.
Z mniej wesołych rzeczy, córka najmłodsza ma katar i do tego dołączył kaszel. Mieliśmy teleporadę i wizytę stacjonarną. I na tej wizycie lekarka kazała dać antybiotyk. Dziecko nie gorączkuje, nie ma zaczerwienionego gardła, jest katar i pokasływanie. Zachowuje się normalnie. Nie dałam tego antybiotyku. Dzisiaj jedziemy do innego lekarza, zobaczymy co powie. Miotam się jak ryba w sieci, nie wiem co zrobić, co będzie lepsze dla dziecka...