hmmm ważne, że wracam
4 tygodnie akcji nie zmieniły stanu rzeczy - to smutne i zniechęcające
ostatni łikend uświadomił mi,
że z obecną wagą też mogę być szczęśliwa - to baaardzo zachęcające :)
być może miały w tym udział obchody mojej szóstej rocznicy ślubu :)
od dziś wracam do diety i ćwiczeń...
w końcu mam jeszcze 6 tygodni, które mogę wspaniale wykorzystać :)
dziś dieta obfitowała w domowy
(czytaj: dietetyczny) fast food
śniadanie: 4 wasy, szynka, pomidory, ogórki, kawa zbożowa z mlekiem
obiad: kurczak a'la kfc (filety pocięte na paseczki, marynowane w maślance, panierowane w pokruszonych krakersach i pieczone w piekarniku bez grama tłuszczu - genialne! wypróbujcie!), pieczone ziemniaki, sos tzatziki, pomidory
kolacja: danie zwane quesadilla, czyli tortilla zapiekana z pomidorem posiekanym dość drobno, szynką, szczypiorkiem, keczupem i startym serem żółtym