dzień 5 - lubię, jak wszystko idzie gładko
dziś pierwszy od wielu tygodni piątek w pełni kontrolowanyoczywiście pozwoliłam sobie na małe co nieco (piątek to w końcu piątek), ale bez szaleństwjestem z siebie dodatkowo dumna, bo pan i władca trochę mnie namawiał na złamanie postanowień ;)ale ja na to no way, dziś mam dobry dzień, więc nawet żadnej wymówki nie mam :)
zjedzone:- kromka razowa, kromka orkiszowa, rama, szynka z indyka, pasztet, rzodkiewka, papryka- owsianka cynamonowa, jabłko, kiwi- pieczona karkówka (musiałam, taką miałam ochotę), frytki z piekarnika, surówka wielowarzywna- sałatka kalafiorowa, kromka razowa z ramąależ jestem dziś z siebie zadowolona :)
dzień 1 po raz setny (mam nadzieję, że ostatni)
no to nadszedł dzień próbycały czas powtarzam jak mantrę, że dziś może być mi ciężko, ale za miesiąc będzie duuuuuużo lepiej i muszę wytrzymać - ba! ja CHCĘ WYTRZYMAĆ
kurczowo trzymam się tej myślimam w sobie mnóstwo strachu przed kolejną porażkąjestem jak tykająca bomba zegarowa, naprawdę nie mam pojęcia kiedy wybuchnę
menu:- 4 małe kromki chleba słonecznikowego, szynka, papryka- 2 małe kromki chleba słonecznikowego, szynka, papryka- pomarańcza- pieczony indyk, ziemniaki, kapusta kiszona- zupa krem z pomidorów i innych warzyw + kromka z ramąnie zamknę się dzis w 1500 - mam rozepchany żołądek i taką dawkę kalorii jest mi niezmiernie trudno osiągnąć po tylu dniach rozpustyps. polecam film my sister's keeper (nie pamiętam polskiego tytułu) - bardzo fajny i trochę terapeutyczny
każda z nas na pewno musiała pozwolić komuś odejść, ten film pokazuje, ze nie ma w tym nic złego
05.01 - dzień 16
obżeram się ostatnio rybami, jak tylko mogę, na wszelkie sposoby
jem ryby pieczone, smażone, wędzone, nawet surowe
nie mam pojęcia skąd to się bierze
dziś dzień był tylko lekko szalony, ale tylko dlatego, że nie zdążyłam zabawić się na dobre - o 21 po prostu zasnęłam i obudziłam sie następnego dnia o 11:30 w południe :) to chyba jakiś opóźniony szok tlenowy
zjedzone:
- trzy kanapki na śniadanie, z szynką, serem, pasztetem wędzonym i warzywami, kawa zbożowa z mlekiem
- sushi - mniaaaaaaaam przesmaczne
- dwa kawałki pizzy
- martini ze spritem
to już moje ostatnie imprezowe podrygi, w sobotę wracamy do domu
04.01 - dzień 15
bałam się dzisiejszego dnia, ale poszło gładko
żadnych napadów, wieczornych drinków, fast foodu...
menu oczywiście nie było megadietetyczne, ale jak na pierwszy dzień odwyku, jestem bardzo zadowolona :)
- dwie kajzerki, schab, ser żółty, sos czosnkowy, papryka, ogórek, kawa zbożowa z mlekiem
- kajzerka z serem żółtym i sosem czosnkowym
- panierowany kurczak, pieczone ziemniaki, sałatka ze świeżych warzyw
- kawałek ciasta miodowego z kremem
jestem najedzona, ale nie obżarta, cieszę się, że udało mi sie dziś ogarnąć bez zbędnej histerii
nie wiem czy jutro też mi się uda, mam w planie wybrać się na sushi, więc może to odwróci moją uwagę
muszę przyznać, że baza turystyczna w ustroniu jest rewelacyjna, zarówno pod wzgledem kulinarnym, jak i kulturalnym oraz rekreacyjnym
restauracje są świetne i oferują coś więcej niż niesmiertelny kebab z frytkami, którego nie znoszę
codziennie chodzimy na koncerty kolęd, noworoczne, nawet udało się zahaczyć o galę operetkową
a trasy kijkowe są rewelacyjne
jeśli chcecie odpocząć i zrelaksować się, przyjedźcie tu, to wyjątkowo przyjazne miejsce :)
mam już plan naprawczy, który wcielę w życie po powrocie do domu, czyli od poniedziałku
- dieta 1500 kalorii (będę liczyć tylko kalorie z głównych składników, bez owoców i warzyw, bo jem ich za mało, więc wliczanie ich w limit tylko mnie do nich dodatkowo zniechęci)
- chcę zacząć wprowadzać aktywność, na razie niewielką, bo dieta będzie wystarczajacym stresem - także codziennie ok 20 minut orbitreka lub 3 siedmiominutówki
- w styczniu chcę schudnąć 7 kg
03.01 - dzień 14
pięknie! dwa tygodnie minęły...
zero przemyśleń, zero poprawy
jest wręcz przeciwnie - próbuję od tych myśli uciekać, bo czuję się fatalnie
dziś znowu obudziłam się w środku nocy w panice, że muszę coś zrobić ze swoją wagą
strasznie mi ciężko z tą nocną histerią - chwilami ma wrażenie, że nie ma już dla mnie ratunku i wyjście jest tylko jedno
na co komu takie życie?
aha - dziś znowu full wypas
nie wiem jak zacząć, nie wiem, jak to pociągnąć, co zrobić ze smutkiem i strachem, czym je zagłuszyć, jeśli nie jedzeniem i winem?
02.01 - dzień 13
nadal do kitu - wyżerka pełną gębą