Pamiętnik odchudzania użytkownika:
deemcha

kobieta, 37 lat, Coco Island

164 cm, 106.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ćwiczyć codziennie, no i schudnąć raz na zawsze!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2013 , Komentarze (4)

no więc z wrócenia na fitness nici.. nie mam czasu na to fizyczne.. prace do obrony trzeba złożyć do wtorku..a moja jest w trkacie poprawek.. więc poprawiam- to poki co mój priorytet niestety.. jeszcze jutro zaliczenie. Czasu mi dziś zabranie! 
Nauczyć się całej kardiologii i skończyć pracę licencjacką.. aż żeby ta doba miała conajmniej 48h!! 

Fakt faktem.. mam nadzieje ze jutro już mi zaakceptuje promotorka pracę i zdam to zaliczenie. 

Z miłych wiadomości dziś.. okazało się, że uda się zwrócić kasę za wyjazd.. co prawda ze środków innego koła.. więc chociaż to:) 

dobrze, uciekam.. obiecuje, że jak się ogarnę to wrócę na dobrą drogę fitnessową i do was!! 

18 maja 2013 , Komentarze (3)

Dziesięć dni później.. to było najpracowitsze 10 dni w ciągu ostatniego miesiąca. Wstałam po 5.. kładłam się spać koło 1:30.. ;/ a jeszcze w nocy z czwartku na pt nie spałam wcale i zrobiłam pksem ok. 450 km.. by dojechać na konferencje, na której zjadły mnie nerwy + niewyspanie + straszny ból głowy i zjebałam swój występ.. chociaż inni twierdzą ze było ok, nic nie wygrałam, ale poziom no cóż musze przyznać na mojej sesji był meeeega wysoki. Wrócić w piątek 6h pociągiem... i dowiedzieć  się, że w sumie to pojechałam na swój własny koszt, bo koledzy mieli mi załatwić pieczątkę prof., kręcili, że go nie ma , nie jest dostępny itp. A w pt. się dowiedziałam, że nikt mi nie zwróci - bo koło nie ma środków już na ten rok. Tak więc super.. 140 zł wydałam ze swojej kieszeni, co przy moim braku środków luźnych mnie wkurzyło baaardzo. 
W końcu powiedziałam co myślę na ten temat - i może w sumie za ostro, ale no cóż skoro wiedzieli przed wyjazdem, że nikt mi nie odda bo nie ma środków to mogli powiedzieć.. bym złożyła z innego koła.. a nie kręcili coś. 

Lic. poprawiałam jak głupia.. spędziłam nad nim 3 noce i jeden cały dzień. Po to by się dowiedzieć, że po wstępnym obejrzeniu już jest ok.. to słyszałam też jak oddawałam prace co się dowiedziałam, że jest do dupy. Nic, w poniedziałek będzie wizyta u promotorki to się dowiem co dalej. 

Dieta, siłownia - lipton. Na siłce przez te 10 dni byłam 1 raz! RAZ jeden... masakra! wstyd mi.. waga?  waha się 95-97.. nie wiem, co jest prawdą więc zostaje 96!

Dziś spędziłam cały dzień na profilaktycznych badaniach, i jedyny plus z tej akcji to jest taki ze wg. najnowszego sprzętu mam ciśnienie - 120/83 (jutro to znów sprawdzę)  - ale ciesze się megaaa!, bo już nie schodziła niższe poniżej 90;/ A glukoza co prawda jakieś 8h po posiłku była 71 lub 91 (dwa razy mierzyłam akurat, żeby sprzęt sprawdzić bo coś nawalał)! tak więc cieszę się!
Bo przy wyjściowych wartościach to jest wielka zmiana na plus.. jeszcze się pomierzę i poważę jutro i dam wam znać. 

Od poniedziałku, żeby się waliło i paliło wracam na fitness i będę tam codziennie, co prawda wystawiła mnie koleżanka, która miała ze mną chodzić i mówiła ze mnie nie wystawi.. ale to było do przewidzenia. Nawet nie raczyła mnie o tym poinformować, ja nie pytałam bo nie miałam sama kiedy iść ale innej się pochwalila, że juz nie będzie chodzić. Bardzo miło. Trudno jej sprawa. Ja się nie poddam, widzę efekty i będę walczyć! :) 



8 maja 2013 , Komentarze (3)

jestem załamana.. do oddania pracy licencjackiej zostało mi 2,5 tyg, a moja promotor stwierdziła, że jest zle!!!! wszystko zle.. ze okładka źle, ze to zle, że tamto nie tak, że ciąg dalszy nie jest za fajny w porównaniu z super początkiem.. jestem zła na siebie, że tak to spieprzyłam... wrrr!!! 

nic.. zostaje mi to poprawiać..ale nie wiem jak.. to jest najlepsze!!! nawet prawdę mówiąc, nie wiem co ja pisze.. beznadziejnie sie czuje! nie mam na to pomysłu!!!!!! 

tak więc, lipa... 

7 maja 2013 , Komentarze (2)

Dziewczynki! jesteście KOCHANE!! Dziękuje bardzo za te "kopy".. były mi potrzebne.. 

Słońce wyszło i już jest zdecydowanie lepiej..aczkolwiek widzę ze zbyt pobłażliwa się zrobiłam i tłumacze się okresem.. że pozwalam sobie na lody albo słodką drożdżówkę.. ale koniec z tym! nie ma pobłażania! 

tym bardziej, że kupiłam sukienkę na komunię.. w rozmiarze 44!!!! to już jest dla mnie wielki sukces! naprawdę! a co ważniejsze, 46 w tym modelu i 2 pozostałych byly poprostu na mnie za duże juz!!! a miesiąc temu pewnie ledwo bym w nie weszła...tak więc baaaaaardzo się cieszę! 
co prawda muszę jeszcze popracować nad soba.. bo brzuszek i ramionka no i nóżki idealne nie są.. ale mam nadzieje 3 tyg. będę wyglądać jeszcze lepiej!:) 

wracam do licencjatu.. bo czas ucieka..;./ 

3 maja 2013 , Komentarze (10)

Dziewczynki, nie wiem jak u Was, ale mój humor całkowicie popłynął z deszczem. Jestem strasznie zmieszana i jakaś bez wyrazu, wręcz nastrojona smutkiem. 

Przyjechałam tu do tego domu i praktycznie mam całe mieszkanie dla siebie, przez większość dnia i nocy. Młoda w górach, mama w pracy a ja siedze tu sama. No niby spotykam się z koleżanką i wiele czasu mnie nie ma, ale są takie chwile jak te kiedy jestem sama ze sobą i myślę. Mimo chodem wracają  do mnie problemy dnia codziennego. 

pierwszy to mój wygląd... rany, zastanawiam się co w sobie ma moja mama, że potrafi tak zdemotywować.. poprostu masakra! już wiem, to po części jej wina, że do tej pory się tak poddawałam.. tylko się dowie, zorientuje, że jestem na diecie, walcze o figure to walnie coś takiego, że się odechciewa.. tak jak teraz.. przyjechałam wielce szczęśliwa - 7,5kg (osatnio tyle schulam jakies 4/5 lat temu!!!). Pytam czy coś widać, a ta bez entuzjazmu "no trochę.." pyta ile schudlam mowie, że 7,5kg a ta wielkie oczy i "ileeeeeeeee? nie widać.. jeszcze by ci się przydało.." no i tu już nóż mi się w kieszeni otwiera - bo do cholery czy ja powiedzialam, że przestałam już ćwiczyć?? NIE!!! 
kolejna sytuacja.. pyta co kupić, mówie kup co chcesz.. ona"nie wiem, co teraz jesz" na co ja"wszystko.." ona" ale nie powinnas wszystko.. nie wolno ci jesć $#$%^^&#"  i tu cała litania co moge, a co nie moge.. - znów nóż.. 
Kolejna akcja.. wracam  ok 19 na moment.. nie jadłam nic od 13! chce coś zjeść.. a ta "ze nie powinnaś, jesść po 18.. to nie zdrowo.. i ble ble ble.." - znów nóż! wcale nie miałam, zamiaru się objeść jak świnia, ale coś "przegryźć na kolacje"..
sytuacja z dziś.. wstała rano i przymierza sukienki, w czym iść na komunie.. wchodzą na nią ledwo ledwo.. przytyło się troszkę.. to mówię, że pokaze jej jak wyglądam w tej jej.. zakładam, zasuwa się ladnie (u niej bylo gorzej jak ją zakładała przedemną..) i pokazuje.. kręci nosem i "no przydałoby ci się schudnąć, żeby w niej iść.. bo tu ci odstaje.. i pokazuje moje boczki.... i kolejny nóz.. i chęć powiedzenia odwal sie!!! spójrz na siebie!! ja sie ciesze, że wogole na mnie wchodzi! ja do niej, że za duża w biuście jest i odstaje a ta do mnie, że "sie podnosła do góry.. bo mam te boczki". No przepraszam, ale jak może sukienka bombka się ppdnieść do góry w boczkach?? skoro ona sie rozkloszowuje na mojej talii 30 cm chudszej od bioder??? owszem, nie opływa  ładnie..ale sie nie poddosi tylko poporstu odstaje! 
to są sytuacje z 3 dni, które jestem w domu.. mam ochotę się już poddać.. auentycznie.. mam ochotę powiedzieć sobie DOŚĆ.. to moje życie.. nie musze chudnąć, nie musze nikomu nic udowadniać i odpuścić.. czuje się tak jak zawsze.. raptownie wracają jak bumerang wspomnienia wszytskich jej cudownych mądrości.. sytuacji, przez które się odechciało i tego jak czasem coś walnie i nie patrzy gdzie jest, z kim i o co chodzi... 

a to już mój hit, który sobie przypomniałam.... 
3 lata temu miałam problem ze zgryzem, za bardzo zaciskałam w nocy zęby. Stomatolog (koleżamka mamy, dość dobra) zaproponowała szynę do spania.. więc przy odbiorze mówi mi stomatolożka, żebym zakładała ją zawsze jak mam czas i mi się przypomnie, żebym się do niej przyzyczaiła. Na co matka "no a zwłaszcza jak będzie chciało ci się jeść! " Otoworzyłam oczy ze zdumienia, ona w śmiech i do niej "ale.. to tak nie działa.. dobrze by było, sama bym sobie zrobiła taka szyne..". Było mi tak wstyd.. że sobie nie wyobrażacie!!! 

i chociaż teraz siedząc czuję, że jestem mnijesza, widze to po ubraniach, czuje po sobie różnice to uwierzcie mi odechciało mi się tej całej siłowni, fitnesu.. odechciało mi się znów walki o siebie.. potrzebuje motywacji... dobrego słowa..

A koleżanka, chwali.. zachwyca się.. tylko ona..ale cóż.. matka potrafi powiedzieć, co myśli..a myśle, że to wynika z zazdrości, że ona nie potrafi się tak spiąć jak ja.. ja też mam z tym problem, ale jak się wkręce w coś to się kręci.. jak teraz, aż do takich momentów.. 


Kopnijcie mnie w tyłek.. naprawdę tego potrzebuje!! i to bardzo w tym momencie! 

30 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dziewczyny, 

załamałam się dzis.. co z tego że schudłam już 7,5kg jak komunia za prawie miesiąc a ja nie mam co na siebie włożyć!! 
Mamcia zabroniła mi isc w spodniach.. mam isc w sukience i ladnie wygladać jak na chrzestną przystało. Ok.. zgadzam sie! 
ale cholera!!!! ja nie mam w swojej szafie ani jednej sukienki!! ZERO! 
pomyslalam, że założe sukienke mamci jak wejdzie.. no ale do tego potrzeba mi jakiejś marynarki lub coś.. bo jest z odsłoniętymi ramionami. wpadłam na pomysł chodząc z nią po sklepach ze kupie sobie jakaś ramoneske i będze ok.... 
plan był cudowny.. ale juz w drodze do domu pomyslalam, "a gdzie ja kupie ramoneske w rozmiarze 44-46?" (o to i tak dobrze, bo jeszcze mc temu bylo 48-50..;/) 
no nic, wracam, przymierzam sukiene mamci.. wchodzi.. zapina sie.. nawet spoko leży.. dobrze wyglądam.. patrze dalej. .i zonk.. do tej sukienki nie pasuje ramoneska!! 
iestety to model z przed jakiś 3 lat.. z dekoldem w V, gdzie jedna część nakłada się na drugą.. 
Generalnie przedpotopowa nie jest, ale to nie najnowszy szyk mody! pomyslalam no nic trzeba cos kupic.. i to kolejny problem.. gdzie ja kupie fajna, tania sukienke w rozmiarze 46,48??????   w sklpach przewaznie  koncza sie na 42-44.. gora bezie ok..ale dupa sie nie zmieści;/ 

tak więc mam doła ;( 
 

29 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

waga jak była tak jest.. ćwiczeń nie było..są wielkie porządki! :D tak właśnie pisze swój licencjat.. no cóż do wieczora jeszcze duuużo czasu, dam rade;D mam nadzieje!:D 

a poki co, znalezione: 
 
"Wskazówki na życie

Weź pod uwagę, że wielka miłość i wielkie osiągnięcia zawierają w sobie wielkie ryzyko.
Gdy coś tracisz, nie trać tej lekcji.
Stosuj zasadę SSS:
Szacunek dla siebie,
Szacunek dla innych,
Stuprocentowa odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny.
Pamiętaj, że nie otrzymanie tego co chcesz, jest czasami cudownym łutem szczęścia.
Naucz się zasad, tak abyś wiedział jak je właściwie łamać.
Nie pozwól, aby mała niezgoda zaburzyła wielką przyjaźń.
Kiedy zdasz sobie sprawę, że popełniłeś błąd, natychmiast podejmij kroki, aby go naprawić.
Spędzaj trochę czasu samotnie każdego dnia.
Bądź otwarty na zmiany, ale nie porzucaj swoich wartości.
Pamiętaj, że cisza jest czasami najlepszą odpowiedzią.
Prowadź dobre, honorowe życie. Kiedy się zestarzejesz i będziesz je wspominał, przeżyjesz je z radością jeszcze raz.
Atmosfera miłości w twoim domu jest podstawą twojego życia.
Podczas kłótni z kochanymi osobami, zajmuj się tylko bieżącą sprawą. Nie przywołuj przeszłości.
Dziel się swoją wiedzą. To sposób na osiągnięcie nieśmiertelności.
Szanuj naszą planetę Ziemię.
Raz w roku pojedź do miejsca, w którym jeszcze nie byłeś.
Pamiętaj, że najlepsze partnerstwo to takie, w którym wasza wzajemna miłość przewyższa wasze wzajemne potrzeby.
Oceniaj swój sukces poprzez to, z czego musiałeś zrezygnować, aby go osiągnąć.
Podchodź do miłości i gotowania z beztroskim zaniedbaniem."
-Dalai Lama

uważam, że to prawda. Sama nieświadomie od jakiegoś czasu stosuje kilka z tych zasad i jest mi lepiej, przynajmniej spokojnie mogę spojrzeć w lusterko! :) 


28 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Podsumowanie miesiąca:
waga: - 7,5 kg! cm razem: - 44,5cm!! 
szyja: - 3cm
biceps: -3cm
piersi: -5cm
talia: -10cm
brzuch: -8cm
biodra: -9cm
udo: -4,5cm
łydka: -2cm
zawartość tłuszczu: -5% 

Mi się strasznie podoba!! chce więcej! dużo więcej!! :) 

I wiecie co, wcale nie jem samej sałaty, nie czuje, że jestem na diecie.. stosuje MŻ. Jem bardziej zdrowo..ale jak mi sie baaaaaardzo chce, tak że juz czuje ze nie wytrzymam np. czekolady to zjem batonika, czy pączka. Wypije piwo czy cole.  Uważam, że nadrabiam siłownią i fitnesem. 2-3h tam praktycznie minumum 3razy w tygodniu.. 
i myśle, że wydanie kasy na ten karnet to byla moja najlepsza decyzja.. bo do tej pory jak ćwiczylam w domu to nie miałam motywacji.. udawałam,że cwicze.. przerywałam po 15-30 minutach. A tam potrafie wytrzymać. Zostaje juz na 2 aerobiki pod rząd. I chce więcej.. 
Dieta - no coż mój mozg nienawidzi być na diecie.. otoczenie nie sprzyja.. bo ciągle chcą mi pomóc przestać być na diecie.. a teraz oficjalnie nie jestem.. tylko ćwicze! i widze rezultaty!! :) 
Wiadomo.. nie obżeram się nie wiadomo ile.. ale jem praktycznie wszystko;) 

Eh.. teraz pora wcacac do pisania licencjatu. Do jutra daje sobie dead line..musze skończyć. Miłej niedzieli.. chociaz u mnie pada;/ 


19 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dziewczyny.. może któraś z was jest tak mądra w kwestii psychologii, że mi wyjaśni dlaczego od jakiegoś czasu (kilka tyg.) tak bardzo chce posprzątać w swoim życiu? w swojej głowie? w swoim wyglądzie? 
i dlaczego odczuwam taką wewnętrzną motywację? taka silę? i nie poddaje się? 

Chcę naprawić zespsute, zaniedbane relacje z innymi, chcę ogarnąć się z kwestii zawodowej, chcę schudnąć i ogarnąć sie w kwestii wyglądu. I skad czerpię na to odwagę, siłę i motywację? 

Dziś odważyłam sie podejść i wprost zapytać o co chodzi mojej byłej dobrej koleżance.. zbyła mnie - tzn. nie powiedziała szczerze tylko część prawdy, a potem od innej głównej winowajczyni zamieszania dowiedziałam się ciągu dalszego i napisałam na fb wiadomość, zupełnie szczerą..aż do bólu (wiem, powinnam pogadać face to face..ale brak warunkow.. nie gadamy za czesto, widzimy sie only na dużurze). Zadzwonic tez nie bardzo jest pt, weekend, i wiem ze wyjechala z chłopakiem.. nie chce przeszkadzać, a to świeże i zabolalo, więc zdecydowałam sie na ten krok i jest mi lepiej... czekam na reakcję..

Wróciłam z takim "bólem serca" z siłowni (właśnie tam sie dowiedziałam, o co chodzi), że chciałam zajeść smutki. Podchodziłam z 4 razy do lodówki i coli, ale nie uległam.. tylko woda... Skad mam tą siłę???

A na siłce.. nie wiem skad czerpię energię, żeby spalać tam po 600kcal????? i chodzę tam, zawsze kiedy mam czas.. nie poddaje się! 

O co chodzi? 
Nigdy taka nie byłam... Mam wrażenie, że czasem siebie "nienawidzę", za to jaka byłam do tej pory.. żałuję, że nie zmądrzałam wcześniej.. nie wiem, co mi się stało, że to nastąpiło..może jakiś piorun mnie trzasnął..a może ja na coś choruje i nie wiem? słyszałam, że ludzie porządkują swój świat przed śmiercią.. 
chyba bredzę.. 


A co do wagi.. stoi (okazało się wrecz, ze wg szpitalnej ważę 100 kg..a wg domowej 98.. nie wiem, która prawdziwa..) 
Co do diety.. ok, chyba za mało jem..;/ 
A co do ćwiczeń.. bardzo OK! Lubię swoj klub fitness, lubię silownię, lubię to uczucie po ćwiczeniach.. lubie jak zmienia się moje ciało.. widzę to.. i widzę coraz więcej tego co trzeba poprawić. 

AAaa.. jeszcze jedno.. musze zacząć znów flirtować z facetami! Boże, nawet nie wiecie,jak mi głupio!  dziś zmienił się instruktor na siłce.. młody chłopak.. miałam wrażenie, że od wejścia coś tu do mnie uśmieszki, oczka itp..a to przyjdzie, a to zagada a to coś tam zrobi.. a wiecie jak sie peszyłam! jak nigdy!!! normalnie szok!!! 
on cos do mnie gada..a ja wzrok w drugą stronę.. i yhym.. ;/ patrzy mi w oczy a ja wzrokiem uciekam! rany..co za wstyd! 




16 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Podsumowanie... 6 dni na siłowni.. po 1.5-3 h, 3 kg mniej, i  -30cm mniej!!!
i tak:
szyja -1cm
biceps -2cm
biust -2,5 cm
talia -12cm
brzuch -8cm
udo -0.5cm
łydka -3cm
zawartosc tłuszczu -3% :) 

motywujące naprawde!! :) 

i ta pogoda za oknem, mam nadzieje wiosna zawitała na stałe! bo aż się chce coś robić :) 

uciekam sie uczyć ;) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.