Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poproszę o kopa w tyłek!


Dziewczynki, nie wiem jak u Was, ale mój humor całkowicie popłynął z deszczem. Jestem strasznie zmieszana i jakaś bez wyrazu, wręcz nastrojona smutkiem. 

Przyjechałam tu do tego domu i praktycznie mam całe mieszkanie dla siebie, przez większość dnia i nocy. Młoda w górach, mama w pracy a ja siedze tu sama. No niby spotykam się z koleżanką i wiele czasu mnie nie ma, ale są takie chwile jak te kiedy jestem sama ze sobą i myślę. Mimo chodem wracają  do mnie problemy dnia codziennego. 

pierwszy to mój wygląd... rany, zastanawiam się co w sobie ma moja mama, że potrafi tak zdemotywować.. poprostu masakra! już wiem, to po części jej wina, że do tej pory się tak poddawałam.. tylko się dowie, zorientuje, że jestem na diecie, walcze o figure to walnie coś takiego, że się odechciewa.. tak jak teraz.. przyjechałam wielce szczęśliwa - 7,5kg (osatnio tyle schulam jakies 4/5 lat temu!!!). Pytam czy coś widać, a ta bez entuzjazmu "no trochę.." pyta ile schudlam mowie, że 7,5kg a ta wielkie oczy i "ileeeeeeeee? nie widać.. jeszcze by ci się przydało.." no i tu już nóż mi się w kieszeni otwiera - bo do cholery czy ja powiedzialam, że przestałam już ćwiczyć?? NIE!!! 
kolejna sytuacja.. pyta co kupić, mówie kup co chcesz.. ona"nie wiem, co teraz jesz" na co ja"wszystko.." ona" ale nie powinnas wszystko.. nie wolno ci jesć $#$%^^&#"  i tu cała litania co moge, a co nie moge.. - znów nóż.. 
Kolejna akcja.. wracam  ok 19 na moment.. nie jadłam nic od 13! chce coś zjeść.. a ta "ze nie powinnaś, jesść po 18.. to nie zdrowo.. i ble ble ble.." - znów nóż! wcale nie miałam, zamiaru się objeść jak świnia, ale coś "przegryźć na kolacje"..
sytuacja z dziś.. wstała rano i przymierza sukienki, w czym iść na komunie.. wchodzą na nią ledwo ledwo.. przytyło się troszkę.. to mówię, że pokaze jej jak wyglądam w tej jej.. zakładam, zasuwa się ladnie (u niej bylo gorzej jak ją zakładała przedemną..) i pokazuje.. kręci nosem i "no przydałoby ci się schudnąć, żeby w niej iść.. bo tu ci odstaje.. i pokazuje moje boczki.... i kolejny nóz.. i chęć powiedzenia odwal sie!!! spójrz na siebie!! ja sie ciesze, że wogole na mnie wchodzi! ja do niej, że za duża w biuście jest i odstaje a ta do mnie, że "sie podnosła do góry.. bo mam te boczki". No przepraszam, ale jak może sukienka bombka się ppdnieść do góry w boczkach?? skoro ona sie rozkloszowuje na mojej talii 30 cm chudszej od bioder??? owszem, nie opływa  ładnie..ale sie nie poddosi tylko poporstu odstaje! 
to są sytuacje z 3 dni, które jestem w domu.. mam ochotę się już poddać.. auentycznie.. mam ochotę powiedzieć sobie DOŚĆ.. to moje życie.. nie musze chudnąć, nie musze nikomu nic udowadniać i odpuścić.. czuje się tak jak zawsze.. raptownie wracają jak bumerang wspomnienia wszytskich jej cudownych mądrości.. sytuacji, przez które się odechciało i tego jak czasem coś walnie i nie patrzy gdzie jest, z kim i o co chodzi... 

a to już mój hit, który sobie przypomniałam.... 
3 lata temu miałam problem ze zgryzem, za bardzo zaciskałam w nocy zęby. Stomatolog (koleżamka mamy, dość dobra) zaproponowała szynę do spania.. więc przy odbiorze mówi mi stomatolożka, żebym zakładała ją zawsze jak mam czas i mi się przypomnie, żebym się do niej przyzyczaiła. Na co matka "no a zwłaszcza jak będzie chciało ci się jeść! " Otoworzyłam oczy ze zdumienia, ona w śmiech i do niej "ale.. to tak nie działa.. dobrze by było, sama bym sobie zrobiła taka szyne..". Było mi tak wstyd.. że sobie nie wyobrażacie!!! 

i chociaż teraz siedząc czuję, że jestem mnijesza, widze to po ubraniach, czuje po sobie różnice to uwierzcie mi odechciało mi się tej całej siłowni, fitnesu.. odechciało mi się znów walki o siebie.. potrzebuje motywacji... dobrego słowa..

A koleżanka, chwali.. zachwyca się.. tylko ona..ale cóż.. matka potrafi powiedzieć, co myśli..a myśle, że to wynika z zazdrości, że ona nie potrafi się tak spiąć jak ja.. ja też mam z tym problem, ale jak się wkręce w coś to się kręci.. jak teraz, aż do takich momentów.. 


Kopnijcie mnie w tyłek.. naprawdę tego potrzebuje!! i to bardzo w tym momencie! 

  • ania4795

    ania4795

    4 maja 2013, 11:50

    nie martw sie rodzice już tak maja, nawet jak się jest duuuużo starszym że zawsze potrafią wbić szpilę...trzeba robić swoje i tyle...

  • trinity801

    trinity801

    4 maja 2013, 10:51

    Ty nie zwracaj uwagi na matkę, bo najwyraźniej Ci zazdrości. Pokaż jej, że potrafisz, ale przede wszystkim rób to dla siebie, a na nią nie zwracaj uwagi. I już. A jak pogoda się poprawi (podobno już jutro) to zobaczysz, że i chęci i energia wrócą :-)

  • Adriana82

    Adriana82

    4 maja 2013, 10:45

    Skoro mama wbija Ci takie szpile - mi takie wbijał ojciec nr 2 to tym bardziej powinnaś pokazać jej na co Cię stać. Wkurz się konkretnie i skieruj tę złość w dobrym kierunku - w sprzęt na siłowni - to działa cuda. Ja teraz bez siłki żyć nie mogę :)

  • aglex25

    aglex25

    4 maja 2013, 09:00

    no to pomyśl, że zrobisz na złość matce i we wszystkim będziesz wyglądać rewelacyjnie:)

  • Agnieszka151

    Agnieszka151

    4 maja 2013, 01:06

    Tym bardziej udowodnijmy naszym matkom, że potrafimy. Moja też nie raz narobiła mi wstydu. Już nie wspomnę "o wciągnij brzuch" nie zważając na to, że wokół jej albo moi znajomi. Od 7, 5 kg do 10 jest bliska droga! Pierwsza 10 musi być wspaniała :) Ja za chwilę dobiję do -5 kg :) Damy radę!

  • vitafit1985

    vitafit1985

    3 maja 2013, 23:54

    Ja przyjade i nakopie Ci do szmat, jak odpuscisz! Nie ma, ze boli. Masz im wszystkim pokazac;-)

  • aniek6

    aniek6

    3 maja 2013, 22:54

    Tym bardziej walcz o swoje i nie dawaj satysfakcji innym. Dopiero gdy się poddasz to będziesz miała doła. Zacisnij zeby i rób swoje :). Powodzenia! P.S. 7,5 kg to piękny wynik więc oby tak dalej :).

  • liliana200

    liliana200

    3 maja 2013, 22:44

    Kochana nie poddawaj się!! Tyle już osiągnęłaś i chcesz to zaprzepaścić? NIE NIE NIE!!!!! Moja mama robiła identycznie jak twoja, po prostu to olewałam, nie słuchałam i robiłam swoje. Teraz mnie nie widziała od prawie 5 miesięcy i jest dobrze. Robię to dla siebie nie dla niej! Nie poddawaj się :)

  • NigdyNieKochalam

    NigdyNieKochalam

    3 maja 2013, 22:40

    Aby dodać motywacji zapraszam do mojego pamiętnika... Może to coś pomoże. ;** Trzymam za Ciebie kciuki ! ;*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.