do kolejnego wzlotu. Na razie jem co popadnie, choć wcale nie z głodu. Bardziej z łakomstwa i z tego, że mam coś pod ręką.
Byłam dzisiaj na rozmowie z panem z wydziału edukacji i dowiedzialam się, że dyrektorzy przedszkoli i szkół mają wolną rękę w kwestii ztrudnienia nowych osób a zwalają wszystko na wydział, twierdząc, że oni sami nie mogą decydować. Skladając podania spotkalam się wielokrotnie z taka wlaśnie opinią. Niezły wykręt!!!Powiedzcie ile trzeba zaplacić żeby dostać się do pracy, albo jakie trzeba mieć znajomości w tej dziedzinie?
Ryczeć mi się chce i tyle. Poza tym zaczyna mnie boleć gardło i znowu wszystko wydaje mi się do niczego:(