- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (26)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 7980 |
Komentarzy: | 13 |
Założony: | 12 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 20 września 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Jest nieźle - nie wiem czego to efekt - większego wydatku energii w związku z mrozami, czy drobnych zmian w diecie, ale już coś drgnęło. Nie jest to dużo, ale ogólnie tendencja jest pozytywna, co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś w końcu osiągnąć upragnioną wagę.
Daje mi satysfakcję, ale z drugiej strony nie pozwala na wiele rzeczy ze względu na godziny pracy. Mam wiele zainteresowań, umiejętności, które robiłam w czasie studiów. Dziś mam problem, aby zdążyć zrobić zakupy do domu, a jak wracam, to mam dosyć wszystkiego.
Teraz np. wyszedł problem kto będzie pracował u nas w firmi w Wigilię - oczywiście jest kolejka! ;-) Ja mam zwyczaj zajmować się Świętami w ten dzień, a i tak mi brakuje czasu na wszystko, a tu może spotka mnie jeszcze taka "atrakcja". Nie chcę wyjśc na osobę, która zostawia innych w potrzebie no, ale przecież część osób pracuje i daje radę. Nie wiem jak z tego wybrnąć.
No zaczyna się przedświąteczna gorączka. Udziela się ten nastrój chyba wszystkim i pewnie dlatego życzymy sobie potem "spokojnych świąt" ;-) No cóż taka tradycja, a przy okazji można będzie trochę stracić na wadze, aby potem to nadrobić przy wigilijnym stole.
Ale się zrobiłam wredna ostatnio...
Za oknem biało - mam nadzieję, zę tak bedzie na Święta, bo to zupełnie inny świat. Śnieg przykrywa to co szare i brzydkie - taka metafora mi wyszła, ale trochę w tym prawdy jest.
W weekend wybraliśmy się na jedzenie tajskie - bardzo smaczne - lekkie, a jednocześnie ciekawe w smaku. Zupełnie coś innego, ale pewnie nie dla każdego. Trzeba lubić połączenia ostrego ze słodkim i wieloma egzotycznymi przyprawami. Samo przygotowywanie wydaje mi się jednak łatwiejsze niż w kuchni europejskiej, bo np. mieso głównie jest przygotowywane w woku, a nie tak jak u nas na różne, często trudne sposoby. A może to tylko tak łatwo wygląda?
A tak przy okazji, to pragnę poinformować, że ząbek mi się wysunął i mam wreszcie spokój!
No do jasnej... zaczyna mi rosnąć ząb mądrości! Ja naprawdę nie mam takich aspiracji ;-) Boli straszliwie i teraz już cała szczęka - nawet nie wiem gdzie jeszcze jest ten ból. Dziąsło dodatkowo krwawi i ogólna masakra! Plusem jest awersja do jedzenia, ale to mi nie poprawia nastroju. Macie jakieś rady? Ile to trwa (ile mam wytrzymać). Smarować, płukać, co na ból, ile to trwa?
Jadę obecnie na tabletkach i mam nadzieję, że nie skończę na chirurgii szczękowej, bo to nie jest atrakcja jaką najbardziej lubię!
No to zaczął się adwent i od razu przyszła zima - jak w książkach ;-) Chyba jeszcze się nie przestawiłąm, ale przecież 4 stopnie minus to ciepło w porównaniu do zeszłego roku. Tak to się porobiło przez to upalne lato i leniuchowanie na plaży ;-) Niedługo narty trzeba będzie wyciągnąć z piwnicy, ale jeszcze nie mam chcicy na szusowanie. Może po Świętach?
Wczoraj wchłonełam sałatkę z awokado - i zamiast majonezu dałam jogurt - może to nie to samo, ale dało się zaakceptować. Staram się jeść więcej białego mięsa i ryb. Na razie waga bez zmian, ale zobaczymy - nie od razu Karków zbudowano, no nie?
Tak właściwie, to nie wiem po co wogóle piszę, bo mi to wcale do niczego nie jest potrzebne. Wolę dyskusje, komentarze. Takie zapiski to mam wrażenie "wołanie na puszczy". No zobaczymy co dalej będzie z tym moim pamiętnikiem. Dla siebie samej to chyba nie ma sensu.
No i chyba "andrzejki" w ten weekend? To fajny pretekst, aby się gdzieś ruszyć. Mamy taki plan, ale co z tego wyniknie - zobaczymy. W sumie nie ma co się przejmować, bo chodzi o to, aby było fajnie.
Ta impreza zawsze jakoś jest dla mnie sentymentalna, bo wydaje mi się, że rozpoczyna okres świateczny. Za oknem już pierwsze płatki śniegu i nawet się nie obejrzymy, a już będzie Wigilia.
Basen to nie jest jeszcze coś co robię regularnie, ale jak niedługo dojdzie do tego bieganie i siłownia (rowerek), to jest szansa na sukces!
Dietkowo ograniczyłam na razie ilości, a do poprawy na pewno są jeszcze na szybko godziny posiłków, tak aby było tego więcej, ale mniej jednorazowo. Ogólnie strategia - małymi krokami do celu, bo porywanie się od razu na jakieś radykalne zmiany, to chyba nie dla mnie.
No nawet nie było tak źle - winko okazało sie całkiem dop picia choć nie określę go jako "wybitnego" ;-) Trochę rano suszyło, ale już jest dobrze! A kasztany były pyszne - ciekawa jestem ile mają kalorii tak przy okazji.
Chyba mamy ostatnie dni jesieni i zacznie się w końcu zima - czuję to w kościach ;-) ale tak naprawdę to niech ten śnieg w końcu przykryje tą szarość, która nas otacza.
Mamy dziś wyjście do kina - dawno nie byliśmy, a to może i mało oryginalna rozrywka, ale jednak zawsze coś innego w codziennej monotonii.
No to dzis dzień wina! Nawet nie zastanawiam się czy to kaloryczne, bo i tak pewnie będą kasztany i inne smakowitości, więc... No ale cały rok się przecież na to czeka! Nie jestem chyba jeszcze alkoholiczką skoro potrzebuje pretekstu do wypicia w sumie dosyć okrutnego kwasa jakim jest Beaujolais . No coż - od czegoś trzeba być uzależnionym ;-)
Czekam na tą zimę, bo pogoda pod tytułem wiatr i deszcz jest bardziej dołująca i mniej przyjemna niż prawdziwa zima jak w zeszłym roku. To może i troche uciążliwe, ale wydaje się, że raczej znaczenie ma tu zaskoczenie jakim był śnieg w zimie (!) niż to, że było faktycznie ekstremalnie (muszę jednak przyznać, że były to solidne opady i mróz).
W najbliższym czasie wybiorę się chyba na saunę, aby wzmocnić organizm i troche wytopić ciałko :-) Ludzie zaczynają już prychać, więc czas najwyższy coś z tym zrobić i zadbać o odporność.
No w końcu zabieram się chyba za siebie. Wybrałam sie na zakupy i oprócz kiecek przymierzałam buty do biegania. Mam już nawet upatrzony model więc chyba zacznę w końcu jakis ruch :-)
Dietkowo też lepiej - wykluczam masło i inne tłuszcze zwierzęce, a zastępuje je oliwą i margaryną.
To takie małe kroki ale od czegoś trzeba zacząć przecież...